Forum - BOKSER.ORG
Victo Ortiz - Luis Collazo 30.01.2014 (Barclays Center, Brooklyn, New York) - Wersja do druku

+- Forum - BOKSER.ORG (http://forum.bokser.org)
+-- Dział: O BOKSIE SŁÓW KILKA (/forum-5.html)
+--- Dział: Nadchodzące pojedynki (gale) (/forum-19.html)
+--- Wątek: Victo Ortiz - Luis Collazo 30.01.2014 (Barclays Center, Brooklyn, New York) (/thread-1686.html)

Strony: 1 2 3


RE: Victo Ortiz - Luis Collazo 30.01.2014 (Barclays Center, Brooklyn, New York) - Pakman - 31-01-2014 03:26 PM

No nie wiem. Wątpię aby Showtime albo HBO go odkurzyło, a jak wiemy dla FOX priorytetem jest MMA. Stawiam, że od tej walki Ortiz będzie ekskluzywnym journeymanem i będziemy go oglądać na różnych galach w Europie czy USA.


RE: Victo Ortiz - Luis Collazo 30.01.2014 (Barclays Center, Brooklyn, New York) - BMH - 31-01-2014 03:40 PM

Collazo, udowodnil, ze wciaz jest swietny, a Ortiz... w sumie wiele mu nie moge zarzucic poza tym, ze lepszego od siebie nie mogl pobic. Przed walka sadzilem, ze Luis juz nie raczej bedzie w stanie nawiazac do dawnej formy i sie milo zaskoczylem. Collazo, zawsze byl czolowym graczem swojej dywizji, a ta walka tylko to potwierdzila.

Russell, tak sie kazdy spodziewal nie dal szans rywalowi. Czekam na pojedynek o tytul. Gary, przypomina mi momenatmi Roya Jonesa.. fanie sie go oglada.

Gomez, rowniez tak sie spodziewalem. Czekam na wieksze walki, a obiecny temat poswiacony Eddiemu zaloze dzis wieczorem.Wink

Niestety nie widzialem jeszcze innych walk, ale patrzac na suche wyniki, to wszystko bylo zgodnie z planem.


RE: Victo Ortiz - Luis Collazo 30.01.2014 (Barclays Center, Brooklyn, New York) - redd - 31-01-2014 07:37 PM

Collazo potwierdził, że jest niedocenionym zawodnikiem. Jeszcze może namieszać, na pewno dostanie teraz swoją szansę.

Ortiz powinien pomyśleć nad sensem kontynuowania dalszej kariery. On psychicznie jest już złamany, a zadaje się że w rzeczywistości pozaringowej całkiem dobrze się odnajduje. Miał swoje pięć minut, a nic nie zapowiada aby było lepiej. Szkoda patrzeć.


RE: Victo Ortiz - Luis Collazo 30.01.2014 (Barclays Center, Brooklyn, New York) - BMH - 31-01-2014 07:49 PM

Redd
Serio uwazasz, ze Ortiz jest zlamany psychicznie? Powiem tak... Victor jeszcze wielu zaskoczy. Nie wydaje mi sie, aby porazka przez ko jednoczesnie znaczyla, ze zawodnik jest zlamany. Zgodze sie natomiast, ze jego szczeka jest mocno naruszona. W kazdym razie ja go nie skreslam, ja go nawet nie lubie... jednak jeszcze w kilku walkach bym go chetnie zobaczyl.

Ja wolalbym Collazo dla Floyda, niz Khana, bo Luisa bardzo lubie. Trzymalbym za nim kciuki w walce Moneyem.


RE: Victo Ortiz - Luis Collazo 30.01.2014 (Barclays Center, Brooklyn, New York) - RSC-2 - 31-01-2014 08:49 PM

Ortiz w ringu to synonim psychicznej siły i nigdy się nie załamuje.


Szczególnie jak w walce z Floydem zamyślił się "co będzie na kolację" i dostał w "japę" a póżniej ucieszony dziekował Floydowi ,że dał mu w mordę gdy on zapomniał sobie że jest w ringu.

[Ale walczak. Przyszłość przed nim ]


RE: Victo Ortiz - Luis Collazo 30.01.2014 (Barclays Center, Brooklyn, New York) - redd - 31-01-2014 08:50 PM

Myślę, że Ortiz przereklamował się na przereklamowanym Berto. Owszem, był dobry ale jednak ograniczony. Później nadarzyły się przypadki, które po prostu chłopaka przerosły. Stres zjadł go przeciwko FMJ, ale chyba najbardziej naruszyło go to złamania w walce z Lopezem.

Owszem dostał solidny cios od Collazo, ale to nie była nokautująca bomba. Ortiz był przytomny i wiedział co się dzieje. Po czym nie wstaje z desek, nawet nie próbuje. Zrezygnował z walki, kiedy pojawił się problem. Z Berto dostał jeszcze gorszy cios, leżał, był zraniony, ale podniósł się i jeszcze w tej samej rundzie rzucił Andre na deski. A co się stało dzisiaj? Ortiz dał sobie spokój. Jak dla mnie ewidentnie ma z górki. Facet wraca po 1,5 roku przerwy, gdzie wydawało się miał czas aby odpocząć od boksu, nabrać świeżości, poukładać sprawy w głowie, a zdarza się pierwszy większy kryzys i Victor jest spalony.

On zawsze świrował gdy pojawiały się problemy, ale teraz po prostu zagrożenie w ringu go przerasta. Z jego obroną, z jego szczęką, z psychiką - myślę, że na dzień dzisiejszy Ortiz mógłby przegrać nawet z klasę gorszym pięściarzem niż Collazo. Ja tam nawet Ortiza lubię, ale jak na moje oko nie jest on w stanie konkurować z nikim z topu. Fajnie by było, gdyby się podniósł i jeszcze zaistniał, ale nie chce mi się w to wierzyć.