Wieści z wyższych kategorii wagowych
|
07-10-2017, 11:47 PM
Post: #1001
|
|||
|
|||
RE: Wieści z wyższych kategorii wagowych
Kolejna interesująca gala organizowana przez Eddiego Hearna za nami. Tym razem oglądało mi się ją nieco gorzej niż tydzień temu, ale stała na wyższym poziomie. Lubię te gale, po prostu przyjemnie się je ogląda.
Największą niespodzianką gali jest porażka Sama Eggingtona z Mohamedem Mimoune. Spodziewałem się, że Brytyjczyk łatwo sobie nie poradzi, ale ostatecznie wygra te 116-112. Francuz okazał się jednak niezwykle niewygodnym pięściarzem, strasznie lotnym na nogach, co w połączeniu z dosyć prostym i topornym stylem Eggingtona musiało przynieść określony skutek. Walkę oglądałem jednym okiem, bowiem bardziej skupiłem się na Hartelu z Poljakowem, ale minimalnie dałbym zwycięstwo Brytyjczykowi. Miszkiń się ze mną zgadzał. Sędziowie jednak wypunktowali bardzo nie po gospodarsku i zabrali Eggingtonowi szansę walki o MŚ z Lamontem Petersonem. Szkoda mi go, obserwuję chłopaka od dłuższego czasu i zawsze daje dobre pojedynki, chociaż pięściarsko jest mocno ograniczony. Zadziwił mnie natomiast Lewis Ritson, który przejechał się po Robbie Burrecie. Spodziewałem się długiego i wyrównanego pojedynku, a okazało się mniej znany Brytyjczyk nie miał żadnych problemów ze zwycięstwem. Mocno zaczął, w drugiej rundzie położył Burretta na deski, potem dalej mocno bił, potem jeszcze dwa razy rzucał rywala na matę ringu i na koniec go znokautował. Fajne dystansowanie, dobra technika, mądrość - podobało mi się. Cios jednak chyba nie zachwycający, bo choć przestawiał Burretta to jednak trafił tyle celnych bomb, że Robbie powinien wcześniej paść. Warto jednak zwrócić na chłopaka uwagę. W walce wieczoru Anthony Crolla zasłużenie wypunktował Ricky'ego Burnsa. Walka trudna do punktowania, średnia do oglądania, ale jednak przez większość walki to Crolla miał inicjatywę, bił na tułów i dominował nad rywalem. Szkot starał się... choć mam wrażenie, że nie dał z siebie wszystkiego. Może to tylko wrażenie, ale w drugiej części walki wyglądał na mniej zmęczonego od przeciwnika, a jednak był bardzo pasywny. Obaj na swoim poziomie, nie mistrzowskim, ale bardzo solidnym. Poza tym Conor Benn szybko uporał się z jakimś bumem i po raz kolejny pokazał duży potencjał, ale na razie niezweryfikowany z kimś poważnym. Wcześniej Hosea Burton rozjechał w pierwszej rundzie jakiegoś zapasionego buma o bardzo trudnym nazwisku do zapamiętania. Na początek gali jeszcze Scott Cardle wypunktował twardego journeymana Conelly'ego, ale walka stała na bardzo niskim poziomie. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 46 gości