Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale - Wersja do druku +- Forum - BOKSER.ORG (http://forum.bokser.org) +-- Dział: O BOKSIE SŁÓW KILKA (/forum-5.html) +--- Dział: Nadchodzące pojedynki (gale) (/forum-19.html) +--- Wątek: Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale (/thread-3084.html) |
RE: Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale - redd - 26-02-2017 04:09 AM Walka nudna, ale na razie Washington radzi sobie całkiem, całkiem. Mam nadzieję, że nie kończy mu się paliwo w 4 rundzie. RE: Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale - KrychuTMT - 26-02-2017 04:09 AM 2-1 Gerald RE: Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale - Terminator - 26-02-2017 04:13 AM 4. Wilder wreszcie zaczął zadawać te swoje sierpowe, to była jego runda. Remis 2-2 RE: Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale - Martin - 26-02-2017 04:17 AM Myślałem, ze Gerald wytrzyma troche dłużej. Wilder bez szału. RE: Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale - Hugo - 26-02-2017 04:18 AM Poddanie zdecydowanie za szybkie. Breazeale bardziej chwiał się po ciosach Izu i go nie poddali. RE: Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale - redd - 26-02-2017 04:18 AM Koniec. Washingtonowi skończyło się paliwo i przestał wyprzedzać ataki Wildera. Posiadaczowi pasa WBC nie wróżę jednak wielkiego powodzenia z rywalem ze ścisłej czołówki. RE: Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale - Hugo - 26-02-2017 04:25 AM Boxingscene punktowało tę walkę 40:36 dla Washingtona RE: Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale - Krzych - 26-02-2017 06:53 AM Ale kraula Wilder walnął pod koniec, haha Byłyby z niego olimpijczyk. RE: Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale - Wit - 26-02-2017 09:24 AM Nie mogę uwierzyć, że grubas to wygrał. ;( Faktycznie zabrakło doświadczenia. Izu się wystrzelał. A mógł robić na nogach Dominica i prowadzić sobie np. 80-72 do 8. rundy. Pięknie zaczął, świetnie obijał doły, ale potem mu chyba zapachniało nokautem i chciał skończyć Breazeale'a jak bumów ze swoich poprzednich walk. Zabrakło doświadczenia, ale i może troszkę kondycji. Wielka szkoda, choć - tak jak też piszecie - jeśli Izu ma z tego wyciągnąć lekcję, a ten pojedynek nie zabierze mu kolejnych wielkich walk, to dobrze się stało. Ugonoh też nie dostał mega ciężkiego KO moim zdaniem, miał trzeźwy wzrok, nawet się chyba uśmiechał z niemocy. No po prostu wystrzelał się chłopak. Co do Dominica to pokazał jak może walczyć ciężki bokser z odpornością. Wachu powinien brać przykład, choć już dla Mariusza chyba trochę za późno. :| Przed walką tak trochę myślałem, czy to nie będzie młócka jak za HW z lat 90', ale raczej obaj bokserzy mi nie pasowali. Izu brakuje trochę odporności na ciosy, a Breazeale'owi... no sorry, ale to dalej jest kloc. Co do walki wieczoru to nic ciekawego. Washington surowy. Nie wiedział co robić w zwarciu, podczas gdy Wilder bardzo zwinnie wkładał mu tam swoje (dłuższe!) ręce. KO dosyć imponujące, nie rozumiem co robił ten arbiter. Chciał wejść między zawodników, zawahał się, Wilder włożył chyba z 5 kolejnych ciosów i gdy opuścił rękę po którymś ciosie (przestrzelonym), ten dopiero wkroczył. Beznadzieja. Z początku jak widziałem Ugonoha (te 3 pierwsze rundy), to mega mi imponował i miałem wrażenie, że całą polską HW zjada na drugie śniadanie. Jednak teraz po walce na chłodno tak mi się wydaję, że paradoksalnie (bo uważany przeze mnie za słabszego od Izu) Szpilka mógłby wypykać Breazeale'a. Właśnie doświadczeniem. Jeśli nie nadziałby się na cios (co jest zawsze możliwe), to Dominic byłby bez argumentów przez całe 12 rund. RE: Deontay Wilder vs Gerald Washington/Izu Ugonoh vs Dominic Breazeale - Hugo - 26-02-2017 09:43 AM Tak niewiele brakowało do szczęścia, a jednak nie udało się. Nawet na zimno z perspektywy kilku godzin trudno znaleźć jednoznaczne przyczyny porażki Izu Ugonoha i nakreślić jego dalsze perspektywy jako zawodowego boksera wagi ciężkiej. Tłumaczenie przegranej wyłącznie brakiem doświadczenia byłoby nadmiernym uproszczeniem, a szereg trudnych pytań oczekuje na odpowiedź. Czy Izu przegrał, bo nadmiernie się podpalił? Czy wzorem Rachima Czachkijewa niepotrzebnie wkładał maximum siły w każdy cios? Czy zawiodła taktyka? Czy do porażki doprowadziła wypadkowa jego bokserskich zalet i wad? Czy "ten typ tak ma" i mieć będzie, czy też da się coś poprawić? Nie potrafię odpowiedzieć, a co do dalszych szans Izu, to patrzę na nie mniej optymistycznie, niż zaraz po walce. Byłem wtedy jeszcze pod wrażeniem wręcz zjawiskowego boksu, jaki zaprezentował nasz czarnoskóry rodak w 2 początkowych rundach. Potem jednak stało się to, co się stało, a przy okazji wyszły na jaw liczne pięściarskie mankamenty Ugonoha. Przed walka pisałem, że są 3 ważne niesprawdzone elementy w jego boksie: obrona, odporność na cios i kondycja. Dzisiaj już wiemy, że te 3 elementy pięściarskiego rzemiosła Izu wyglądają bardzo marnie i niestety równoważą mnóstwo innych zalet. To są bardzo poważne luki i nie dadzą się łatwo wyeliminować, o ile w ogóle. Nad obroną i kondycją można popracować (choć po 30. zwykle trudno o efekty), ale szklanki pozbyć się nie można. Czy to oznacza, że dochowaliśmy się "polskiego Davida Price'a"? Jeszcze nie, bo olbrzymiemu Brytyjczykowi siadła także psychika i dopiero to okazało się gwoździem do trumny. Izu zasługuje na kolejną szansę, ale wiele zależy od jego promotorów. Jeżeli będą chcieli szybko wykorzystać jego popularność w USA, jaka pojawi się niewątpliwie po tak widowiskowej i dramatycznej walce i rzucą go na kolejnego wysokiej klasy rywala, będzie zapewne powtórka klęski, tyle że w gorszym stylu. Izu powinien dostać teraz 1-2 solidnych średniaków (ale nie journeymanów, lecz raczej kogoś w rodzaju Franklina Lawrence'a, Alexisa Santosa, Joeya Dawejko skoro jesteśmy w USA) i do kolejnej poważnej walki wrócić nie wcześniej, jak za rok. Co się tyczy Dominica Breazeale'a, to trzeba zweryfikować nie najlepszą opinię, jaką dotąd cieszył się na tym forum. To jest kawał wielkiego i silnego fizycznie twardziela, który nieprzypadkowo stawił Anthony'emu Joshui najsilniejszy opór z dotychczasowych rywali i który może być groźny dla każdego pomimo wielu istotnych braków w jego boksie. Pojedynek Hurd - Harrison o pas IBF w super półśredniej pokazał, że doskonały technicznie boks wcale nie musi być nudny, a wręcz przeciwnie może być emocjonujący i widowiskowy. Tony Harrison boksował perfekcyjnie pod względem technicznym, lecz już drugi raz przegrał przed czasem z powodu niedostatecznej odporności na ciosy (lub braków kondycyjnych). Jarrett Hurd udowodnił natomiast, że jest bokserem kompletnym bardzo wysokich lotów. Widziałbym go faworytem w starciu z Canelo i nawet z Gołowkinem nie wykluczałbym jego wygranej. Walka Wildera z Washingtonem pogłębiła uczucie niesmaku, które owładnęło mną po przegranej Izu. Zawiódł Wilder, który nie czyni postępów, a raczej cofa się w rozwoju. Z boksera nieprzewidywalnego dla rywali zmienił się w schematycznego defensywnego sluggera polującego (póki co skutecznie) na jeden kończący cios. Washington boksował poprawnie, miał przewagę techniki i u mnie prowadził po 4 rundach 39:37 (według ekspertów Boxingscene nawet 40:36, a nikt chyba nie widział dla niego rezultatu gorszego, niż remis). Miał realne szanse wygrać tę walkę na punkty, ale podobnie jak Izu chyba nadmiernie się podniecił i zainkasował bombę, która go powaliła. Podniósł się jednak bardzo szybko, walczył dalej, a decyzja jego poddania przez sędziego ringowego była pochopna i w gruncie rzeczy wypaczyła rezultat pojedynku. W walkach stoczonych później Tugstsogt Nyambayar pokonał przez tko w ostatniej rundzie ambitnego Jhona Gemino, który wcześniej był aż 5 razy liczony. Alantez Fox i Caleb Plant wygrali jednogłośnie na punkty. W sumie gala należała na pewno do najciekawszych na przestrzeni ostatnich kilku lat. |