Walka wieczoru zapowiada się bardzo ciekawie. Zimnoch ostatnimi czasy notuje postępy z walki na walkę i zdaje się, że coraz bardziej krzepnie w tym swoim solidnym boksie. Abell to również ciekawy przypadek. Amerykanin po kilku porażkach przed czasem z czołówką wydawał się być na drodze, ku zostaniu rozbitym journeymanem, a tymczasem pokazał formę życia przeciwko niepokonanemu Wesleyowi Nofire, któremu chyba na dobre wybił boks z głowy. Amerykanin chyba solidnie zaczął koksować, bo nagle z 240lbs gościa zrobił się o 20lbs cięższy bydlak o posturze gladiatora. Zimnoch musi uważać w pierwszej fazie walki i nie wdawać się w wymiany, bo może skończyć się to dla niego tragicznie. Wraz z kolejnymi rundami, z Amerykanina powinno uchodzić powietrze, co Polak może wykorzystać. Jak dla mnie typowe 50:50.

Trudno cokolwiek twórczego napisać o tym pojedynku, bo Polak walczy z afrykańskim no - name. Na papierze Runowski jest dużym faworytem i nie spodziewam się większych niespodzianek.

Moim zdaniem walka ta została zorganizowana po to, aby przypomnieć PL kibicom o istnieniu Nagy'ego (inna rzecz, że naprawdę lubię tego twardego journeymana i cieszy mnie jego powrót), a następnie zestawić go z Zimnochem / Szpilką/ Wachem na PBN. Po laniu od Nascimento Werwejko jest rzucany, na jeszcze głębsze wody, co nie może się dobrze skończyć. Czasówka na Ukraińcu wydaje się najprawdopodobniejszym rozstrzygnięciem tej potyczki.

Walka porozbijanego weterana z prostym osiłkiem. Nie wydaje mi się, żeby wiekowy, po sporych przejściach, Albert był w stanie przejść Różańskiego, który jest pięściarzem surowym, ale potrafiącym przyłożyć. Nie spodziewam się dystansu, bo Albert nie jest typem kunktatora, a jego rywal to bijok - do momentu przerwania może dziać się sporo w półdystansie.

Wschodzący Tryc nie powinien mieć problemów z rywalem, który ma ciekawy rekord, ale chyba tylko to.