Shannon Briggs - zapomniany mistrz
|
23-12-2013, 04:04 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-12-2013 05:29 PM przez Sander.)
Post: #1
|
|||
|
|||
Shannon Briggs - zapomniany mistrz
Fanatyk szachów, boksu i człowiek po przejściach - po prostu Shannon Briggs.
Shannon Briggs urodził się w Nowym Jorku 4 grudnia 1971 roku lecz nie był przedstawicielem luksusowych dzielnic tego wielkiego miasta. Już w bardzo młodym wieku razem z matką stracił dach nad głową i wylądował na ulicach Brooklynu. Tylko dzięki pomocy przyjaciół udało im się przetrwać ten ciężki okres. To właśnie wówczas nastoletni Briggs zainteresował się boksem by w wieku 19 lat rozpocząć krótką jak się miało okazać karierę amatorską. Po latach wspominał, że to właśnie boks był dla niego nadzieją na lepsze życie i wyciągnął go z ulicy. Jako, że chorował na astmę w dzieciństwie nie był zbyt ruchliwym dzieckiem i jak przyznaje nigdy nie interesował go żaden sport. Trudna sytuacja życiowa skłoniła go jednak do rozpoczęcia treningów bokserskich które szybko pochłonęły go bez reszty. Kariera amatorska choć krótka to obfitowała w kilka wartych wymienienia osiągnięć. Briggs w 1992 roku był amatorskim mistrzem Stanów Zjednoczonych w kategorii ciężkiej. Rok wcześniej zajął drugie miejsce w Igrzyskach Panamerykańskich, przegrywając w finale ze znakomitym Félixem Savónem. Jako, że pochodził z Nowego Jorku łatwiej było mu o kontakty z menadżerami, promotorami. "Wielki boks, gwiazdy boksu, pieniądze - widziałem to wszystko każdego dnia przechadzając się ulicami i odwiedzając sale treningowe" - wspominał. Shannon wielokrotnie podkreślał, że gdyby nie pomagający mu na początku jak i w dalszym etapie kariery menadżer Marc Roberts niczego by w boksie nie osiągnął. Karierę amatorską zakończył z bilansem 35 - 3. Wyróżniający się oryginalną fryzurą i potężną sylwetką Briggs karierę zawodową rozpoczął 24 lipca 1992 roku pojedynkiem ze słabiutkim Johnem Jacksonem nokautując go już w 1 rundzie. Do końca roku odprawił jeszcze dziewięciu innych rywali bez trudu odnosząc kolejne zwycięstwa głównie przed czasem. 10 lipca 1993 roku po raz pierwszy wniósł na wagę 100 kilogramów a mierzył się wówczas z doświadczonym Danny'm Blake'm. Wygrał na punkty ten sześciorundowy pojedynek. Na tej samej gali boksował między innymi David Tua czy nasz Andrzej Gołota który mierzył się z Marionem Wilsonem. Pod koniec roku 1995 w swoim 25 zawodowym pojedynku Briggs zmierzył się z rozchwytywanym przez wielkie później nazwiska (Botha, Lewis, Tua, Gołota, Kliczko) journeymanem Calvinem Jones'em debiutując w legendarnej Madison Square Garden podczas gali Patterson vs Gatti. 'Cannon' zwyciężył przez TKO w 1 rundzie i otworzył sobie drzwi do większych wyzwań. Takim z pewnością była walka z niepokonanym Darrolem Wilsonem która miała miejsce 15 marca 1996 roku w Convention Center w Atlantic City. Początek walki należał do Shannona. Zaraz po pierwszym gongu zepchnął Wilsona do lin gdzie szaleńczą serią sierpów próbował ustrzelić i znokautować rywala. W dalszej części pierwszej odsłony tego pojedynku wszystko się wyrównało a na minutę przed gongiem Wilson trafił efektowną kombinacją prawy lewy i Briggs z pewnością odczuł te ciosy. Runda druga to wciąż optyczna przewaga Briggsa lecz jak na moje oko to Wilson bił skuteczniej. W końcówce tej rundy Briggs trafił znakomitym lewym prostym i chwilowo zachwiał rywalem lecz mimo natychmiastowego ataku nie zdołał wyrządzić Wilsonowi wielkiej krzywdy. W rundzie trzeciej wyglądający już bardzo słabo Briggs dał się trafić silnymi ciosami przy linach, padł i nawet nie próbował wstawać. Sędzia ringowy widząc jak ciężko złapać Shannonowi oddech przerwał pojedynek. Pierwsza porażka w karierze stała się faktem. Już po zakończeniu kariery Briggs wspominał, że nigdy wcześniej ani później astma w ringu nie dała mu się we znaki tak jak w walce z Wilsonem. Stosował on wówczas nowy lek który bardzo źle na niego wpłynął... Po czterech kolejnych zwycięstwach z niżej notowanymi rywalami 'Cannon' dostał szansę zaboksowania z prawdziwą legendą zawodowego boksu Big Georgem Foremanem. Blisko 48 letni Foreman wniósł na wagę przed tym pojedynkiem, aż 117.9 kilograma co nie przeszkodziło mu jednak dać znakomitej walki młodemu i zmierzającemu po mistrzowską szansę Briggsowi. Wszystko działo się 22 listopada 1997 roku w Atlantic City. Pojedynek miał jednostronny przebieg i ku zaskoczeniu wielu kibiców i ekspertów inicjatywa należała zdecydowanie do Big Georga. Foreman w takim wieku, po tylu wojnach i silnych ciosach jakie zebrał podczas wielu ringowych wojen dał surową lekcję boksu młodemu Briggsowi który wypadł bardzo rozczarowująco. Gdzie się podziała agresja z której słynął Briggs, serie ciosów i ofensywny styl? Sam Shannon w ringu nie dał rady lecz z pomocą przyszli sędziowie którzy wypunktowali wstydliwy werdykt dający wygraną właśnie Briggsowi. Była to ostatnia walka George'a Foremana na zawodowych ringach. Po tej walce Briggs umocnił swoją pozycję w rankingach i stanął do pierwszej w karierze mistrzowskiej szansy. Rywalem wielki Lennox Lewis a w stawce pas WBC. Lewis od pierwszego gongu natarł na Shannona by w jednej z ofensywnych akcji nadziać sie na silny lewy prosty pretendenta do mistrzowskiego pasa. Cios ten zamroczył Brytyjczyka a Briggs od razu zwietrzył swoją szansę i zasypał lawiną ciosów rywala próbując szybko go znokautować. Mimo ogromnych kłopotów i przy pomocy pana od gongu (ten zabrzmiał 4 sekundy przed końcem regulaminowych trzech minut) Lewis przetrwał i z wielką ulgą udał się do narożnika. Runda druga to już bardziej wyrównane starcie lecz wciąż ze wskazaniem na świetnie radzącego sobie Briggsa. Kłopoty zaczęły się w czwartej odsłonie tego pojedynku. Briggs padł po straszliwym prawym Lennoxa i znalazł się w opałach. Zanim zabrzmiał gong reprezentant Brooklynu zdążył paść jeszcze raz. Spotkanie z deskami spotkało Briggsa również w ostatniej - piątej - rundzie tego pojedynku. Boksujący już na dużym luzie Lewis kolejnym silnym prawym nad lewą ręką posłał Briggsa na deski, niedługo później sędzia ogłosił zwycięstwo panującego mistrza. Mimo twardej i ambitnej postawy Shannon Briggs musiał odłożyć marzenia o podboju wagi ciężkiej na później. 7 sierpnia 1999 roku Shannon spotkał się z niezwykle twardym i wymagającym Fransem Bothą. Do dziś pojedynek ten jest jednym z moich ulubionych w wykonaniu tych pięściarzy. Briggs lepiej wszedł w walkę lecz z czasem wszystko się wyrównało i widzowie zgromadzeni w Taj Majal Hotel & Casino w Atlantic City byli świadkami niezwykle widowiskowej wojny na wyniszczenie. Dużo silnych ciosów, Botha liczony w 8 rundzie i niezwykła odporność z obydwu stron - świetny pojedynek. Po 10 rundach sędziowie ogłosili sprawiedliwy remis. Po tej walce forma i dyspozycja Shannona była różna. Potrafił szybko pokonać Warrena Williamsa czy Erika Carry'ego jak również przegrać w kiepskim stylu z Jameelem McCline'm czy zupełnie niespodziewanie z Sedreckiem Fieldsem. Briggs zaczął też niepokojąco wyglądać wagowo - na przestrzeni 2,5 roku potrafił notować skoki od 104.3 kilograma w walce z Bothą do ponad 120 kilogramów w walce z McCline'm. Po niemal rocznym odpoczynku po walce z McCline'm Briggs wszedł na zwycięską ścieżkę. W ciągu trzech lat od roku 2003 odniósł 11 kolejnych zwycięstw by w efekcie dostąpić drugiej szansy zdobycia pasa mistrza świata. Jego rywalem w walce o pas WBO był Siarhei Liachowicz który po niesamowitej wojnie odebrał pas Lamonowi Brewsterowi. 35 letni wówczas Briggs przed walką emanował pewnością siebie : "- Liachowicz jest obecnie najlepszym czempionem wagi ciężkiej. Analizowałem walkę Liachowicz-Brewster w studio ESPN i przewidziałem jego zwycięstwo. Teraz przyszedł mój czas. Jestem typem, który dojrzewa późno, jestem teraz starszy, silniejszy, mądrzejszy i bardziej skupiony. On (Liachowicz) świetnie wygląda w tym czarnym garniturze. Będą musieli założyć mu go na pogrzeb w Phoenix, kiedy z nim skończę. Sprowadzę pas z powrotem do Brooklynu, do Brownsville. Chciałem walczyć w Nowym Jorku, niestety walka odbędzie się w Phoenix. " Do walki doszło 4 listopada 2006 roku. Pojedynek ten miał bardzo wyrównany przebieg choć wielką ringową wojną go nazwać nie można. Najlepsze czekało widzów w ostatniej 12 rundzie. Prowadzący na kartach wszystkich trzech sędziów Białorusin potrzebował jedynie utrzymania przewagi w ostatniej odsłonie tej twardej męskiej walki. Briggs który wniósł do ringu ponad 121 kilogramów w końcówce był już bardzo zmęczony i nie miał nawet siły by ruszyć szaleńczo na rywala w celu odrobienia strat. Briggs naruszył prawym sierpem panującego mistrza i doskoczył z serią ciosów przy linach kładąc go na deski. Mocno zmaroczony Liachowicz kontynuował walkę lecz był już bezradny i po przyjęciu kolejnych ciosów...wyleciał za liny wprost na stolik sędziowski. Sędzia zakończył walkę a wszystko na sekundę przed końcowym gongiem. Briggs zdobył upragniony mistrzowski pas z którego nawet nie miał siły się cieszyć. Niestety w formie z walki z Białorusinem nikt nie wróżył mu wielu skutecznych obron... Pierwszym który spróbował odebrać mu pas miał być Sułtan Ibragimov. Walka odbyła się 2 czerwca 2007 roku w Atlantic City. Ibragimov był wówczas niepokonany zaś Briggs na ważeniu przed walką zanotował najwyższy wynik w karierze - 123.8 kilograma - nie wróżyło to dobrze rzed tym pojedynkiem. Walka miała dość jednostronny przebieg i co tu dużo mówić - była nudna. Shannon oddał pas bez walki. Był bardzo statyczny, ociężały i z nisko opuszczonymi rękoma był łatwym celem dla Ibragimova który dał bardzo dobrą walkę. Fajne serie bił Rosjanin złożone najczęściej z trzech ciosów po doskoku na które dużo wolniejszy Shannon nie miał odpowiedzi. Nie brakowało też lewego bezpośredniego - gdy Sultan zorientował się, że rywal jest słabo dysponowany to na dużym luzie trafiał tak na głowę jak i tułów. Briggs przegrał po jednogłośnym werdykcie a ja sam zapisałem mu tylko jedną rundę. Briggs po utracie pasa zrobił sobie 2,5 letni odpoczynek od boksu. Wrócił pojedynkiem z Marcusem McGee i choć pokonał rywala w 1 rundzie to pojedynek uznano za nieodbty z powodu niedozwolonych środków wykrytych w organizmie 'Cannona'. Przypuszczano, że mogły to być substancje zawarte w lekach na astmę jakie Briggs zażywał. W roku 2010 Briggs zanotował trzy wygrane przed czasem jakie sensacyjnie doprowadziły go do walki z Vitalijem Kliczko o pas WBC. Sama droga do tej walki Amerykanina jest dla mnie mocno podejrzana. Trzy wygrane przed czasem, wszystkie w pierwszej rundzie i jeśli ktoś je widział to delikatnie mówiąc musi stwierdzić, że rywalom Briggsa na zwycięstwach zbytnio nie zależało... Sam pojedynek z potężnym Ukraińcem odbył się 16 października 2010 roku w Hamburgu. Shannon Briggs zapowiadał szybką robotę i błyskawiczne zwycięstwo przez nokaut. Trwający 12 rund pojedynek niestety był brutalną publiczną zbrodnią na 38 letnim Briggsie. Nie mając nic do powiedzenia zbierał okrutne ilości ciosów na głowę co okupił wizytą w szpitalu tuż po walce. Na narożnik Shannona spadły po tej walce gromy ze środowiska bokserskiego. Zgodnie sądzono, że Briggs powinien zostać poddany już w okolicach 7-8 rundy. Amerykanin zainkasował ostatnie fajne pieniądze i zakończył karierę. Shannon Briggs poza boksem uwielbia grać w szachy. Ma nastoletniego syna a po zakończeniu kariery miał zamiar otworzyć własną restaurację i sieć sklepów z odzieżą. Udziela się również charytatywnie pomagając stanąć na nogi ludziom mieszkającym na ulicy. Jak Wy wspominacie tego pięściarza? Dla mnie to był bardzo twardy i groźny dla wszystkich szczególnie w początkowych rundach bokser. Dał kilka świetnych walk i ciekawe też jaki wpływ na jego dyspozycję i wagę miało przyjmowanie leków na astmę. |
|||
23-12-2013, 06:05 PM
Post: #2
|
|||
|
|||
RE: Shannon Briggs - zapomniany mistrz
Fajnie, że można się z takich tekstów bardzo wiele dowiedzieć. Co do walki z Kliczką, to faktycznie nawet ciężko wytłumaczyć jak do niej Shannon doszedł. Sam pojedynek wiadomo skończył się prawdziwą rzezią, ale znokautowany on nie został. Można by się zachwycać nad jego wytrzymałością w tamtym pojedynku, ale nie po raz pierwszy i nie ostatni, ani sędzia ringowy ani narożnik Briggs'a nie poddał go pomimo, że nie miało prawa się tu cokolwiek zmienić. Co do reszty jego kariery, to problemy z wagą, nie są niczym rzadkim, z obecnych zawodników, w sposób perfidny kojarzy mi się Solis. Chętnie też poczekam na opinie innych na temat reszty jego walk.
|
|||
23-12-2013, 09:45 PM
Post: #3
|
|||
|
|||
RE: Shannon Briggs - zapomniany mistrz
Briggs był zajebisty. |Bardzo charyzmatyczna postać. Miał problemy z formą i potrafił wyglądać bardzo słabo, nie wiadomo na ile była to wina jego podejścia a na ile wina problemów zdrowotnych. Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że ktoś nie przygotowuje się do walki o MŚ a potem wychodzi w jeszcze gorszej formie do obrony. Ale potrafił też dać kapitalne walki i z tego zostanie zapamiętany. No i również z tego jak bardzo zmarnował swój potencjał. To jest jak dla mnie jeden z najbardziej zmarnowanych talentów w HW. Gdyby trzymał formę to mógłby być zabijaką niczym Foreman w swoich czasach. No ale niestety... Dobrze, że mu się trafił ten title shot z Kliczką tak na odejście, zawsze to trochę grosza na emeryturę.
|
|||
23-12-2013, 10:32 PM
Post: #4
|
|||
|
|||
RE: Shannon Briggs - zapomniany mistrz
Cieszę się z każdego komenatrza w tych wątkach które tu przedstawiam poświęconych dawnym mistrzom bo najbardziej na tym forum brakowało mi właśnie dyskusji o takich gościach jak Briggs, Peter, Botha, Brewster i wielu innych.
Ile się godzin spędziło na oglądaniu ich walk, ile wspaniałych walk Ci panowie w zamian dali... Briggs wówczas gdy wnosił na wagę ponad 120 kilogramów nie był gruby. On był wręcz spuchnięty... Na pewno na jego wagę wpływ miało przyjmowanie leków na astmę. Dla mnie to wręcz niesamowite, że z taką chorobą można uprawiać sport wyczynowo i to na takim poziomie. Ale widzieliśmy też w walce z Wilsonem jak to wygląda gdy to astma z nim wygrywała - 3 runda i po chłopie... |
|||
23-12-2013, 10:45 PM
Post: #5
|
|||
|
|||
RE: Shannon Briggs - zapomniany mistrz
A która walkę Shannona najbardziej byś Sander polecał? Bo dobrych pojedynków nigdy mało, a zobaczyć w akcji Briggs'a w jakimś dobrym pojedynku, byłoby bardzo fajnie.
|
|||
23-12-2013, 10:51 PM
Post: #6
|
|||
|
|||
RE: Shannon Briggs - zapomniany mistrz
Na pewno Briggs vs Botha to świetny pojedynek do tego pełen dystans więc można wypunktować -
http://www.youtube.com/watch?v=ElneqVk_kDc tu masz link do walki i do tematu w LPW http://forum.bokser.org/thread-1413.html...ght=briggs Walka z Foremanem też jest niezła ale to George tam króluje. |
|||
23-12-2013, 11:04 PM
Post: #7
|
|||
|
|||
RE: Shannon Briggs - zapomniany mistrz
Wiele razy się nad jego astmą zastanawiałem, wiecie jaki teraz wysyp astmatyków w sporcie mamy...Rozmyślałem jak to jest że człowiek który praktycznie powinien mieć problem z wlezieniem na 5 piętro walczy wspomagając się lekiem, wspomnienia odżyły jak te narciarki austriackie, Bjoergen etc. też się okazały astmatyczkami. Niewiele wiem w tej mierze o Briggsie, ale o lekach na astmę i o tej chorobie pojęcie mam bo mam około 10 dobrych znajomych asmatyków i trochę mi tak jakoś się dziwnie na tych sportowców patrzy, coś jak doping, a to że insynuują etc., wiecie o co chodzi.
Co do Briggsa, zawsze uwielbiałem go oglądać, walkę z Lenoxem znam na pamięć (Lion layn' in a long grass :-)), z pewnością zmarnowany talent, choć nie tej klasy co Bowie. |
|||
23-12-2013, 11:07 PM
Post: #8
|
|||
|
|||
RE: Shannon Briggs - zapomniany mistrz
Shannon Briggs to taki mistrz, który wydaje mi się, niezbyt utkwił w pamięci tzw niedzielnego kibica. Młodsi mogą go jedynie kojarzyć z walki z Witalijem Kliczko, w której dostał od Ukraińca niezły łomot. Jednak pod koniec lat 90-tych i na początku obecnego stulecia to był jednak gość, który przez kilka lat należał do czołówki HW choć mistrzem był......chwilę...
|
|||
25-12-2013, 11:06 AM
Post: #9
|
|||
|
|||
RE: Shannon Briggs - zapomniany mistrz
Briggs walczył bardzo widowiskowo i nawet walki z mniej wymagającymi rywalami warto sobie odświeżyć. Wielka siła, agresja i kilka naprawdę efektownych nokautów na koncie.
Fajną sprawą w czasach Shannona było organizowanie gal bokserskich w oparciu tylko i wyłącznie o reprezentantów kategorii ciężkiej. I to jakie nazwiska potrafiły się na jednej gali pojawić : Briggs, Tua, Gołota, Grant, McCline, Ruiz... Wszyscy na jednej gali. |
|||
11-02-2014, 01:11 PM
Post: #10
|
|||
|
|||
RE: Shannon Briggs - zapomniany mistrz
Shannon sie nie poddaje
http://www.bokser.org/content/2014/02/11.../index.jsp |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości