Offtop

[fext]

Dokładnie to samo ci napisałem. Armia irańska to poziom i wyposażenie Husajna sprzed pierwszej wojny w zatoce. Za wyjątkiem broni rakietowej, której mają dużo w sensie ilościowym i część tych rakiet jest też całkiem niezłej jakości. Strażnicy rewolucji są szkoleni do działań niesymetrycznych a większość powierzchni Iranu to góry, bagna i generalnie "obszary trudno dostępne", do tego pod względem powierzchni trzy razy większe od Iraku i ponad dwa razy większe od Afganistanu, w którym Amerykanie z satelitami w stylu Polski utkwili na kilkanaście lat z palcem w dupie i właśnie szykują się do rejterady.

Przy dzisiejszej technice Amerykanie mogą sobie na Iran co najwyżej pokrzyczeć albo od czasu do czasu, trochę po zbójecku, rąbnąć jakiegoś oficjela. Poza tym nie zrobią nic, bo gdzie nie spojrzą, dupa zawsze z tyłu. Będą chcieli prowadzić bombardowania tak jak w Iraku, to Iran odpowie blokadą tankowców w Ormuz i atakami (kompletnym rozpierdzieleniem) saudyjskich rafinerii, plus gradem pocisków na Izrael, wystrzeliwanych z baz Hezbollahu w Libanie i strefie Gazy oraz samych mobilnych wyrzutni w Iranie. Żadne "żelazne kopuły" im nie pomogą, bo zostaną zmiażdżeni ilościowo. Pan Milejkowski, aktualny premier Izraela, doskonale o tym wie.

Z kolei blokada cieśniny Ormuz spowoduje ogólnoświatowy kryzys naftowy, który bardzo uraduje Rosjan, ale wkurwi Saudów (którzy nie będą mogli eksportować), Chińczyków, Japończyków i po części też Europę, którą Putin ładnie wydrenuje z kasy. To dlatego amerykański Senat blokuje Trumpowi możliwość wojowania, chociaż na wzroście cen ropy pewnie zarobiliby nafciarze z Teksasu i producenci strzeladełek, ale oberwaliby wszyscy inni, więc się atakować Iranu nie opłaca. Dlatego na "wybawicieli" raczej nie licz