Forum - BOKSER.ORG
Kostyra vs Pindera - Wersja do druku

+- Forum - BOKSER.ORG (http://forum.bokser.org)
+-- Dział: Offtop (/forum-33.html)
+--- Dział: Offtop (/forum-34.html)
+---- Dział: Inne (/forum-25.html)
+---- Wątek: Kostyra vs Pindera (/thread-719.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7


RE: Kostyra vs Pindera - Sander - 13-04-2014 10:56 AM

To samo @redd chciałem napisać. Pacquiao tańczy a Kostyra opowiada o tym, że Tim chciał popełnić samobójstwo po ich pierwszej walce... Pacquiao rzucał wiatraki a ten się podnieca co tam się w ringu nie dzieje..


RE: Kostyra vs Pindera - redd - 13-04-2014 02:17 PM

Kostyra żyje w swoim świecie "Coreya Sandersa, który pokonał Kliczkę", "Prawiczka Hucka", czy "Pacquiao, który się nawrócił i przestał chodzić do kasyna". Facet kilka lat temu wrzucił płytę, która zacięła się na jednej melodii i gra tak przez cały czas. Na początku może wydawać się zabawny, ale później staje się męczący.

Chociaż i tak teraz (dzięki Gmitrukowi, mimo że daje się zagłuszać) jest trochę lepiej. Duet Kostyra & śp.Kulej to była czasem dopiero penetracja mózgu.


RE: Kostyra vs Pindera - Sander - 13-04-2014 02:23 PM

Świętej pamięci panu Kulejowi wypomnę urocze : Pakłajo Big Grin


RE: Kostyra vs Pindera - RSC-2 - 13-04-2014 02:42 PM

Komentatorzy walk bokserskich nie komentują walk dla „ekspertów”, bo ci zazwyczaj są „mądrzejsi” i wiedzą lepiej więc mogą bez straty dla siebie wyłączyć głos.
Pinderę lubię, bo on podobnie jak ja uważa że ODLH wygrał z Maywetherem.
Kostyrę lubię ,bo komentuje barwnie i nie ważne ile jest w tym przerysowania i własnych odczuć.
Każdy ma rozum i niech odrzuci to z czym się nie zgadza.
[Może Szpakowski powinien dla was komentować walki bokserskie przy okazji podałby wynik ostatniego meczu Legii i kilka pochwal dla zachowania na stadionie wspaniałych kibiców warszawskich. Oczywiście tych z Łazienkowskiej , Broń Boże z Konwiktorskiej]

[Nie odezwali się ci którzy oglądają walki , tylko z angielskim komentarzem. Taki szpan ]


RE: Kostyra vs Pindera - Splint3rPL - 13-04-2014 04:28 PM

Szanuję zarówno pana Kostyrę, jak i Pinderę, ale tego pierwszego słuchać za bardzo nie lubię, a drugi lepiej nadaje się do studia jako ekspert. Obydwaj lubią czasem olać walkę i pogadać o czymkolwiek innym. Kostyra zaczyna wywody o babci jednego z pięściarzy, która lubi jeść ostrygi, ale wyłącznie w czwartki rano, a Pindera wraca do pamiętnego roku 1962, kiedy to drugi z rywali wyprowadził kapitalny prawy krzyżowy, o którym to w superlatywach wypowiadał się po latach Angelo Dundee. Boks to nie kolarstwo i rzadko kiedy jest czas na takie dywagacje. Potrafię to zrozumieć, gdy pojedynek jest nudny jak flaki z olejem i totalnie nic się nie dzieje. Ale nie raz było tak, że w ringu totalna wojna, rywale padają na deski jeden po drugim, a do moich uszu dobiega: "No i wtedy narzeczona Meksykanina powiedziała, że pozwoli mu kontynuować karierę, jeśli ten zabierze ją na wycieczkę do Mozambiku. Tak proszę państwa, tak właśnie powiedziała". Okej, fajnie, ciekawostki są spoko. Ale gdy jest na to czas i sytuacja. Natomiast pan Janusz Pindera ma nieprawdopodobną wręcz wiedzę, ale jest przy okazji koszmarnie nudnym komentatorem. Po prostu, nie każdy potrafi budować emocje. Ciągłe opowieści o czasach amatorskich, rzucanie mało istotnymi datami, nazwiskami, których nikt nie zapamięta... Nie tak powinien wyglądać komentarz dynamicznego pojedynku. To, że Pindera się trochę "zagrzeje" można poznać tylko i wyłącznie po tym, że zaczyna zdania od "ależ". Np. "Ależ lewy sierpowy teraz, zachwiał się Gołota.". Naprawdę, zwróćcie na to uwagę oglądając w przyszłości walki z komentarzem pana Janusza Wink. Nie myślcie, że oczekuję od komentatora bezsensownego darcia mordy, nie o to chodzi. Oczekuję jednak w miarę sensownej i ciekawej analizy pojedynku, oraz swego rodzaju budowania nastroju. Niekiedy trzeba podnieść głos i dać się trochę ponieść emocjom. Niejednokrotnie oglądałem ten sam pojedynek najpierw z polskim, a potem z amerykańskim komentarzem. Otwarta wymiana ciosów, w końcu jeden z rywali po piekielnie mocnym sierpie pada na deski, nie może się podnieść. W amerykańskiej transmisji totalna wrzawa: "IT'S REAL WAR! WOOOOW! What a punch! WHAT A PUNCH! HE'S HURT! HE'S REALLY HURT! IT'S OVEEEER!!!". U nas: "cisza... Oho, to chyba będzie po walce... Tak, sędzia przerywa pojedynek.".

PS. Jeszcze jednak rzecz mnie niemiłosiernie wręcz wkur... denerwuje u polskich komentatorów. GADANIE podczas ceremonii wejścia na ring i podczas przedstawiania zawodników. Drodzy komentatorzy - w tym momencie ktoś już za Was gada. Na przykład Michael Buffer. Naprawdę nie musicie go zagłuszać. Pomyślcie o tym. Dziękuję.


RE: Kostyra vs Pindera - RSC-2 - 13-04-2014 04:47 PM

Wydaje mi się ,że niektórzy piszą tu o komentatorach radiowych.
Skoro chcą komentarza na temat tego co dzieje się w ringu kosztem ciekawostek.
Po to jest telewizja ,aby było widać co dzieje się w ringu i dodatkowe opowiadanie o tym jest mi niepotrzebne. Przecież ja to widzę sam.
Jeżeli chodzi o komentarze amerykańskie to napiszę to co już pisałem.
Amerykańscy komentatorzy telewizyjni od boksu [może z dwoma wyjątkami] nie dorastają do pięt Pinderze czy Kostyrze.
Ich komentarze są często nie tyle na niskim poziomie ,co żenujące.
[Ale nie będę się wymądrzał . Powiem tylko ,że amerykańskie są dobre tylko dolary i system funkcjonowania jaki stworzyli . I choć nie jest on bez wad to jednak jest najlepszy. Pozostałych polskich wartości i dóbr nie zamieniłbym na amerykańskie. A już na pewno nie komentatorów bokserskich.]


RE: Kostyra vs Pindera - BMH - 13-04-2014 04:58 PM

Pan Kostyra, i jego komentowanie jest na 10x nizszym poziomie, niz Marcin Najman i jego boks. Andrzej Kostyra, nie tylko czyta tragicznie boks, ale jego pomylki sa dla mnie czyms mocno irytujacym. Bardzo mnie tez zlosci, ze gosc nawet nie ukrywa, ze nie zalezy mu na komentowaniu walki... zamiast skupic sie na tym co robia piesciarze, czesto sluchalem i bliznach, tytanowych srubach, tatuazach, czy innych duperelach z zycia prywatnego boksera, ktore slyszalem juz wiele razy od... wlasnie A.K(skleroza nie boli).
Jak bylbym niewidomy i na jakiejs walce sluchal pana Kostyry, to co bym sie dowiedzial z tego komentarza? Co dowiedzialbym sie o przebiegu walki? O.o Nie dosc, ze caly ch*j bym wiedzial, to jeszcze-jak czesto bywa- byloby odwrotnie do tego co sie dzieje na ringu. Od dobrych kilku lat unikam Andrzeja Kostyry, a jak juz go slucham to tylko zeby sie chwile posmiac, i wyciszam glos.


RE: Kostyra vs Pindera - Splint3rPL - 13-04-2014 05:09 PM

@RSC-2
Nie wiem jak Ty, ale ja nie wyłapuję wielu niuansów. Jakieś efektowne, ciekawe zejście z linii ciosu, błędy w pracy nóg, ryzykowna kombinacja - ja oczekuję, że komentator mi to nieco naświetli i zwróci uwagę na niektóre elementy. Janusz Pindera na szczęście dość często to robi. Dla mnie komentator bokserski ma przede wszystkim komentować walkę, a nie urządzać sobie pogadankę tematyczną, o którymś z bokserów. Ostatnio bardzo polubiłem komentarz Alberta Sosnowskiego. Dobrze czyta walkę, wiele widzi, a do tego nie przynudza. Ciekawostki z życia prywatnego (Kostyra) i historyczne (Pindera) są okej. Ale trzeba zachować w tym jakiś umiar. No i emocje dla mnie też są bardzo istotne. Jak po półminutowej wymianie ciosów jeden z zawodników pada nieprzytomny na ring, to oczekuję czegoś więcej niż "Nokaut proszę państwa, nokaut... Tak, po walce."

Tak naprawdę, w którym sporcie komentator jest teraz potrzebny? W skokach narciarskich widzimy wszystko. Zanim komentator się zorientuje, już wyskakuje ładna tabelka z długością skoku, po chwili pojawiają się oceny i miejsce w klasyfikacji. W piłce nożnej mamy wynik, czas, pojawiają się tabelki z procentowym posiadaniem piłki, faulami, strzałami na bramkę i tak dalej. W siatkówce to samo. W koszykówce również. Może wypadałoby w takim razie uświadomić komentatorów, żeby przestali już komentować to co się dzieje, a przygotowali sobie po prostu 10 stron ciekawostek. I będą je podczas transmisji czytać.


RE: Kostyra vs Pindera - Sander - 13-04-2014 05:11 PM

Zarówno Kostyra jak Pindera komentują walki bez jakiejkolwiek charyzmy, zero pozytywnego "szaleństwa". Przy każdej walce te same szablonowe teksty. Kostyra to już w ogóle jest tak przewidywalny, że masakra - bokser przyjmie kilka silnych ciosów i można być pewnym, że za chwilę usłyszymy teksty o szczęce z betonu... Albo wczoraj - ile razy on wspomniał o walce Bradley vs Prowodnikow i ciosach z tamtej walki które powaliłyby słonia? A już tej sytuacji gdzie Manny się zachwiał a ten dalej opowiada jakąś historyjkę i dopiero na powtórce zauważył tę sytuację... Ehh - tak duża stacja jak Polsat Sport powinna mieć w swoich szeregach kogoś kto tchnąłby nowe życie w komentarz bokserskich walk.

Pindera wcale nie jest lepszy. Choćby walka Tyson vs Gołota - co on tam mruczał do tego mikrofonu to jest jakaś katastrofa. Polak walczy z takim rywalem a Pan Janusz nadaje walce takich emocji niczym Krystyna Czubówna programom przyrodniczym mówiąc o rozmnażaniu surykatek.


RE: Kostyra vs Pindera - redd - 13-04-2014 05:35 PM

To jest to, brakuje świeżej krwi wśród komentatorów, brakuje konkurencji. Panowie rozpłynęli się jak pączki w maśle w swoich manierach i słabościach. Kostyra robi na wizji pudelek.pl, a Pindera czasem odpływa za daleko w czasy dawne i brakuje mu werwy.

Polsat ostatnio stara się dopuścić trochę wigoru, kilka ostatnich gal komentowali wraz z ekspertami pięściarze (Miszkin, Sosnowski i dawniej Jackiewicz). Myślę, że to dobry ruch. Np, taki Sosnowski daje sobie świetnie radę, dobrze się go słucha i wychwytuje ciekawe niuanse. Saleta też potrafi bardzo fajnie komentować, ale rzadko kiedy to robi (chyba dlatego, że ma milion innych zajęć).

Kostyrę spisałem już na straty. Gdy dołączył do niego Gmitruk, to Andrew zaczął się trochę kontrolowac i lepiej to wyglądało, ale kiedy już oswoił się z AG wtedy wrócił do dawnych nawyków. Facet już po prostu odpłynął w krainy znane z science fiction. Najgorsze jest to, że czasem ludzie podchwytują jego stronnicze/głupawe komentarze. Przypadek z autopsji:
Rozmawiam z kumplem, po pierwszej walce Włodara z Palaciosem:
Ja: Moim zdaniem przekręcili Palaciosa, na swojej karcie miałem 116:112 dla niego.
Kumpel: E tam, moim zdaniem Włodarczyk był lepszy.
Ja: Dlaczego tak sądzisz?
K: Bo komentator tak mówił. (Wtedy komentował, a raczej lał propagandę Kostyra).

Same szkody.

Pindera, jeżeli będzie miał przy sobie kogoś, kto wlewa życie w komentowanie walk (np, Sosnowski), to takie coś będzie działać. Jego wiedza + czyjaś spostrzegawczość, energia to bardzo dobra mieszanka.