Andy Lee
|
16-12-2014, 11:41 PM
Post: #1
|
|||
|
|||
Andy Lee
Andy Lee to Irlandczyk urodzony 11 czerwca 1984 roku w Londynie. Trzykrotny amatorski mistrz Irlandii w wadze średniej próbował swoich sił na różnych turniejach amatorskich. Z ciekawszych rezultatów: 1/8 finału w MŚ 2003 Bangkok - przegrana z Golovkinem brązowy medal ME 2004 (na rozkładzie Baker i Sjekloca, porażka z Wilaschkem). Na Igrzyskach w Atenach, Lee wygrał pierwszą walkę z Angulo, ale w drugiej wpadł na Hassana N'Dam N'Jikama (stworzonego do boksu olimpijskiego), z którym zremisował 27:27 i przegrał po dogrywce. 10.03.2006 to data zawodowego debiutu Lee, rywal Anthony Cannon przegrał na punkty po 6 rundach. Po 15-tu zwycięstwach odniesionych w ciągu dwóch lat, 21.03.2008 roku Irlandczyk zmierzył się z Brianem Verą. Był to jeden z pojedynków, które stały się wizytówką Andy'ego. Vera leżał na deskach już w pierwszej rundzie, a Lee przez 6 rund kontrolował przebieg walki prowadząc na punkty u wszystkich sędziów. W siódmej rundzie został jednak zasypany przez rywala gradem celnych ciosów, ringowy przerwał pojedynek, a Lee zanotował pierwszą porażkę (przez TKO). Lee wrócił na ring po czterech miesiącach i znów zaczął wygrywać. Najczęściej przez nokaut, ew. na punkty posyłając na deski swoich rywali w międzyczasie. 18 maja 2011 roku zdobył wakujące pasy NABA i NABF (w limicie 160 funtów) pokonując na punkty Alexa Bunemę. 1 października tego samego roku zrewanżował się udanie Verze deklasując go na kartach punktowych (Vera był raz na deskach). 16 czerwca 2012 doszło do walki o mistrzostwo świata wg WBC w wadze średniej między Julio Cesarem Chavezem Juniorem a Andym Lee. Niepokonany Meksykanin był faworytem, ale Andy boksował uważnie, prowadząc na punkty po 6 rundach 58-56 u wszystkich sędziów. W siódmej rundzie Chavez dopadł go jednak przy linach, zadał serię ciosów i ringowy przerwał pojedynek. Lee przegrał drugą walkę w karierze, drugi raz przez TKO. Rok 2013 służył odbudowie, a 2014 przyniósł Irlandczykowi dwie heroiczne walki. 7 czerwca jego rywalem był John Jackson legitymujący się ładnym 18(15)-1. Czarnoskóry puncher posadził na deskach Lee już w pierwszej rundzie - były to pierwsze deski w karierze Irlandczyka. Ten jednak podniósł się i walczył dalej, choć sytuacja nie wyglądała różowo. Jackson wygrywał kolejne rundy i wydawało się, że nokaut jest kwestią czasu. W przerwie przed 5-tą rundą narożnik Lee długo udzielał mu porad, a cutman doprowadzał go do stanu używalności. Jackson nie zamierzał czekać, ruszył z kolejną ofensywą, spychając rywala na liny i trafiając kolejnymi czystymi ciosami. Lee mógł tylko się cofać wzdłuż boku ringu i czekać na dogodną okazję. Ta nadarzyła się od razu: niedoświadczony Jackson zapomniał się w atakowaniu rannej zwierzyny i przyjął potężną kontrę. Ciężki nokaut i zaskakujące zwycięstwo Irlandczyka. Wynik ten odbił się szerokim echem w bokserskim świecie, a Lee wrócił do szerokiej czołówki wagi ciężkiej. Został wytypowany do stoczenia walki o zwakowany przez Quilina pas mistrzowski federacji WBO. Przeciwnikiem był Matt Korobov uznanawany przez większość za faworyta tej walki - przystępował do niej z bilansem 24-0 i kapitalną karierą amatorską (złoty medalista mistrzostw świata czy Europy) w zanadrzu. Ale boks zawodowy to inna para kaloszy. Lee stawiał dzielny opór rywalowi, a podczas wymiany w szóstej rundzie trafił potężnie na szczękę. Naruszony Korobov został zasypany gradem ciosów, a ringowy ogłosił wygraną Irlandczyka przez TKO. Słowa dawnego trenera Lee, Emmanuela Stewarda, który twierdził, że Lee zostanie mistrzem świata, spełniły się. Andy Lee 24(14)-2 to solidny bokser obdarzony silnym, pojedynczym uderzeniem. Zaledwie pięciu bokserów zakontraktowanych na 10 rund przetrwało cały dystans bez desek (pozostałe pięć walk wygranych przez Lee na punkty trwały 6 lub 8 rund). Potrafi też nieźle bić z dystansu, podczas walk wydaje się uważny, ale przy szybszych akcjach stosunkowo łatwo go trafić. Na pewno na jego korzyść działa fakt, że boksuje w odwrotnej pozycji. Napotykam stwierdzenia o tym, że Lee ma kiepską odporność (ba, że jest szklarzem , takie modne ostatnio ). Absolutnie się z tym nie zgadzam. Wprawdzie na sucho to w jego rekordzie obie porażki są przed czasem, ale były to techniczne nokauty na stojąco. Chyba nikogo nie dziwi fakt, że przełamał go dużo większy Chavez, którego siła fizyczna jest największą zaletą. Vera w ogóle wygrał przez ciosy zadawane bez odpowiedzi NA ŚRODKU ringu Deski z Jacksonem to były jedyne deski Lee w karierze (a przynajmniej tak mówi boxrec), jak na takiego wojownika z dziurawą obroną to on m co najmniej dobrą odporność jeśli nie bardzo dobrą, a już na pewno nie jest szklany. Ja poznałem Lee oglądając na żywo jego walkę z Jacksonem. Undercardy gal transmitowanych w środku nocy nie zawsze potrafią utrzymać mnie z dala od snu, ale ta walka to zrobiła. Poczułem automatyczny żal do Irlandczyka po tej pierwszej rundzie i stwierdziłem, że pokibicuję mu żeby choć wytrwał na punkty. Przed ostatnią (jak się okazało) rundą to już w ogóle myślałem, że nie wyjdzie do walki, a trener namawia go do odpuszczenia A tu takie coś, taka kontra... niech mi ktoś powie, że oglądanie boksu na żywo nie ma sensu. Historia toczy się dalej, liczyłem po cichu na niespodziankę z Korobovem i udało się, jak Lee trafi to nie ma zmiłuj Mam wrażenie, że jest to trochę bokser niedoceniany co w sumie dziwi: daje widowiskowe walki, które wygrywa, ma cios do położenia rywala, szczękę by przetrwać, fajny timing, dobre bicie z dystansu, mańkut - no na papierze to ideał https://www.youtube.com/watch?v=QsT_Qh-TaoY - tutaj walka z Jacksonem w dobrej jakości. https://www.youtube.com/watch?v=LBd9NfSxiC4 - a to historyczna chwila, zdobycie pasa mistrzowskiego |
|||
16-12-2014, 11:58 PM
Post: #2
|
|||
|
|||
RE: Andy Lee
Cały czas mnie nurtuje pytanie czy te dwie ostatnie wygrane to jest tak dobry timing i zachowanie zimnej krwi w trudnej sytuacji czy fuks jak cholera
|
|||
17-12-2014, 09:55 AM
Post: #3
|
|||
|
|||
RE: Andy Lee
Lee zastopował tego Korobowa i chwała mu, ale walka z GGG to może być naprawdę ryzyko wielkiego uszczerbka na zdrowi Irlandczyka.
Korobow trochę sam mu wszedł na ten cios, który był początkiem końca. Zanim do tego doszło, to Lee nie błyszczał, przestawiały go ciosy w gardę, po jakimkolwiek czystym ciosie od rywala panicznie szukał klinczu, tylko czekałem na jakieś zakończenie w stylu Haye vs Macarinelli, a tu niespodzianka.. Jak chce unifikować, to może Taylor? |
|||
17-12-2014, 10:21 AM
Post: #4
|
|||
|
|||
RE: Andy Lee
Lee nie ma najmniejszych szans z GGG, ale paradoksalnie po zwycięstwie nad Korobowem to akurat jemu należy się starcie z Kazachem bardziej niż innym w kat. średniej.
Mnie Irlandczyk swoim boksem jakoś nie porywa choć trzeba przyznać, że potrafi uderzyć. |
|||
17-12-2014, 10:31 AM
Post: #5
|
|||
|
|||
RE: Andy Lee
Ehh, co by było, gdyby Lee zniszczył w 2012 Chaveza. Przed walką z Jacksonem nie sądziłem, że Irlandczyk ma taki cios, żeby wygrać walkę jednym ciosem, odmienić scenariusz z poprzednich rund. Ta pierwsza rudna z Jacksonem.., aż mnie odrzuciło po tym lewym sierpowym, jakim Lee oberwał. Szkoda reprezentanta Wysp Dziewiczych Stanów Zjednoczonych, bo poczuł się zbyt pewnie. W tej ostatniej rundzie Lee zachwiał się, ale to było raczej poślizgnięcie niż cios. Jackson wtedy poczuł krew i bum. Króciutki prawy na szczękę, zgon. Dla Lee najlepszym rozwiązaniem byłby Taylor lub Cotto, ale......... Najchętniej bym zobaczył go z Gołowkinem, bo kogo innego? Lee jest wysoki, może dałby radę nawiązać kilka rund, walcząc na dystans i wystrzelić jakąś bombą, nokautując Kazacha. Nikt mi nie wmówi, że większe szanse miałby Cotto bądź Taylor.
|
|||
17-12-2014, 11:07 AM
Post: #6
|
|||
|
|||
RE: Andy Lee
Bardzo lubię tego boksera, bo jest niekonwencjonalny i nieprzewidywalny. Ma dużo zalet: świetne warunki fizyczne (jak on się mieścił w limicie junior średniej przy wzroście 188 cm?), mańkut, bardzo silny cios, niezła motoryka. Technika co najwyżej poprawna, z tym że lepsza w ataku, niż w obronie. Wady to chimeryczna forma (fatalna walka z Hortą) i jednak słaba odporność. Określenie "szklanka", którego gdzieś tam użyłem, jest w tym przypadku skrótem myślowym. Nie chodzi tu o to, że on pada po byle czym, ale o to, że mocno zaatakowany gubi się w obronie, opuszcza ręce i daje sędziemu podstawy do poddania. Tak było z Verą, Chavezem, a nawet z Jacksonem, gdzie jakiś nadgorliwy sędzia (np. w Anglii) mógłby przerwać walkę i ogłosić tko dla rywala. To wynika z nieumiejętności walki w półdystansie, którego musi za wszelką cenę unikać. Jest to zresztą dość typowe dla wysokich (na swoją kategorię) bokserów.
Co do jego perspektyw w MW, to z Gołowkinem oczywiście szans nie ma (jak każdy), ale może mógłby go powstrzymywać dłużej, niż Rubio, Geale czy Macklin, ze względu na warunki fizyczne. Z nikim innym na pewno nie stoi na straconej pozycji. Najchętniej zobaczyłbym go z Lemieux, bo w takiej walce wygrana przed czasem mogłaby iść w obie strony. Zresztą to jest waga dobrze obsadzona, gdzie boksuje wielu ciekawych pięściarzy i na pewno czeka nas wiele interesujących pojedynków. http://www.the-best-boxers.com |
|||
17-12-2014, 12:24 PM
Post: #7
|
|||
|
|||
RE: Andy Lee
Zgadzam sie z Hugo, ze glownym problemem Lee jest biernosc po trafieniu. Ale z Korobovem juz to fajniej wygladalo bo tuz przed decydujacym ciosem zebral czysciocha ale nie odsunal sie w tyl tylko ruszyl do ataku. Moze to jaskolka zwiastujaca zmiane nastawienia bo z Verą to byl bierny do bolu a z Chavezem to tak nagle uszczelnil garde i czekal nie wiadomo na co.
Co do walk unifikacyjnych to ze wzgledu na southpaw + warunki fizyczne bedzie niewygodny i trudny do pokonania dla kazdego a silny cios daje mu zawsze stabilna szanse na wygrana. Z GGG faworytem oczywiscie Kazach ale Lee to jeden z lepszych rywali, mysle ze dalby lepsza walke niz teraz w lutym da Murray. Czekam na jakies fajne zestawienie w pierwszej obronie, unifikacja z Taylorem to swietny pomysl |
|||
17-12-2014, 06:24 PM
Post: #8
|
|||
|
|||
RE: Andy Lee
Lee to wręcz idealny rywal dla GGG, Murray jest trudniejszy bo nie łatwo go trafić i ma lepszą motorykę.Lee trochę się teraz przereklamował dla mnie dostaje czasówkę od GGG,Lemieux,Jacobs myślę że Chudinov i Eubank Jr też dali by radę.
|
|||
17-12-2014, 06:34 PM
Post: #9
|
|||
|
|||
RE: Andy Lee
Eubank Jr? A nigdy w zyciu. A przynajmniej nie po tym co ostatnio pokazal, za male ringoqe IQ, jakby Lee dal sie trafic takim chaotycznym sierpodbrodkowym to bym byl zawiedziony. Co do Murraya, ostatnio dal kiepska walke, jesli dalej bedzie chimeryczny to GGG bedzie mial z nim latwa robote. Lee-Lemieux to walka 50 na 50, obaj moga skonczyc rywala przed czasem, tyle ze Lee powinien byc cwanszy i jesli ktos mialby wygrac na pkt to on.
Niezle ze mi sie wydaje ze Lee jest nieoceniany a juz na pierwszej stronie jest glos za jego przereklamowaniem (co jest fajne ) |
|||
17-12-2014, 07:24 PM
Post: #10
|
|||
|
|||
RE: Andy Lee
Niezłe jaja by były gdyby Lee 3 raz pod rząd zaszokował świat i znokautował GGG .
"Miałem już cztery operacje, w dalszym ciągu ją czuję, nigdy już nie będzie jak wcześniej. W boksie ten problem mnie eliminuje, mam jedną rękę, jak mam wygrać z takim Adamem Kownackim." - Artur Szpilka |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości