Wątek zamknięty 
 
Ocena wątku:
  • 1 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Nadchodzi zmiana warty (cz. 1)
02-01-2012, 05:53 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-01-2012 05:57 PM przez neQ.)
Post: #1
Nadchodzi zmiana warty (cz. 1)
Zapraszamy na pierwszą część artykułu napisanego przez Leszka Dudka.
"Nadchodzi zmiana warty" - to artykuł opisujący prawdziwe - pięściarskie realia występujące ostatnimi czasy w świecie boksu.
Redaktor BOKSER.ORG piszę również o braku nowych twarzy w boksie, które mogłyby zepchnąć z tronu takie osobistości jak Pacquaio, Mayweather czy Bracia Kliczko.

Bardzo dobra lektura. Polecam.
______


Wiele wody upłynęło w Wiśle od czasu ostatnich poważnych wstrząsów w bokserskim świecie. Z końcem roku 2011 czołówka P4P prezentuje się niemal dokładnie tak samo, jak dwanaście miesięcy wcześniej, a szermierka na pięści, być może jak żadna inna dyscyplina, potrzebuje teraz zmian, by przyciągnąć nowych kibiców i ożywić amerykański oraz europejski rynek. Czy w 2012 nadejdzie koniec długo trwającej ery Mayweathera oraz Pacquiao i nastanie nowy porządek? Wiele na to wskazuje.

RÓWNIA POCHYŁA

Bez cienia wątpliwości znajduje się na niej aż siedmiu zawodników z pierwszej dziesiątki P4P magazynu The Ring (sześciu, jeżeli weźmiemy pod uwagę ranking BOKSER.ORG). Średnia ich wieku wynosi prawie 34 lata, a w przypadku kilku mówi się, że rok 2012 może być ich ostatnim na bokserskich ringach. Floyd Mayweather Junior (42-0, 26 KO) w ciągu czterech latach stoczył trzy walki. Ta ostatnia nie dała nam zresztą odpowiedzi na pytanie o jego obecnej wartości, bo przeciwnik przegrał ją już w szatni. Po drugiej stronie barykady Manny Pacquiao (54-3-2, 38 KO) jest marionetką w rękach Boba Aruma i nie sprzeciwia się woli swego promotora, który najwyraźniej postanowił uczynić z "Pacmana" maszynkę do robienia pieniędzy i absolutnie nie przejmuje się presją ze strony kibiców i dziennikarzy, którzy błagają o pozwolenie na walkę Filipińczyka z "Money" Mayweatherem lub zawodnikami konkurencyjnych grup promotorskich. Już teraz wydaje się, że najlepszy moment na pojedynek Pacquiao z Floydem minął bezpowrotnie, ale szef Top Rank zdaje się nie wyciągać wniosków ze swoich wcześniejszych błędów (ktoś jeszcze chce zobaczyć starcie Gamboa-Lopez?).

Sergio Gabriel Martinez (48-2-2, 27 KO) najprawdopobniej zdaje sobie sprawę z upływu czasu. Przez wiele miesięcy cierpliwie znosił upokarzające zapewnienia Jose Sulaimana, że wkrótce doczeka się swojej szansy na walkę z mistrzem WBC - Julio Cesarem Chavezem Juniorem (44-0-1, 31 KO). Szef WBC kilka razy przekładał młodej meksykańskiej gwiazdce ostateczny termin wyjścia do ringu z "Maravillą", a podczas ostatniej konwencji federacji, włodarze jednogłośnie postanowili, że Chavez musi w następnej walce zmierzyć się z Argentyńczykiem. Nie minął nawet tydzień, a Sulaiman zgodził się na pojedynek syna legendy z Marco Antonio Rubio (53-5-1, 46 KO). Bezradny Martinez w końcu odpuścił i postanowił oddać pas WBC Diamond. Kilka chwil później nagle zmienił zdanie co do walk z najlepszymi super średnimi i pojawiła się wizja starcia "Maravilli" z będącym w ogromnym gazie Andre Wardem (25-0, 13 KO). Wcześniej Martinez oraz Sampson Lewkowicz i Lou DiBella zapewniali, że nawet między walkami Sergio nie przekracza 160 funtów, bliżej mu więc do junior średniej, niż do walki z olbrzymami z limitu 168. Pamiętliwi wytykają jednak, że kilkanaście miesięcy temu podczas kontrolnego ważenia przed rewanżem z "Punisherem" Argetyńczyk zanotował na wadze 176 funtów. I to na 30 dni przed walką....

Złośliwi przypominają również, że Martinez stracił nie tylko tytuł WBC, ale także WBO. O tym drugim jakoś nigdy nie wspominał. Dmitrij Pirog (19-0, 15 KO) nie tak dawno starał się o pojedynek z "Maravillą", a jego obóz złożył podobno ofertę nie do odrzucenia. Sprawa ucichła i pewnie już nie powróci. Bardziej prawdopodobne, że Martinez zmierzy się z Miguelem Angelem Cotto (37-2, 30 KO), ale znając Boba Aruma, opiekunów Argentyńczyka będzie to słono kosztować. Najprawdopodobniej szef Top Rank nie zgodzi się na taki pojedynek, jeżeli nie zapewni sobie kopromocji, a na to krewki DiBella za żadną cenę nie pójdzie. Martinez z Pacquiao albo Mayweatherem? Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę materiałów z konferencji prasowej anonsującej taki pojedynek.

Pogromcy braci Kliczko nie widać. Mormeck ma z Władimirem mniejsze szanse, niż "Góral" w rewanżu z Witalijem. Z całej szerokiej czołówki jedynie Solisa potrafię sobie wyobrazić w roli równorzędnego przeciwnika dla ukraińskich kolosów. "Zbawicielem" nie będzie ani Powietkin, ani Helenius, ani Lawrence, czy Seth Mitchell. O Hucku i Dimitrence nie warto nawet wspominać. Wybitny talent ma Kubrat Pulew, ale skoro do tej pory nie potrafił się dopasować do zawodowego boksu, nie będzie gotowy na Kliczków jeszcze długo. We Fury'ego nie wierzy nikt poza nim samym, a Chisora - przy całej ambicji - raczej zostanie sprowadzony do pionu, a bolesna lekcja może się odbić na jego dalszej karierze. Wciąż niedoceniani Kliczkowie mogą dziś przegrać jedynie z kontuzjami. O brak profesjonalizmu absolutnie nie można ich posądzać, więc trudno spodziewać się u któregokolwiek wpadki, ale przy obecnym stanie wkrótce mogą stracić chęć do dalszego uprawiania sportu. Władimir jest już celebrytą, a Witalij skutecznym politykiem. "Dr Ironfist" wspominał nam w austriackim Going, że w połowie 2012 roku przekonamy się, dlaczego nadal zmusza się do treningów. Nie chciał jednoznacznie odpowiedzieć, gdy złapaliśmy go w krzyżowy ogień pytań. Uśmiechnął się tylko, gdy Przemek Osiak zapytał go o walkę w Kijowie oraz zmienił temat, kiedy nieśmiało zagadnęliśmy o Igrzyska Olimpijskie w Londynie...

Juan Manuel Marquez (53-6-1, 39 KO) dzięki kontrowersyjnej porażce w trzecim pojedynku z "Pacmanem" zaskarbił sobie więcej szacunku kibiców, niż mógłby to uczynić latami niepodzielnie panując w wadze lekkiej. Choć wątpię, by "Dinamita" mógł raz jeszcze przygować taką formę, chętnie zobaczę czwarte starcie. Cinco de Mayo na wielkim stadionie w Arlington, czy może Staples Center w Kalifornii? Murowany hit PPV. Mam wrażenie, że zakontraktowanie tej walki nie jest jeszcze przesądzone tylko dlatego, że obóz Pacquiao (Arum, Koncz, być może Roach, bo chyba nie sam pięściarz) naprawdę boi się tego pojedynku.

Przy całej sympatii dla Marqueza nie mogę jednak się zgodzić z opiniami części fanów, którzy doszli do wniosku, że "Dinamita" jest od Manny'ego lepszy. Opierający się na znakomitych kontrach i braku pressingu styl Marqueza jest po prostu dla Filipińczyka szalenie niewygodny. Czy Juanma tak samo poradziłby sobie z odchudzonym, ale wciąż niebezpiecznym De La Hoyą, ultradefensywnie nastawionym Clotteyem, ogromnym Margarito, czy szybkim i śliskim Mosleyem albo chyba najlepszym z nich wszystkich Miguelem Cotto? Nie, przegrałby z każdym. Z ostatnich rywali Pacquiao jedynie Diaz i Hatton nie mogliby równać się z "Dinamitą". Meksykanin jest fenomenalnym bokserem, ale przez historyków boksu nie będzie ceniony tak wysoko jak "Pacman". Iran Barkley dwa razy pokonał Hearnsa, lecz nigdy nie radził sobie tak dobrze z innymi wielkimi bokserami tamtych czasów. Ten argument nie trafi do każdego, wróćmy zatem do wcześniejszych walk Marqueza. Toczył zacięte batalie z podstarzałym i porozbijanym Joelem Casamayorem oraz ograniczonym, ale niesamowicie ambitnym i twardym Juanem Diazem. Potem była deklasacja z rąk Mayweathera i dalej thriller z Michaelem Katsidisem, któremu później lekcji boksu udzielali kolejno Guerrero i Burns. Mniej znaczące walki pomijam celowo.

Doskonała postawa w walce z Mannym to dla Marqueza przypieczętowanie pozycji najwspanialszego meksykańskiego wojownika ostatniej dekady. Uwielbiani przez mnie Barrera i Morales zapewne nigdy nie przyjmą tego do wiadomości, ale długowieczność Juana daje mu to zaszczytne miejsce. "Dinamita" może teraz w chwale zawiesić rękawice na kołku, ale zgodnie z wszechobecnym trendem zapewne zechce odciąć kupony, co może zakończyć się szokiem w postaci porażki w walce z Timothym Bradleyem albo innym młodym wilkiem. Tak czy inaczej, 2012 rok powinien być ostatnim dla Marqueza, podobnie jak dla Pacquiao i być może Mayweathera. Niedługo przekonamy się, czy ostatni gorszy występ Martineza był jedynie wypadkiem przy pracy, czy w wieku 36 lat również "Maravilla" traci swe atuty, nie doczekawszy się wielkiej walki, która pozwoliłaby mu zasiąść na tronie P4P. Trwać będą jedynie bracia Kliczko, chyba że sami podejmą decyzje o odejściu. Gdy wszystkie tytuły w najcięższej kategorii rozsypią się i każdy znajdzie się w rękach innego zawodnika, a mistrzowie będą się tasować jak w połowie poprzedniej dekady, przyjdzie nam zatęsknić za ukraińskimi championami.

Z racji rozległości tematu, zmuszony jestem podzielić tekst na części, które w najbliższym czasie pojawiać się będą na BOKSER.ORG. Zapraszam do dyskusji i refleksji nad drogą, na jaką boks zawodowy wkroczy, gdy zgasną gwiazdy Pacquiao, Mayweathera, Martineza, Marqueza oraz Braci. Zastanowimy się nad tym, kto zajmie ich miejsce oraz dokąd doprowadzi nas widoczna zmiana warty wśród trenerów oraz promotorów.

Leszek Dudek
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Wątek zamknięty 


Wiadomości w tym wątku
Nadchodzi zmiana warty (cz. 1) - neQ - 02-01-2012 05:53 PM
RE: Nadchodzi zmiana warty (cz. 1) - neQ - 03-01-2012, 07:13 AM
RE: Nadchodzi zmiana warty (cz. 1) - Hugo - 03-01-2012, 12:45 PM
RE: Nadchodzi zmiana warty (cz. 1) - redd - 03-01-2012, 01:35 PM
RE: Nadchodzi zmiana warty (cz. 1) - junior_13j - 25-07-2012, 03:15 PM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości