Bernard Hopkins - Oscar De La Hoya (2004-09-18) - Wersja do druku +- Forum - BOKSER.ORG (http://forum.bokser.org) +-- Dział: O BOKSIE SŁÓW KILKA (/forum-5.html) +--- Dział: Punktacja Walk (/forum-32.html) +--- Wątek: Bernard Hopkins - Oscar De La Hoya (2004-09-18) (/thread-1627.html) |
Bernard Hopkins - Oscar De La Hoya (2004-09-18) - BMH - 04-01-2014 07:40 PM Bernard Hopkins vs Oscar De La Hoya Data: 2004-09-18
Miejsce walki: MGM Grand, Las Vegas, Nevada, Stany Zjednoczone Stawka walki: WBA-WBC-IBF-WBO Sędzia ringowy: Kenny Bayless Sędzia punktowy 1: Dave Moretti 79-73 (Hopkins) Sędzia punktowy 2: Paul Smith 78-74 (Hopkins) Sędzia punktowy 3: Keith MacDonald 75-77 (De La Hoya) Link do nagrania: http://www.youtube.com/watch?v=9fZpW8Fm09o O walce: Spotkanie zywych legand...krol wagi sredniej-Hopkins vs jeden z najlepszych bokserow ostatniego 20lecia- De La Hoya. Hopkins vs De La Hoya 1. 10 10* 2. 9 10* 3. 10 9* 4. 10 9* 5. 10 9 6. 9 10* 7. 10 9 8. 10 9 9. KO Do momentu zatrzymania walki:78-75 Bernard Hopkins Bardziej partia przemyslanych szachow, niz bezpardonowa walka. Obaj bokserzy podeszli do tego starcia z wyraznym respektem dla rywala. Jakby nie czasowka, to sadze, ze koncowka nalezalby wyraznie do "Kata", ktory juz zaczynal sie rozkrecac. Walka choc do wybitnych nie nalezy, to jednak jest warta przypomnienia. RE: Bernard Hopkins - Oscar De La Hoya (2004-09-18) - Gogolius - 05-01-2014 02:27 AM Hopkins - De La Hoya 1.9-10 2.9-10 3.9-10 4.10-9 (ta i poprzednia bardziej wyrównane, więc jedna poszła dla Oscara a druga dla Bernarda) 5.10-9 (spokojnie mogło iść na odwrót, Hopkins obudził się pod sam koniec rundy) 6.9-10 7.10-9 8.10-9 9. Kej Oł --------- 76-76 Początek dla Oscara, obaj byli ostrożni, ale Golden Boy zdecydowanie bardziej aktywny. Później nastąpił okres wyrównanych rund, De La Hoya rzadziej trafiał, a Hopkins zaczął się odgryzać. Ostatnie trzy rundy (tzn. 7-9) to już popis Hopkinsa, który wkręcił się w walkę tak jak powinien. Oscar wymęczony siedział w narożniku pomiędzy rundami, jak gdyby miał za sobą już jeden pojedynek tego wieczoru. Podobnie jak z Floydem, tutaj też ewidentnie puchł z czasem. Nie żeby Hopkins pokazał jakiś mega zajebisty boks, ale faktem jest że radził sobie bardzo dobrze i zaczynał dobierać się do przeciwnika. Nokaut już się wpisał w historię boksu, dla mnie straszliwe uderzenie, aż nie mogę patrzeć na biednego De La Hoyę. Hopkins mega ucieszony, szczególnie pierwsze sekundy po upadku Oscara, jak dziecko. Ciekawe czy wtedy przez myśl mu przeszło "to mój ostatni nokaut w karierze" Walka fajna, wyrównana, z mocnym akcentem na koniec, ważna z historycznego punktu widzenia - obowiązkowa dla fanów boksu. Oscar to był gość, takiego resume wśród pogromców to chyba nikt w boksie nie ma RE: Bernard Hopkins - Oscar De La Hoya (2004-09-18) - RSC-2 - 05-01-2014 10:09 AM Ten cios nokautujący był jakiś taki „anemiczny” Widziałem ciosy bardziej soczyste i z większą energią i nie czyniły takiego spustoszenia. Hopkins trafił chyba idealnie w punkt [A do czego służy punktowanie walki ,która zakończyła się przed czasem? To tak jakby mówić o przyjemności stosunku do którego nie doszło ,bo wszystko zakończyło się w fazie pieszczot.] RE: Bernard Hopkins - Oscar De La Hoya (2004-09-18) - Sander - 05-01-2014 08:49 PM Chyba nigdy nie miałem takiego ciągu do nadrabiania lekcji historycznych. Walka którą trzeba znać - w ringu dwie legendarne osobistości. Hopkins vs DLH 1.9-10* 2.9-10* 3.10-9 4.10-10 5.10-9 6.10-9* 7.10-9 8.10-9 9. KO - - - - - 78-75 Hopkins Nie podoba mi się w tej walce jedna rzecz : waga Oscara. 70 kg i powyżej tego to za dużo dla niego. Hopkins i tak był wizualnie zdecydowanie większy. Przeważał siłą i zajechał Oscara który jeszcze do 5 rundy dawał radę ale później z minuty na minutę odpływał... Walka nie zachwyciła ale nie była na pewno słaba. RE: Bernard Hopkins - Oscar De La Hoya (2004-09-18) - kubala1122331 - 19-04-2014 11:57 PM Bernard Hopkins - Oscar de la Hoya 1. 10-9 2. 9-10 3. 10-9 4. 10-9 5. 10-9 6. 9-10 7. 10-9 8. 10-9 9. TKO Hopkins 78-74 BERNARD HOPKINS Ta walka rozkręcała się wraz z coraz lepszą dyspozycją Hopkinsa. Początek bardzo wyrównany i bardzo nudny. Ciosów jak na lekarstwo, ale i tak walkę oglądałem z przyjemnością. Od 4. rundy było już ciekawiej. Panowie się już chyba wystarczająco zbadali i zamiast biegać po ringu, zaczęli się bić. A tutaj zdecydowaną przewagę uzyskiwał wyższy i dysponujący znacznie lepszymi warunkami fizycznymi, Kat. Jego przewaga była coraz większa, aż w końcu zakończył to tak jak należy. W mojej opinii B-Hop nie wygrał tego umiejętnościami, bo oceniam, że obaj mieli je na podobnym poziomie, ale warunkami fizycznymi, które potrafił skutecznie wykorzystać. Za duży był Hopkins dla Oscara. |