Telewizje a boks
|
29-10-2013, 03:59 PM
Post: #1
|
|||
|
|||
Telewizje a boks
Jakiś czas temu wydawało się, że boks zawodowy po względem organizacyjnym sięgnął dna. Cztery wiodące federacje, jedna pomniejsza i kilka kanapowych wprowadziły do tego sportu cała masę zamętu. Najcięższe grzechy federacji to mnożenie pasów mistrzowskich, stosowanie mało przejrzystych, uznaniowych list rankingowych i wreszcie wybiórcze podejście do własnych regulacji. Podczas gdy od jednych bokserów z cała bezwzględnością żądano obowiązkowych obron, w tym samym czasie innym mistrzom pozwalano całymi latami na bronienie tytułów przeciwko bumom lub nie bronienie ich w ogóle.
Wydawałoby się, że finansowe zaangażowanie się stacji telewizyjnych do zawodowego boksu wymusi na federacjach pozytywne zmiany mające doprowadzić do większej transparentności i widowiskowości gal bokserskich. Stało się jednak dokładnie inaczej. Do patologii federacyjnych dołożyły się patologie telewizyjne. Dzisiaj, żeby zrobić karierę bokser musi zostać uznany przez jakaś telewizję za "medialnego", w którego warto zainwestować. Poziom sportowy, jaki reprezentuje ma tutaj najmniejsze znaczenie. Wielu znakomitych lub bardzo dobrych bokserów (Guillermo Rigondeaux, Austin Trout, Steve Cunningham, Gabriel Rosado) było, jest i chyba będzie "niemedialnych". Można natomiast boksować zupełnie przeciętnie, ale zostać uznanym za "medialnego" z całkiem innych powodów (ostentacyjne deklarowanie przynależności do mniejszości seksualnej, publiczne wygadywanie bzdur i obrażanie innych, pokazanie gołej dupy do kamery itd itp). Warto przy tym podkreślić, ze w walce z "medialnym" rywalem, "niemedialny" może wygrać jedynie przez nokaut, bo karty punktowe są wydrukowane przed walka. Inną patologią naszych czasów stały się walki w umownych limitach, na które wbrew własnym przepisom federacje przymykają oczy pod naciskiem telewizji. Całość niebezpiecznie dryfuje od sportu w kierunku cyrku i hucpy. http://www.the-best-boxers.com |
|||
29-10-2013, 05:48 PM
Post: #2
|
|||
|
|||
RE: Telewizje a boks
@Hugo
W zasadzie trudno z tym co napisałeś polemizować. Boks od dawna traktowany jest jako biznes. Mam tu na myśli boks zawodowy, który niestety coraz mniej ma wspólnego z czystym sportem, a jak słusznie zauważyłeś coraz więcej z cyrkiem... Uważam, że największy syf zrobiły niektóre federacje, no ale nie będę powtarzał tego co Ty napisałeś. Jednak żeby wlać w nas nutkę optymizmu to spójrzmy na to może w ten sposób, w większości kategorii wagowych mamy bardzo ciekawą sytuację, jest wysoki i wyrównany poziom więc czeka nas jeszcze wiele fascynujących walk i pięknych chwil podczas oglądania gal bokserskich, mamy wreszcie naszych pięściarzy, którzy mają potencjał by dawać dobre walki i mimo wszystko coś znaczą na arenie międzynarodowej. |
|||
29-10-2013, 06:21 PM
Post: #3
|
|||
|
|||
RE: Telewizje a boks
@Martin
Dzięki za zastrzyk optymizmu. Martwiłem się, że boks niebezpiecznie zmierza w kierunku zawodowych zapasów (pro wrestling), czyli cyrku z fingowanymi walkami, ale uświadomiłem sobie, że mam już swoje lata i chyba tego nie dożyję. http://www.the-best-boxers.com |
|||
29-10-2013, 06:34 PM
Post: #4
|
|||
|
|||
RE: Telewizje a boks
Zgadzam się, najbardziej mnie to boli w przypadku tego co np. pierdzieli Arum w kontekście Rigondeaux. Natomiast co do boksu-biznesu i różnych federacyjnych skandali, itp - to uważałbym z tym narzekaniem, że teraz jest najgorzej. Taki przykład mi przychodzi do głowy apropos też może medialności - walka Tyson-Douglas. Po samej walce Don King kwestionował liczenie w 9. rundzie (że za długie). Punktacja sędziów KURIOZALNA, Tyson wygrał tylko jedną rundę, a 2 sędziów miało to 87-86 Tyson i 86-86.
No, ale to już przecież wręcz na porządku dziennym. Co dalej? Panowie Mendoza (WBA) i Sulaiman (WBC) - swoją drogą wiele się zmienia, a te stare pryki wciąż rządzą - nie uznali Douglasa za mistrza! Dopiero postraszeni przez komisje stanowe, itd. przyznali zwycięstwo Busterowi. Takich cyrków trudno szukać nawet dzisiaj, a to było już 23 lata temu. (Dzisiaj by sobie pewnie załatwili ringowego jak ten od walki Chisora-Scott, byłoby Tyson KO9, bo Buster wstał dopiero na dziewięć) Tak więc tutaj niemedialnemu pięściarzowi niemalże nawet nokaut nie wystarczył Patologie w boksie zawodowym są tak duże, że nad złą punktacją przechodzimy dzisiaj do porządku dziennego. Nawet komentatorzy często wręcz to usprawiedliwiają, tworzą się potem jakieś głupie "dogmaty" typu "mistrza trzeba pokonać wyraźnie" i to jest też inny aspekt problemu "telewizja a boks", chociaż chyba bardziej regionalny, bo u amerykańskich komentatorów raczej się z takimi gafami nie spotykam. Wracając do przypadku Rigo jeszcze - rozpisywałem się o tym na portalu, jak podaje bokser.org: Bob Arum nie kryje, że miał ogromne problemy z załatwieniem Guillermo Rigondeaux (12-0, 8 KO) kolejnej walki na HBO. Cytat:HBO nie ma kogo pokazywać, starają się promować np. Crawforda, który spełnia wszystkie kryteria bycia nudnym. Na gali PPV dają gościa z brzuchem piwnym, który bije się z jakimś gościem tłukącym się po barach, obaj ruszają się jak muchy w smole (dawno nie widziałem tak wolnych rąk w boksie). Już nawet retransmitują walki z Europy, czepiają się czego mogą, ale na gościa z top P4P, który daje co najmniej przyzwoite walki nie ma miejsca? Cytat:(...)zwracam uwagę jeszcze raz - oczywiście, że Rigo nie porwie mas, nie będzie drugim Barrerą, itd. Tylko to nie jest zerojedynkowy system binarny - albo jesteś nudny jak Kliczko albo ekscytujący jak Barrera. To jest dla mnie najbardziej jaskrawy przykład problemu, ale takich zawodników jest więcej. W przypadku Rigo obawiam się, że tu może dużą rolę odgrywać też złośliwość samego Aruma, bo komentatorzy HBO są generalnie zachwyceni Kubańczykiem. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości