James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 - Wersja do druku +- Forum - BOKSER.ORG (http://forum.bokser.org) +-- Dział: O BOKSIE SŁÓW KILKA (/forum-5.html) +--- Dział: Historia boksu (/forum-16.html) +--- Wątek: James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 (/thread-509.html) |
James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 - redd - 16-07-2012 03:50 PM Przez zamieszanie w sprawie niedoszłej (na szczęście) walki Toney vs Adamek postanowiłem prześledzić występy "Lights Out'a" w najcięższej kategorii wagowej. Ten obdarzony wielkim talentem zawodnik przebył w swojej pełnej sukcesów karierze długą drogę od kategorii średniej, aż po ciężką. Mimo, że waga ciężka nie była naturalną kategorią wagową Jamesa, to Toney i tak pozostał zawodnikiem wyjątkowym (przez kilka pierwszych pojedynków). Szczególną uwagę przywiązywałem wahaniom formy i masy ciała Toneya z pojedynku na pojedynek. Dyspozycję Toneya w poszczególnych walkach oceniałem w skali jeden od sześć: 6 – Rewelacyjna dyspozycja 5- bardzo dobra 4- dobra 3 – średnia 2- słaba 1 – beznadziejna 1.Debiut – James Toney vs Evander Holyfield 2003-10-04 To się nazywa debiut z przytupem. Toney przechodził do wagi ciężkiej z kategorii cruiser, w której zdobył mistrzowski pas IBF w walce z Wasilijem Żirowem. Nadmienić należy, że pojedynek z wojowniczym Kazachem był jedną z najlepszych walk w dotychczasowej historii kategorii Cruiser. Postaci Evandera Holyfielda nie trzeba przedstawiać żadnemu kibicowi boksu. Legendarny „Real Deal” przed pojedynkiem z Toneyem, przegrał w nienajlepszym stylu walkę o mistrzowski pas IBF z Chrisem Byrdem. Wprawdzie Holyfield najlepsze lata miał już za sobą, ale i tak uchodził za faworyta w starciu z debiutującym w kategorii ciężkiej Toneyem. Przed pojedynkiem Toney wniósł na wagę 98,4 kg. Na tak niedużego zawodnika (178cm wzrostu) wydawało się to całkiem sporo. Jednak nie można powiedzieć, że Toney w ringu wyglądał ociężale, lub nienaturalnie. Warto wspomnieć też, że w chwili debiutu w kategorii Ciężkiej Toney miał na karku 35 lat i ponad 70 walk na zawodowych ringach. Przechodząc do samej walki pierwsze trzy rundy były bardzo wyrównane, obydwaj bokserzy nie ulokowali żadnych znaczących i czystych uderzeń. Po trzech równych starciach przełom nastąpił w rundzie 4, kiedy Toney trafił Holyfielda mocnym kontrującym prawym prostym. Od tamtego momentu „Lights Out” z rundy na rundę powiększał swoją dominację w ringu. Przed rundą IX sekundant zapytał Holyfielda, czy zamierza kontynuować pojedynek, ten jednak nie odpowiedział. Walka zakończyła się w IX rundzie, kiedy to rozbity i zmęczony Holyfield padł na matę ringu. Wtedy narożnik, „Real Deala” zadecydował o poddaniu swojego zawodnika. Toney zaprezentował w ringu wysoką formę. Wyglądał bardzo dobrze w każdym aspekcie pięściarskim. Szybkość ponad przeciętna jak na wagę ciężką, bardzo duża precyzja ciosów (prawie każdy prawy prosty Toneya dochodził do głowy przeciwnika). Lights Out zademonstrował w tym pojedynku niespotykany balans jak na HW, praca nóg – kiedy zdawało się, że Toney powinien w tym aspekcie wypadać ociężale – więcej niż przyzwoita. „Lights Out” całkiem żwawo podążał za Holyfieldem i nie miał żadnych problemów ze skracaniem dystansu. Siła ciosu przeciętna, chociaż kilka precyzyjnych kontr z prawej ręki zrobiło wrażenie na przeciwniku. Kombinacje ciosów – szybkie, urozmaicone i precyzyjne. Szczególnie kombinacja klucz: lewy sierpowy na górę – lewy sierpowy na dół. Właśnie ciosy na korpus wyrządzały najwięcej szkody Holyfieldowi. „Real Deal” wyraźnie kulił się po lewych na wątrobę. Kolejny aspekt godny przeanalizowania – defensywa. W tym przypadku bardzo dobra, oparta na znakomitym wyczuciu i balansie Toneya. Większość ciosów, które doszły do głowy Jamesa były zwykłymi obcierkami, które dochodziły celu, ale po rękawicach „Lights Outa”. Wprawdzie kilka czystych sierpowych doszło celu, ale Toney skutecznie je amortyzował poprzez odchylenia. Podsumowując, wymarzony debiut Toneya w wadze ciężkiej. Ocena dyspozycji: 5+/6 2. James Toney vs Rydell Booker 2004-09-23 W swoim drugim występie w HW Toney zmierzył się z niepokonanym Rydellem Bookerem. Booker legitymował się świetnym rekordem 22-0, ale próżno w nim było szukać znaczących nazwisk. Poza tym był bokserem o przyzwoitych warunkach fizycznych. Toney wniósł na wagę prawie 5 kg więcej niż w walce z Holyfieldem. Tym razem nie można powiedzieć, że ”Ligths out” się roztył. Toney w porównaniu do poprzedniej walki zdecydowanie rozwinął muskulaturę i postawił na zwiększenie siły fizycznej. Co do pojedynku to jedynie w pierwszej i ostatniej rundzie Booker nawiązał walkę z Toneyem. Starcia od drugiego do jedenastego zostały kompletnie zdominowane przez Toneya. Booker nie istniał w ringu, momentami walczył o przeżycie. W ósmej rundzie Toney posłał rywala na deski. Booker okazał się przeciętnym bokserem o sylwetce mało przypominającej sportowca. Po 12 rundach Toney odniósł zasłużone i wysokie punktowe zwycięstwo. Co do dyspozycji Toneya to przyrost masy mięśniowej nie odbił się negatywnie na jego formie. Amerykanin był trochę bardziej sztywny niż w pojedynku z Holyfieldem, ale i tak zachował nadzwyczajną ruchliwość i koordynację jak na wagę ciężką. Szybkościowo i kondycyjnie Toney wypadł bardzo dobrze, po raz kolejny pokazał niezwykłą precyzję i zadziwiający balans. Praca nóg również bez zastrzeżeń. Kombinacje bite przez Toneya nie były może tak różnorodne jak w walce z Holyfieldem, ale to raczej wynikało z faktu, że „Lights Out” nastawiał się na znokautowanie rywala jednym mocnym ciosem. Chociaż należy docenić konsekwencję Toneya w uderzaniu kombinacji prawy sierp na korpus – prawy podbródkowy, która niejednokrotnie raniła Bookera w trakcie pojedynku. Na minus można zapisać Toneyowi, że nie potrafił skończyć przed czasem średniej klasy rywala, który niejednokrotnie był naruszony. Ocena dyspozycji:4+/6 3. James Toney vs John Ruiz 2005-04-30 Pierwsza walka o tytuł Jamesa Toneya w wadze ciężkiej. Jego przeciwnikiem był mistrz WBA John Ruiz. Ruiz był pięściarzem bardzo niewygodnym, silnym fizycznie i potrafiącym mocno przyłożyć. Jednak dosyć ograniczonym pod względem techniki. Właśnie przewaga talentu miała przechylić szalę zwycięstwa na stronę „Lights Outa”. Toney wniósł na wagę prawie 106 kg, czyli jeszcze więcej niż w ostatnim pojedynku. Tym razem widać było, że Toney z lekka się roztył, jego sylwetka była otłuszczona. Sama walka do szóstej rundy była bardzo wyrównana. Ruiz był agresorem, oraz wykazywał się większą aktywnością, za to Toney był bardziej precyzyjny. W siódmej rundzie Ruiz był liczony, ale jak wykazały powtórki nokdaun nie powinien być uznany. „Lights Out” nadepnął na stopę Ruiza, a do tego popchnął Portorykańczyka. Sędzia ringowy jednak tego nie zauważył i James wygrał rundę siódmą dwoma punktami. Druga połowa pojedynku należała do Toneya, który coraz częściej trafiał prawym kontrującym, oraz lepiej zniósł kondycyjnie trudy walki. Po dwunastu rundach Toney został zasłużenie ogłoszony zwycięzcą, jednak z kolejnego tytułu mistrzowskiego „Lights Out” cieszył się tylko kilka dni. W jego krwi znaleziono ślady po zakazanych substancjach. Tym samym Toneyowi odebrano tytuł, a walkę uznano za nie odbytą. Jednak skupiając się na dyspozycji Toneya w walce z Ruziem trzeba zaznaczyć, że dodatkowe kilogramy negatywnie odbiły się na jego formie. Szczególnie ucierpiały na tym szybkość, praca nóg, oraz balans. „Lights Out” rzadko kiedy bił kombinacjami, skupiał się na pojedynczych kontrach. Toney trochę topornie poruszał się po ringu, a jego defensywa wyglądała trochę gorzej niż w pojedynku z Holyfieldem (chociaż i tak była bardzo dobra). Jednak należy zaznaczyć, że mimo pewnej zniżki formy w poszczególnych elementach, to i tak pod względem szybkości, czy balansu James Toney brylował w HW. Jak zwykle „Lights Out” zachwycał niezwykłą precyzją i nienaganną techniką. O dziwo otłuszczony Toney bez większych problemów zniósł dystans dwunastu rund, kiedy jego rywal w ostatnich starciach był już zmęczony. Ukazuje to inteligencję ringową Jamesa, który potrafił w doskonały sposób rozłożyć siły w pojedynku. Oczywiście duży plus należy się Toneyowi za wyboksowanie tak niewygodnego rywala jakim był John Ruiz. Ocena dyspozycji: 4/6 4. James Toney vs Dominick Guinn 2005-10-01 Toney wniósł na wagę jeszcze kilogram więcej niż w walce z Ruizem. Jednak sylwetka Toneya wyglądała znacznie gorzej niż w poprzednim pojedynku. „Lights Out” wyszedł do walki wyraźnie otłuszczony i ociężały. Jego przeciwnik – Dominick Guinn – zaliczał się do szerokiej czołówki kategorii ciężkiej. Jego atutami były mocna szczęka i przyzwoity cios. Największym sukcesem w karierze Guinna było znokautowanie Michaela Granta, oraz pokonanie prospekta Duncana Dokiwariego. Jednak przechodząc do samego pojedynku to tylko pierwsza runda była zacięta. Guinn kilkukrotnie nieźle zaatakował z dystansu tym samym zwyciężając otwierające starcie. Młodszy rodak Toneya od drugiej rundy zmienił jednak taktykę. Zamiast walczyć na dystans, Guinn przyklejał się do Toneya, spychał go na liny i szukał swojej szansy w półdystansie. Było to iście samobójcze posunięcie. Dla mistrza kontrataku jakim był Toney przeciwnik ciągle napierający i szukający walki w półdystansie był iście wymarzonym rywalem. Od drugiej rundy rozpoczął się koncert Toneya, który trwał aż do ostatniego gongu. „Lights Out” przetestował wszystkie znane sobie kombinacje ciosów na głowie i tułowiu Guinna. James w każdej rundzie bezsprzecznie dominował nad swoim rywalem. Momentami miał tak wielką przewagę, że pozwalał sobie na dyskusje z narożnikiem przeciwnika w trakcie walki (!!!). Tylko twarda szczęka uchroniła Guinna od porażki przed czasem. Toney odniósł bardzo wysokie punktowe zwycięstwo. Co do dyspozycji Toneya nie można mieć zastrzeżeń w kontekście przeciwnika z którym się mierzył. Ruchliwość wyraźnie otłuszczonego Toneya została w pewnym stopniu ograniczona, praca nóg nie wyglądała najlepiej (chociaż dzięki ofensywnemu stylowi Guinna Toney praktycznie nie musiał ruszać się z miejsca). Szybkość rąk ciągle ponadprzeciętna jak na kategorię ciężką, bardzo różnorodne kombinacje bite zarówno na korpus jak i głowę, balans ciągle bardzo dobry (chociaż w pierwszej połowie pojedynku Guinn ulokował kilka niezłych ciosów). Toney wypadł bardzo dobrze na tle Guinna, jednak dzięki bardzo pasującemu stylowi rywala ciężko mówić o wpływie nadwagi na dyspozycję Toneya. Dyspozycja: 4/6 5. James Toney vs Hasim Rahman I 2006-03-18 Druga próba zdobycia mistrzowskiego tytułu przez Toneya. Tym razem jego przeciwnikiem był niezwykle doświadczony i obyty w walkach z czołówką wagi ciężkiej Hasim Rahman. „The Rock” był większy, silniejszy fizycznie i obdarzony mocniejszym ciosem od Toneya. Po stronie Jamesa była technika i szybkość. Po raz kolejny należałoby postawić pytania o przygotowania Toneya do walki. Tym razem James wniósł jeszcze o prawie kilogram więcej na wagę niż w pojedynku z Guinnem. Sam pojedynek okazał się bardzo wyrównany. Rahaman przez pewną część walki starał się nie dać wciągnąć w wymianę przy linach, w której „Lights Out” czuł się jak ryba w wodzie. „The Rock” dobrze operował lewym prostym, a kiedy decydował się przejść do półdystansu starał się dużą aktywnością zdobyć przychylność sędziów. Toney w swoim stylu wyczekiwał na kontrataki, był mniej aktywny, ale zadawał bardziej klarowne uderzenia. Pojedynek toczył się w wysokim tempie jak na wagę ciężką. Przed dwunastą rundą dwóch sędziów punktowych widziało przewagę Toneya (105-104), wystarczyłoby aby James wygrał ostatnie starcie i tym samym zapewniłby sobie zwycięstwo. Jednak „Lights Out” bardzo opadł z sił w ostatniej rundzie i łatwo oddał ją Rahmanowi. Sędziowie ostatecznie ogłosili sprawiedliwy remis, który oznaczał że pas zostanie przy Rahmanie. Co do dyspozycji Toneya to była ona bardzo podobna do formy z walki z Guinnem. Jednak braki kondycyjne, który wyszły w starciu z wymagającym przeciwnikiem jakim był Rahman, nie pozwoliły na odniesienie zwycięstwa. „Lights Out” znowu świetnie spisywał się w półdystansie, ale kiedy Rahman decydował się na walkę z dystansu Toney miał problemy z uniknięciem jego lewych prostych. Dzięki stylowi Toney nie musiał zbytnio używać pracy nóg, ale kiedy już ruszył z miejsca to poruszał się dosyć topornie. Ruchliwość i balans Toneya także uległy pogorszeniu w porównaniu z poprzednimi występami. Dyspozycja 4-/6 RE: James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 - PeterManfredo - 16-07-2012 05:53 PM Świetny materiał przygotowałeś a to zdjęcie pierwsze kultowe Cygaro zapewne od Fidela Castro dostał Sory za off top jak wstawić zdjęcie do posta? RE: James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 - Adammobp - 16-07-2012 06:46 PM Peter, popatrz se na ikonki, i masz ikonkę po nakierowaniu na którą jest tekst "Wprowadź obrazek". Toney w wadze ciężkiej był swego czasu czołowym zawodnikiem. To jeden z niewielu bokserów, który robił takie wycieczki po wagach i w każdej wadze był liczącym się bokserem. Taki kurdupel niby, wyglądający jak mały grubas od debiutu w wadze ciężkiej, a ile zdążył osiągnąć. Dziś walczy chyba tylko dla kasy. W ciągu kilku miesięcy potrafi przytyć albo schudnąć ponad 20 kilo, to też jest warte odnotowania RE: James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 - AdamekFightPL - 19-07-2012 09:52 AM James Toney rzeczywiście wiele osiągnął w boksie, szacunek za to dla niego, ale teraz sprawia wrażenie człowieka groźnego dla otoczenia... typowy czarnoskóry nyggas... obraża wszystkich dookoła w ogóle nie widzę w nim jakiegokolwiek pokładu dobra... zresztą takie same odczucia mam co do Ricardo Mayorgi... może ich tekst są śmieszne, ale trzeba się poważnie zastanowić czy są oni sprawni umysłowo? i szczerze mówiąc mam tutaj dylemat bo nie znam tych gości osobiście, być może Toney poza kamerami to porządny gość, z którym można normalnie porozmawiać to samo tyczy się Mayorgi, ale na dzień dzisiejszy najchętniej takich ludzi wsadził bym do klatki i od izolował od reszty społeczeństwa... RE: James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 - Mastrangelo - 19-07-2012 09:57 AM (19-07-2012 09:52 AM)AdamekFightPL napisał(a): James Toney rzeczywiście wiele osiągnął w boksie, szacunek za to dla niego, ale teraz sprawia wrażenie człowieka groźnego dla otoczenia... typowy czarnoskóry nyggas... obraża wszystkich dookoła w ogóle nie widzę w nim jakiegokolwiek pokładu dobra... zresztą takie same odczucia mam co do Ricardo Mayorgi... może ich tekst są śmieszne, ale trzeba się poważnie zastanowić czy są oni sprawni umysłowo? i szczerze mówiąc mam tutaj dylemat bo nie znam tych gości osobiście, być może Toney poza kamerami to porządny gość, z którym można normalnie porozmawiać to samo tyczy się Mayorgi, ale na dzień dzisiejszy najchętniej takich ludzi wsadził bym do klatki i od izolował od reszty społeczeństwa...Wow... Po prostu brak słów. RE: James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 - redd - 19-07-2012 11:08 AM @AdamekFightPL Izolować Toneya? Mam nadzieję, że żartujesz. James często plecie różne głupoty, ale co to ma do szkodliwości społecznej? Z tego co wiem to Toney tylko raz był aresztowany za nie płacenie alimentów. Poza tym raczej nikomu niczego złego nie robi, a że plecie różne rzeczy na konferencjach prasowych? Pójdź pod byle podstawówkę a usłyszysz wiązanki, których nawet James by nie wymyślił. Toney nie jest Matką Teresą, ale też nie jest Józefem Stalinem. RE: James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 - Szakal - 19-07-2012 01:57 PM (19-07-2012 09:52 AM)AdamekFightPL napisał(a): James Toney rzeczywiście wiele osiągnął w boksie, szacunek za to dla niego, ale teraz sprawia wrażenie człowieka groźnego dla otoczenia... typowy czarnoskóry nyggas... obraża wszystkich dookoła w ogóle nie widzę w nim jakiegokolwiek pokładu dobra... zresztą takie same odczucia mam co do Ricardo Mayorgi... może ich tekst są śmieszne, ale trzeba się poważnie zastanowić czy są oni sprawni umysłowo? i szczerze mówiąc mam tutaj dylemat bo nie znam tych gości osobiście, być może Toney poza kamerami to porządny gość, z którym można normalnie porozmawiać to samo tyczy się Mayorgi, ale na dzień dzisiejszy najchętniej takich ludzi wsadził bym do klatki i od izolował od reszty społeczeństwa... No proszę Cię... Toney owszem, gada głupoty i tak dalej, ale zagrożenia dla społeczeństwa nie sprawia... Moim zdaniem powinien być izolowany, ale od ringu bokserskiego czy oktagonu MMA, bo dalej walcząc sam sobie szkodzi. Ale "wsadzić do klatki"? "Typowy czarnoskóry nyggas"? Jest inny tylko dlatego, że jest czarny? A to powoduje że jest gorszy? Moim zdaniem przesadziłeś. RE: James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 - AdamekFightPL - 19-07-2012 02:17 PM Kolor skóry nie ma tu nic do znaczenia. Ale jego sposób mówienia,mimika dają o sobie wiele znać... swoich stwierdzeń takich jak ''wsadzić do klatki'' ''od izolować od społeczeństwa'' użyłem dlatego, że wszystko ma swój umiar. Ja widzę po nim i gwarantuje Wam to, że ten cały Toney to wredny gość. Rozumiem jeżeli przed walką plecie jakieś głupoty, obraża przeciwnika żeby zrobić tzw. SHOW, ale ten człowiek ostatnio przesadzał nazywając tak utytułowanych bokserów, przykładnych patriotów, którzy robię dla swojego kraju bardzo wiele, inteligentnych ( w przeciwieństwie do niego ) ludzi braćmi ''Bitschko''. Perfidnie przekręca nazwiska innych pięściarzy takich jak Haye(Gaye), Adamek(Assdamek)... zero szacunku do drugiego człowieka, więc z jakiej niby racji ja mam mieć szacunek do niego?? dla mnie to jest dzikus a nie człowiek. Pewnie jego w dzieciństwie obrażali, wytykali palcami i teraz odgrywa się na innych. Żałosne... i nie mówcie, że plotę głupoty bo takie jest moje zdanie, możecie mieć inne jeżeli Wam pasuje takie zachowanie... @redd Hehe, fajny przykład, tylko nie zbyt trafny. Toney obraża innych na prawdę liczących się w świecie boksu i jeszcze robi to publicznie! mnie nie obchodzi co on tam mówi sobie prywatnie poza kamerami, ale to co mówi publicznie przechodzi ludzkie pojęcie. RE: James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 - Jerome - 19-07-2012 02:18 PM (19-07-2012 09:52 AM)AdamekFightPL napisał(a): James Toney rzeczywiście wiele osiągnął w boksie, szacunek za to dla niego, ale teraz sprawia wrażenie człowieka groźnego dla otoczenia... typowy czarnoskóry nyggas... obraża wszystkich dookoła w ogóle nie widzę w nim jakiegokolwiek pokładu dobra... zresztą takie same odczucia mam co do Ricardo Mayorgi... może ich tekst są śmieszne, ale trzeba się poważnie zastanowić czy są oni sprawni umysłowo? i szczerze mówiąc mam tutaj dylemat bo nie znam tych gości osobiście, być może Toney poza kamerami to porządny gość, z którym można normalnie porozmawiać to samo tyczy się Mayorgi, ale na dzień dzisiejszy najchętniej [b]takich ludzi wsadził bym do klatki i od izolował od reszty społeczeństwa... [b] No stary ale żeś teraz po bandzie pojechał... To jest boks. Co, mają się głaskać po głowach? Ściskać ręce 5 raz w ciągu minuty? Co byś w takim razie zrobił z Chisorą, który spoliczkował i opluł Mistrzów Świata, który wszczął bujkę z byłym Mistrzem a Mistrza Europy próbował całować itd?? Co byś zrobił z Lewisem i Rahmanem którzy się pobili w telewizji na żywo demolując całe studio?? No bez przesady ale thashtalk to pikuś przy tym wszystkim. Boks to dziś biznes. Każda walka może być Twoją ostatnią. Musisz każdą walkę tak wypromować aby jak najwięcej ludzi ją obejrzało wydając swoje ciężko zarobione pieniądze na bilet, ppv czy tez kablówkę a dzięki temu Ty będziesz mógł więcej zarobić. Nie no stary rozwaliłeś mnie teraz... (19-07-2012 11:08 AM)redd napisał(a): Pójdź pod byle podstawówkę a usłyszysz wiązanki, których nawet James by nie wymyślił. Hehe. Dokładnie tak.. od brzydkiego gadania jeszcze nigdy nic się nie stało a żeby robić coś złego to nie słyszałem nic na Toney'a. (19-07-2012 01:57 PM)Szakal napisał(a): Moim zdaniem powinien być izolowany, ale od ringu bokserskiego czy oktagonu MMA, bo dalej walcząc sam sobie szkodzi. Tu też się zgodzę. Ostatnia walka zakończona zwycięstwem i czas kończyć a nie rozmieniać się na drobne. Co do rasizmu to tego nie znoszę ale z tego co rozumiem chciałeś powiedzieć, że to czarni zwykle uprawiają trashtalk ale to i tak nie powód, żeby ich w ten sposób odróżniać. Nie ładnie stary, nie ładnie... RE: James Toney w wadze ciężkiej - cz.1 - AdamekFightPL - 19-07-2012 02:24 PM @Jerome Przeczytaj to co napisałem powyżej... @Jerome Może teraz zaczniesz mnie wyzywać od rasistów? fajnie tak komuś wmawiać coś czego wcale nie napisał heh? nie moja wina, że akurat czarnych nazywają ''nyggasami'' ... gdybym był rasistą to nie lubiłbym takich zawodników jak Tyson,Ali,Fazier,Haye,Chisora itd... ale nie no przecież Jerome jest jasnowidzem i już wywnioskował, że jestem rasistą. |