Tydzień 15-21.X.2012

[Hugo]

Z 7 typowanych wyników trafiłem 6, ale przebiegi niektórych pojedynków mocno mnie zaskoczyły.

Na gali w Nowym Jorku głównym bohaterem był Danny Garcia. Szybko rozbił Moralesa i jest na dobrej drodze, żeby zostać niekwestionowanym dominatorem junior półśredniej. Poza Matthysse'em nie bardzo widzę kogoś, kto by mógł mu zagrozić.

Zawiódł Malignaggi. Z silnym, ale dość surowym Meksykaninem Cano boksował anemicznie i nie potrafił wykorzystać przewagi szybkości, a na dodatek zrobił kondycyjną wysiadkę.Zwycięstwo problematyczne.

N'Jikam pokazał nam, na czym polega "afrykańska taktyka". Posiadając zdecydowaną przewagę szybkości i nieznaczną techniki, był w stanie spokojnie na dystans wypunktować Quillina. No, ale on wolał przez całą walkę szukać wymiany ciosów w półdystansie z dużo silniejszym rywalem, czego efektem było 6 nokdaunów.Inna sprawa, że w moim odczuciu wszystkie rundy bez nokdaunów powinny iść dla N'Jikama, a więc remis 111-111 byłby chyba sprawiedliwszym wynikiem, niż 115-107 dla Quillina.

Jak się skutecznie boksuje z silnie bijącym przeciwnikiem, pokazał Alexander. Na dystans, ostrożnie, asekuracyjnie i konsekwentnie. Jego walka z Baileyem była totalnie nudna, ale pas mistrzowski został zdobyty, a o to przecież chodziło.

W Anglii bez niespodzianek, chyba że ktoś obstawiał zwycięstwo dziadka Reida nad silnym Szkotem Andersonem. Za to w Argentynie sensacja dużego kalibru. Niepokonany prospekt Billi Facundo Godoy przegrał na punkty z przeciętniakiem Sergio Joe Sandersem, którego w zeszłym roku znokautował. Bardziej smuci mnie pierwsza porażka boksera polskiego pochodzenia Leonardo Ochenduszki.