Kowaliow - Alvarez (2.11.2019)
|
04-11-2019, 12:50 PM
Post: #59
|
|||
|
|||
RE: Kowaliow - Alvarez (2.11.2019)
Ogółem to trochę jest tak, że Kowaliow stoczył trudną walkę z Yarde, jako że ma 36 lat to nie miał odpowiedniej regeneracji tylko kolejny obóz pod Alvareza - wyszedł do ringu nieoptymalnie przygotowany i już past prime, co wystarczyło by przegrał. Ale z drugiej strony zaoferowali mu 12 milionów, podali konkretną datę - musiał wiedzieć na co się pisze. Zgodził się na takie warunki, zarobił, ale pojedynek przegrał.
Mnie szczerze mówiąc bardziej mierzi jak strona A np. celowo nie robi wagi płacąc jakieś śmieszne kary (np. Chavez Jr kiedy z Verą doszło do paradoksalnej sytuacji, że najpierw zważono zawodników, a dopiero potem ogłoszono w jakim limicie się zmierzą) niż to co teraz zrobił Alvarez. Dla mnie Kowaliow nie wyglądał ani na zasuszonego, ani przyduszonego limitem w dniu walki (które też znowu nie był nie wiadomo jak duży. Kowaliow od dłuższego czasu chodzi jak w zegarku jak idzie o limit, ciągle wnosząc 174-175 lbs - teraz miał trudności, ale mimo wszystko wie jak zrobić ten limit i ogarnąć temat. Jako strona A to Alvarez naprawdę niewiele rzeczy miał pod siebie (wyszedł drugi do ringu co oczywiście jest irytującym łamaniem konwenansów). Kowaliow przegrał bo był gorszy w tej walce - pacał jabem, nie dokładał prawej ręki, jak ognia bał się półdystansu. Początkowo wydłużał odległość i uciekał, później Alvarez zaczął bić w miejsce w które Rosjanin uciekał i trafiał, a na koniec jeszcze lepiej wchodził w półdystans i skończył przeciwnika. Prędzej za 10 lat będzie się mówiło, że Alvarez wziął sobie past -prime alkoholika na title-shot, ale tak samo to można czepić się praktycznie każdego boksera włącznie z Mayweatherem (chyba tylko Froch i Ward mają resume trudne w czepianiu się rywali). |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 30 gości