Forum - BOKSER.ORG
2018 - babie lato polskiego boksu - Wersja do druku

+- Forum - BOKSER.ORG (http://forum.bokser.org)
+-- Dział: O BOKSIE SŁÓW KILKA (/forum-5.html)
+--- Dział: Boks zawodowy w Polsce (/forum-13.html)
+--- Wątek: 2018 - babie lato polskiego boksu (/thread-10021.html)



2018 - babie lato polskiego boksu - Hugo - 30-12-2018 07:40 AM

Na pozór rok 2018 był dla polskiego boksu zawodowego wyraźnie lepszy od kilku lat poprzednich. Nie było jakichś spektakularnych klęsk polskich bokserów, natomiast trafiały się wartościowe zwycięstwa i porażki poniesione w dobrym stylu po ambitnej walce z mocnymi przeciwnikami. Udało się też Polakom wywalczyć dwa liczące się tytuły, interim WBO w cruiser przez Krzysztofa Głowackiego i EBU w średniej przez Kamila Szeremetę. Niby niewiele, ale lepsze to, niż nic. Trudno jednak z tych drobnych sukcesów wyciągać jakieś pozytywne wnioski dotyczące przyszłości polskiego boksu. To tylko chwilowe ocieplenie przed nadciągającymi nieuchronnie mrozami. Perspektywy natury demograficznej są katastrofalne. W wieku 42 lat chyba definitywnie z poważnym boksem rozstał się nasz najbardziej utytułowany pięściarz Tomasz Adamek, kilku innym zostało maksymalnie 2-3 lata aktywnej kariery, a prawie wszyscy liczący się bokserzy przekroczyli 30-kę. Wartościowych następców nie widać pomimo ściągnięcia ostatnich rezerw z boksu amatorskiego. Jego słabość to od lat praprzyczyna problemów w boksie zawodowym, ale teraz można spodziewać się ostrego przyśpieszenia tendencji schyłkowych. Obok pięściarzy dotknęły one też środowisko trenerskie. Niespodziewana i przedwczesna śmierć Andrzeja Gmitruka była nie tylko moralnym wstrząsem i końcem pewnej epoki, ale także spowodowała olbrzymią wyrwę w systemie szkoleniowym, którą trudno będzie załatać. Mamy jednego solidnego i sprawdzonego Fiodora Łapina i kilku trenerów na dorobku, a to stanowczo zbyt mało nawet na potrzeby tej stale zmniejszającej się grupki wartościowych pięściarzy, jaka nam jeszcze została.

Dużo działo się w 2018 w dziedzinie promotorskiej polskiego zawodowego boksu, przy czym trudno jednoznacznie stwierdzić, czy doszło do jakichś trwałych zmian idących w dobrym kierunku. Na pewno niezły rok zanotowała wiodąca grupa Knockout Promotions Andrzeja Wasilewskiego. Nie ustrzegła się błędów (żenująca gala w Nysie), ale generalnie w warunkach konkurencji radziła sobie lepiej, niż w przeszłości w roli monopolisty. Warto dodać, że to właśnie bokserzy KP zdobyli w/w pasy mistrzowskie. Autor twórczego fermentu w polskim boksie Mateusz Borek miał w 2018 momenty lepsze i gorsze. Po paru latach działalności metodą prób i błędów, udało mu się w kwietniu 2018 zorganizować w Częstochowie ze wszech miar udaną galę PBN „Noc zemsty”. Kiedy jednak wydawało się, że MB wreszcie znalazł się „na właściwym kursie i ścieżce”, dopadły go niespodziewane turbulencje i zaliczył w Radomiu dość twarde lądowanie. Nie wiadomo, czy jeszcze wzniesie się do wysokich lotów w charakterze promotora boksu. O żałosnym widowisku, jakie zafundował nam na Stadionie Narodowym Marcin Najman szkoda wspominać. Temu panu stanowczo już dziękujemy za występy, tak w charakterze boksera, jak i organizatora imprez sportowych. Oczekujemy natomiast mocnego wejścia do gry Tiger Promotions Dariusza Michalczewskiego. Parę lat temu takie przedsięwzięcie miałoby większe szanse powodzenia, niż teraz, ale z drugiej strony „lepiej późno, niż wcale”.

Poniżej ocena poszczególnych bokserów:

Waga piórkowa
Sądziłem, że w tym roku wzmianki o Kamilu Łaszczyku już nie będzie, ale zmobilizowany mistrzowskim pasem IBF w super piórkowej niegdyś pokonanego Tevina Farmera Polak postanowił rzucić wykonywany ostatnio zawód brukarza i powrócić do boksu. Przymierza się do startów w grupie Michalczewskiego. Oby tylko starczyło mu zapału, z którym w przeszłości bywało różnie.
Waga super lekka
W rewanżowej walce z Robbiem Daviesem Juniorem Michał Syrowatka zebrał ciężkie lanie. Stało się jasne, że zwycięstwo w pierwszej walce było przypadkowe, a na jakieś dalsze międzynarodowe sukcesy Syrowatki trudno liczyć.
Waga półśrednia
Przemysław Runowski wygrał przez problematyczną dyskwalifikację z Siarhiejem Hulakiewiczem, po czym... skonfliktował się z promotorem i stracił resztę roku. Nigdy specjalnie mnie nie swoim boksem nie przekonywał, ale niepokonanych 24-latków ze świecą w polskim boksie szukać, więc chyba warto byłoby wznowić karierę.
Łukasza Wierzbickiego z jednej strony można podziwiać za defensywę i pracę nóg, ale z drugiej sprawia on wrażenie, jakby bardzie skupiał się w ringu na pokazie gimnastycznym, niż na walce z przeciwnikiem. Najwyższa pora sprawdzić się z poważnym rywalem, co pozwoli ocenić, czy mamy w półśredniej perspektywicznego boksera, czy też może dobry materiał na torreadora lub baletmistrza.
Waga super półśrednia
Utalentowany nastolatek z bokserskiej rodziny Kewin Gruchała to rodzynek, na którego warto chuchać i dmuchać, bo innych obiecujących pięściarzy z tego pokolenia nie mamy. Gruchała na swój wiek prezentuje się wybornie pod względem technicznym i ruchowym. Brak mu siły fizycznej, ale może jeszcze okrzepnie.
Waga średnia
Maciej Sulęcki
powrócił do kategorii średniej i po wyrównanym pojedynku minimalnie uległ doskonałemu Danielowi Jacobsowi. Potem szybko rozprawił się z Jeanem Michelem Hamilcaro. Dalsze starty Sulęckiego powinny być absolutnym priorytetem dla grupy KP i całego polskiego boksu zawodowego. Za wszelką cenę należy doprowadzić w 2019 tego najlepszego obecnie polskiego pięściarza zawodowego do title shota w średniej ewentualnie w super półśredniej.
Kamil Szeremeta zdobył i utrzymał w 2018 pas EBU, pokonując kolejno przed czasem Alessandro Goddiego i Rubena Diaza. W jego przypadku przymiarki do światowych title shotów to „porywanie się z motyką na słońce”. Lepiej, żeby wielokrotnie z powodzeniem bronił swojego pasa europejskiego, bo jest to realny pułap jego talentu i możliwości.
Damian Jonak po blisko 3 latach przerwy został przez Mateusza Borka „odkurzony” i powrócił na ring. Odniósł 2 zwycięstwa, w tym jedno cenne nad Szerzodem Chusanowem. W wieku 35 lat trudno uważać Jonaka za kandydata do światowych tytułów w tak mocno obsadzonej wadze, jednak ewentualny pojedynek z Szeremetą o EBU mógłby stanowić główną i emocjonującą walkę porządnej gali. Tylko czy w Polsce da się zrobić coś, co w każdym innym kraju byłoby oczywistością?
Patryk Szymański pokonał w super półśredniej Robsona Assisa, po czym zadebiutował w średniej w sposób tragiczny, przegrywając przez nokaut w 4 rundzie z Fouadem El Massoudim. Forma Szymańskiego od dawna nie wróżyła dobrze, ale ten 25-latek koniecznie zasługuje na drugą szansę.
Niektórzy widzą przyszłość przed niepokonanym w 9 walkach (3 zwycięskie walki w 2018) Kamilem Gardzielikiem. Ja tych szans nie widzę. Gardzielik jest za miękki na wartościowego zawodowego boksera.
22-letni Fiodor Czerkaszyn to pierwszy udany przypadek postulowanej przeze mnie od dawna asymilacji utalentowanych pięściarzy ze Wschodu. Czerkaszyn w 2018 zmiótł z ringu 3 rywali i tylko twardziel Bartłomiej Grafka wytrzymał z nim pełen dystans. Z tym nieprzeciętnym talentem trzeba obchodzić się starannie i umiejętnie, stopniując trudności i nie rzucając przedwcześnie na głęboką wodę.
Waga super średnia
Robert Talarek
przegrał wiosną w umownym limicie po dramatycznej walce z Norbertem Dąbrowskim, a następnie wygrał 3 walki ze słabeuszami. Porażka z Norasem pokazała jednak, że trudno liczyć na fajerwerki w wykonaniu górnika dorywczo zajmującego się boksem. Rola solidnego journeymana (tzw. gate keepera) to wszystko, czego można z tej strony oczekiwać.
Mateusz Tryc pozyskany w 2017 z boksu olimpijskiego ma w zawodowym dorobku 6 wygranych walk, ale szczególnego zaufania nie wzbudza. Styl walki i słaba obrona z góry skazują go na ciężkie porażki z ewentualnymi klasowymi rywalami.
Waga półciężka
26-letni Paweł Stępień uchodzi za duży talent, ale nie do końca jestem przekonany, czy słusznie. Bez trudu i efektownie nokautował bumów, ale już doświadczony Dmitrij Suchocki obnażył poważne luki w wyszkoleniu polskiego boksera. Do dużej poprawki jest zarówno defensywa, jak i zbyt schematyczny repertuar akcji ofensywnych. Potrzebne są też kolejne sprawdziany z coraz trudniejszymi przeciwnikami.
Norbert Dąbrowski był najjaśniejszym punktem Narodowej Gali Boksu, ale po wygranej z Robertem Talarkiem resztę roku zmarnował. Zarówno dość kiepskie warunki fizyczne, jak i niezbyt imponująca siła ciosu ograniczają w wadze półciężkiej tego bardzo ambitnego pięściarza do poziomu solidnego średniaka. Zapewne lepiej wyglądałyby perspektywy Norasa w super średniej.
Do Roberta Parzęczewskiego długo nie miałem przekonania, ale 4 zwycięstwa przed czasem odniesione w 2018 stanowią imponujący dorobek. Arab imponuje walecznością i siłą ciosu, choć do jego umiejętności technicznych można mieć spore zastrzeżenia. Zamiary ma bardzo ambitne, a jako 25-latkowi zostało mu trochę czasu na ich realizację.
Marek Matyja wygrał w 2018 dwie walki przed czasem, ale ciągle boksuje chyba poniżej swych możliwości. Nie ma wyklarowanego optymalnego stylu walki, a w jego poczynaniach jest dużo chaosu. Skalą talentu przewyższa moim zdaniem Parzęczewskiego i Dąbrowskiego, więc może warto, żeby jakiś dobry trener poświęcił mu trochę więcej uwagi.
Waga cruiser
Krzysztof Głowacki
rozpoczął rok od słabiutkiego występu przeciwko Serhijowi Radczence, a zakończył ciężko wywalczonym wartościowym zwycięstwem nad Maksimem Własowem w ćwierćfinale WBSS i zdobyciem pasa interim WBO. W półfinale czeka Mairis Briedis, który wyraźnie obniżył loty i jest jak najbardziej do przejścia. W perspektywie finał i być może nawet unifikacja mistrzowskich pasów. Scenariusz jest więc gotowy i trzeba tylko dobrze przygotować się do roli zwycięzcy.
Dzięki wartościowemu i odniesionemu w dobrym stylu zwycięstwu nad Yourim Kayembre Kalengą na gali w Częstochowie, Mateusz Masternak zyskał prawo do startu w kolejnej edycji turnieju WBSS. W ćwierćfinale trafił na trudną przeszkodę w postaci Yuniera Dorticosa i swoim zwyczajem przegrał w dobrym stylu. Do odnoszenia zwycięstw na najwyższym szczeblu brakuje Masternakowi charakteru wojownika, czego chyba już nic nie zmieni. Jest największym talentem polskiego boksu od czasów debiutu Adamka i zapewne będzie najbardziej zmarnowanym talentem od czasów Gołoty.
Już 37-letni Krzysztof Włodarczyk odniósł w 2018 trzy zwycięstwa nad rywalami słabymi lub schyłkowymi. Na największe wyzwania już za późno, ale wspaniałą opcją na zakończenie kariery byłby pojedynek z Denisem Lebiediewem. Inna sensowna alternatywa to 2-3 pojedynki z krajowymi rywalami przed zawieszeniem rękawic na kołku.
Andrzej Fonfara udanie zadebiutował w wadze cruiser zwycięstwem nad Ismaiłem Siłłachem i … chyba stracił pomysł, co dalej począć ze swoją karierą. Na światowe tytuły 4 głównych federacji szans nie ma żadnych, a na walki mniejszego kalibru szkoda czasu i zdrowia. Może powinien przymierzyć się do zdobycia i ewentualnych obron pasa IBO, który być może byłby w jego zasięgu.
Dobiegający 30-ki Michał Cieślak wygrał w 2018 dwa razy, ale w sumie zmarnował kolejny rok. Jest typem ringowego killera, który przyciąga jak magnes kibiców i powinien także wzbudzać ponadprzeciętne zainteresowanie promotorów. Podobnie, jak Stępniowi i Matyji, Cieślakowi przydałaby się intensywna praca z dobrym trenerem nad wyeliminowaniem licznych luk w wyszkoleniu technicznym.
Adam Balski chyba zbyt szybko został okrzyknięty wielką nadzieją polskiego boksu. W 2018 odniósł wprawdzie 2 zwycięstwa, ale ich szczegóły lepiej przemilczeć. Musi zdecydować się, czy chce być zawodowym bokserem, czy też nie. Dla świrów to miejsce jest raczej w kabarecie, a nie na ringu.
Nikodem Jeżewski to pięściarz silny fizycznie i bardzo bojowy, choć technicznie i ruchowo raczej ograniczony. Ma jednak poważne podejście do boksu i dlatego może zajść dalej, niż niektórzy jego teoretycznie bardziej utalentowani rodacy.
Michał Olaś to bokser z pewną amatorską podbudową, który w 2018 zanotował pierwsze wartościowe zwycięstwo nad Rainem Karlsonem. Konieczne są dalsze sprawdziany z coraz silniejszymi przeciwnikami
Igor Jakubowski to olimpijczyk z Rio i najlepszy na przestrzeni ostatnich kilku lat polski zawodnik boksu olimpijskiego. Miał być istotnym wzmocnieniem potencjału polskiego boksu zawodowego, tymczasem zadebiutował kiepsko, w słabym stylu i problematycznie pokonując Oleksija Żuka.
Waga ciężka
Adam Kownacki
wygrał przed czasem z Iago Kiładze, a następnie na punkty z Charlesem Martinem, co można uznać za duży sukces. Chyba większy, niż mistrzowskie pasy Głowackiego i Szeremety i tym samym największe osiągnięcie polskiego boksu w 2018. Jest nie tylko zdecydowanie najlepszym Polakiem w królewskiej kategorii, ale i pięściarzem notowanym w okolicach 10 miejsca w światowych rankingach. Na początku 2019 czeka go trudna walka z Geraldem Washingtonem.
Tomasz Adamek w pięknym stylu rozprawił się z osiłkiem Joeyem Abellem w Częstochowie, co zaowocowało walką z Jarrellem Millerem w USA. Tym razem Góral szybko skapitulował i wreszcie chyba zrozumiał, że TOP10 HW to obecnie dla niego stanowczo „za wysokie progi”. Kolejny raz zapowiedział pożegnanie się z ringiem, po czym kolejny raz zaczął zastanawiać się nad powrotem. Wolę tego nie komentować.
Artur Szpilka pozbierał się psychicznie i fizycznie po dwóch kolejnych porażkach przed czasem. Wygrał z Dominickiem Guinnem i dość kontrowersyjnie z Mariuszem Wachem, demonstrując przy tym swe ogólnie znane zalety (mobilność) i wady (słaba odporność na ciosy). Znaczny szum medialny wokół jego pojedynku z Wachem wskazuje, że ktoś ponownie zaczyna lansować Artura na gwiazdę boksu, którą nie jest i nie będzie. Oby tylko nie działo się to kosztem jego bardziej utalentowanych kolegów z grupy (Sulęcki, Głowacki).
39-letni Mariusz Wach ostatnio „ładnie przegrywa”, podczas gdy wcześniej zazwyczaj „brzydko wygrywał”. Pomimo porażki, w pojedynku ze Szpilką wypadł dość dobrze i w 2019 zapewne otrzyma jakieś intratne propozycje. Trzeba jednak pamiętać, że ma już 39 lat i fajerwerków nie można po nim oczekiwać.
Izuagbe Ugonoh nie miał szczęścia i przeboksował w 2018 tylko 2 rundy z Fredem Kassim na nieudanej gali Najmana. Jest przewidywany do roli lidera w grupie Michalczewskiego i prawdopodobnie czeka go ważny i trudny pojedynek z Alim Erenem Demirezenem. Może wreszcie skala talentu Izu stanie się wiadoma dla wszystkich, w tym dla niego samego.
Łukasz Różański dociągnął do imponującego bilansu 10(9) – 0. Choćby z uwagi na słabe warunki fizyczne trudno wiązać z nim jakieś wielkie międzynarodowe nadzieje, ale kolejne pojedynki z coraz trudniejszymi rywalami są jak najbardziej wskazane.

Podawana przez Boxrec łączna ilość 176 polskich bokserów zawodowych może wydawać się imponująca. To tylko o 16 mniej niż na Ukrainie, ale pozory w tym wypadku są bardzo mylące. Nie mamy Usyka, Łomaczenki, ani Hwozdyka, a spośród powyżej wymienionej listy moim zdaniem najlepszych, tylko bardzo nieliczni mają realne szanse na jakieś istotne w skali światowej sukcesy w ciągu najbliższych paru lat. Co gorsza, tylko 3 (Runowski, Gruchała, Czerkaszyn) spośród w/w grupy 32 pięściarzy liczy sobie poniżej 25 lat. Pomimo tych niekorzystnych tendencji jest szansa na przedłużenie „babiego lata polskiego boksu” o kolejne 2-3 sezony, przy czym wiele będzie zależeć od polskich promotorów. To dobrze, że Mateusz Borek zapowiedział koniec „bumobicia” na polskich galach, ale zastąpienie ewidentnych patałachów nie zmotywowanymi do walki o zwycięstwo średniakami z zagranicy niewiele zmienia na lepsze. Wskazana jest prawdziwa, a nie jedynie werbalna „wojna domowa”, czyli ostra wewnętrzna rywalizacja polskich bokserów. Zamiast 30 pięściarzy, z których większość jedynie z nazwy jest prospektami, potrzebujemy 5-10 wyrazistych liderów, którzy przyciągnęliby swoimi sukcesami młodzież do sal treningowych. Zamiast ściągać do Polski za drogie pieniądze przyjeżdżających najczęściej jedynie po wypłatę podstarzałych journeymanów z Nowej Zelandii, Argentyny lub Namibii, lepiej konfrontować naszych obiecujących pięściarzy z podobnymi im zawodnikami z krajów europejskich, zwłaszcza ze Wschodu. Szybka i rzetelna weryfikacja to chyba lepsza alternatywa od latami hodowanych złudnych nadziei.