Dziecko Brooklynu - Riddick Bowe
|
06-05-2014, 08:41 PM
Post: #1
|
|||
|
|||
Dziecko Brooklynu - Riddick Bowe
BROOKLYN Riddick Lamont Bowe na świat przyszedł 10 sierpnia 1967 roku w Brooklynie, jednej z dzielnic Nowego Jorku. Riddick był dwunastym z trzynaściorga dzieci pani Dorothy Bowe. Mający sześć sióstr i sześcioro braci, bohater tego tekstu urodził się i dorastał w jednej z najbiedniejszych i najbardziej niebezpiecznych części Brooklynu, Brownsville. Pochodził z ubogiej rodziny, której utrzymanie szybko spoczęło na barkach matki Dorothy, ojciec Riddicka był kierowcą ciężarówki, lecz rok po jego narodzinach zmarł. Życie wsród gangów, różnych kultur, ras, wyznań i wszechobecnej biedy nie mogło być łatwe. Ulice Brooklynu w czasach młodości przyszłego mistrza świata wagi ciężkiej, zbierały prawdziwe żniwo śmierci. Niestety, owiana złą sławą dzielnica nie oszczędziła również rodziny Riddicka. Dla mieszkańców Brooklynu, równie dużym zagrożeniem jak rządy legendarnego mafioso Salvatore D'Aquili, był błyskawicznie rozprzestrzeniany śmiercionośny wirus Aids. Właśnie na Aids w młodym wieku zmarł brat Riddicka, Henry. Nie był to koniec rodzinnych tragedii, życie po napadzie bandytów straciła również siostra Riddicka, Brenda. Tragedie te, odcisnęły na naszym bohaterze silne piętno, ale o tym wspomnę nieco później. Ważną rolę w życiu "Big Daddy'ego" odgrywała jego matka, Dorothy. Samotnie wychowująca wielodzietną rodzinę kobieta, była dla najmłodszego ze swoich synów autorytetem i wzorem do naśladowania. To dzięki niej, jak sam przyznaje, nauczył się życia. - Była dla mnie matką, ojcem, bratem, siostrą. Czułem przed nią ogromny respekt. Robiłem wszystko, o co mnie poprosiła. Po latach Bowe z uśmiechem i wzruszeniem wspominał swoją matkę i trudności jakie spotykały ją w życiu. Tak jak mama starała się dbać o syna i nie pozwalała mu zejść na złą drogę, tak i młody Riddick troszczył się o matkę. Pewnego ranka, gdy pani Bowe była w pracy, syn znalazł w zamrażarce ukrytą butelkę Whiskey. - Wylałem całą zawartość, nasiusiałem do pustej butelki i ponownie umieściłem w zamrażarce. Gdy mama wróciła z pracy i w ukryciu chciała skosztować orzeźwiającego napoju, mocno się zdziwiła. Mocno zmyła mi wtedy głowę, ale po tym incydencie nigdy nie znalazłem przy niej alkoholu - wspominał ze śmiechem. Riddick nie chciał podzielić losów swoich braci i wielu kolegów. Wielu z nich należało do gangów, wielu odbywało kary pozbawienia wolności, a część z nich była już martwa. Mimo ciężkich realiów starał się nie stać człowiekiem ulicy. - Nie chciałem żyć jak moi bracia. Bardzo bałem się więzienia, ulicznych awantur. Mieszkałem na ulicy, gdzie za każdym rogiem dzień w dzień dochodziło do morderstw. Nie chciałem brać w tym udziału. Nawet swoich braci nie odwiedzałem w więzieniu. To musi być okropne uczucie, gdy zamykają za Tobą drzwi i zostajesz sam w czetrech ścianach... KARIERA AMATORSKA Boks w życiu Riddicka pojawił się w sposób często spotykany i z często spotykanych powodów. Chęć zmienienia swojego życia, poświęcenie się dla sportu miało być ucieczką od problemów dnia codziennego, a w dalszej perspektywie szansą zmiany statusu finansowego. Wszystko odbywało się standardowo. Turnieje dla młodych adeptów pięściarstwa : najpierw dzielnicowe, następnie stanowe, później ogólnokrajowe. Mimo niezadowolenia matki, Bowe postanowił na poważnie zająć się szermierką na pięści. Widział w tym sens, możliwość rozwoju i zmiany swojego życia. Już w wieku 16 lat zdobył juniorskie mistrzostwo USA w kategorii średniej. Warto wspomnieć tutaj o fakcie, iż we wczesnej młodości Riddick Bowe, któego znamy i pamiętamy jako wielkiego, silnego faceta, wcale nie wyróżniał się tężyzną fizyczną. Był wysoki, lecz dosyć szczupły. Kilogramów i mięśni, zaczęło przybywać wraz ze zbliżającą się pełnoletnością. W roku 1985 Amerykanin mógł się już pochwalić tytułem najlepszego półciężkiego juniora w Stanach Zjednoczonych. Dwa lata później, został brązowym medalistą Igrzysk Panamerykańskich. Niestety już w młodym wieku Riddick miał problem z koncentracją i skupieniem się na treningach. Niewiele zabrakło, a nie wywalczyłby kwalifikacji olimpijskiej. Ostatecznie Bowe jednak znalazł się w kadrze swojego kraju na Igrzyska Olimpijskie w Seulu w 1988 roku. Niestety, o ile sportowe losy mieszkańca Brooklynu, zdawały się podążać w odpowiednim kierunku, tak w życiu prywatnym działo się źle. Na niespełna miesiąc przed olimpijskim turniejem, zmarła wspomniana wcześniej siostra Riddicka. W bardzo ciężkim stanie, znajdował się już wówczas brat Henry. Młody Bowe strasznie to wszystko przeżywał, a boks zdawał się być wówczas najmniej ważny. Mimo splotu niekorzystnych i tragicznych zdarzeń, Igrzyska Olimpijskie z pewnością były dla Riddicka udane. Olimpijskie zmagania wyłoniły wówczas wielu znakomitych później zawodowców. Obok Riddicka Bowe, marzenia o olimpijskim medalu próbowali wówczas spełnić między innymi Roy Jones Jr, Andrzej Gołota, Ray Mercer, czy Lennox Lewis. Ten ostatni, reprezentujący wtedy Kanadę, pokonał Bowe'a w finale olimpijskich zmagań kategorii super ciężkiej. Mimo ogromnego sukcesu, jakim było zdobycie olimpijskiego medalu, zdanie kolegów z reprezentacji jak i trenerów o przyszłej gwieździe zawodowych ringów, nie było najlepsze. Bowe miał dać się poznać jako leń. Bywał rozkojarzony, niczym się nie przejmował i do walk podchodził kompletnie nieskoncentrowany. Zdrowe odżywianie podczas pobytu w Seulu, również miało nie być domeną Riddicka... Sama porażka w olimpijskim finale, również mocno odbiła się na samopoczuciu Amerykanina. - Choćbym został największym pięściarzem w historii, dzisejszą porażkę zawsze będę miał w sercu i zawsze będzie mnie ona bolała... KARIERA ZAWODOWA Po udanym starcie na Olimpiadzie, kwestią czasu pozostawało przejście Amerykanina na zawodowstwo. Karierą Riddicka zainteresował się Rock Newman, lecz miał on spore wątpliwości co do podjęcia współpracy z niepoważnie podchodzącym do sportu młodzieńcem. Wątpliwości co do dalszego pięściarskiego rozwoju Riddicka, miał też legendarny trener Eddie Futch, który miał zostać trenerem Bowe'a . Newman, pewnego dnia postanowił odwiedzić Riddicka w jego rodzinnym domu na Brooklynie. Pobyt w rodzinnym miejscu przyszłego podopiecznego, opisywał tymi słowami: - Nie mogłem uwierzyć w to co tam zastałem. Na dachach budynków dzieciaki z bronią maszynową, pełniący rolę informatorów handlarzy narkotyków. Budynek w którym mieszkał Riddick wygladał okropnie. Brak szyb w oknach, zapadająca się podłoga, wszędzie dzieci z bronią. Powiedziałem mu wówczas, że skoro przeżył tu już tyle lat, to dla mnie już jest mistrzem. Koniec końców, współpraca na linii Newman - Futch - Bowe, stała się faktem. Jednak przed Riddick'iem postawiono jeden warunek... Amerykanin miał ściśle przestrzegać diety i zapomnieć o "śmieciowym" jedzeniu. Bez wątpienia ogromnym atutem na zawodowych ringach, miała być dla Riddicka postać trenera. Eddie Futch, miał za sobą współpracę z takimi legendami jak Joe Frazier czy Bob Foster, a jego uczeń, ceniony dziś Freddie Roach stwierdził po latach, że Futch to najlepszy trener w historii tej dyscypliny. Pierwszą zawodową walkę, Bowe stoczyć miał 6 marca 1989 roku. Był już wówczas żonaty z uroczą Judy, którą poznał jeszcze przed rozpoczęciem kariery bokserskiej. Połączył ich wstręt przed działalnością ulicznych gangów, morderstwami i uliczną przemocą. Judy wspominała po latach, że Riddick był inny niż jego rówieśnicy. Miał być spokojnym, brzydzącym się przemocą chłopakiem... Pojedynek z Lionelem Butlerem, miał być dla dobrze rokującego Amerykanina wstępem na ścieżkę zawodowych sukcesów. Riddick debiutował ważąc 102.5 kg, rywal był o ponad 10 kilogramów lżejszy, czy mogło to długo potrwać? Tak jak w przypadku zdecydowanej większości zawodowych pięściarzy, tak u Riddicka Bowe pierwsze pojedynki miały pełnić rolę "szkoleniową". Kilkanaście zwycięstw z rzędu, najczęściej przed czasem, rywale nisko notowani. Amerykanin zbierał cenne doświadczenie, wspinał się po drabinkach wszelakich rankingów i powoli, sukcesywnie umacniał swoją pozycję. Imponował obserwatorom silnym uderzeniem, siłą fizyczną i agresywnym stylem. Bowe mierzył 196 cm wzrostu, ważył najczęściej w granicach 105 kilogramów, warunki fizyczne były jego atutem. Pierwszym poważnym wyzwaniem dla naszego bohatera, była walka z byłym mistrzem świata Pinklonem Thomasem. Do walki doszło 7 września 1990 roku w Waszyngtonie. Thomas został w narożniku przed rundą ósmą, Bowe dopisał do rekordu 19 zwycięstwo, ale pierwsze naprawdę wartościowe. Gdy Riddick został ojcem i zaczął zarabiać coraz większe pieniądze, postanowił zmienić miejsce zamieszkania. Wraz z rodziną przeprowadził się do Waszyngtonu. Sprawa przeprowadzki była dla niego priorytetowa. Po latach wspominał to tymi słowami : - Pierwsza różnica jaką dostrzegłem pomiędzy Nowym Jorkiem, a Waszyngtonem? Bezpieczeństwo. Świadomość, że moja żona może wyjść z dzieckiem na spacer, że nikt ich nie porwie, nie postrzeli, nie zrobi im krzywdy. To również ważne dla mojej matki. Chcę jej zapewnić bezpieczne i spokojne życie na stare lata. Riddick szedł do przodu i ciągle się rozwijał, choć był krytykowany. Często widywany w McDonald's, opuszczający treningi, leniwy. Łatka lekkoducha przylgnęła do niego na dobre. Pieniądze i całkowita zmiana poziomu życia, zaczęły na niego negatywnie wpływać, odbierały motywację... Riddick stawał się coraz poważniejszą postacią boksu, lecz zawsze na pierwszym miejscu stawiał rodzinę. Żona, syn i dwie córeczki były dla niego sensem życia i motywacją. - Tam skąd pochodzę możesz tylko usłyszeć, że jesteś nikim i do niczego się nie nadajesz. Odkąd się ożeniłem i zostałem ojcem moje życie się zmieniło. Wszystko nabrało sensu. To dzięki nim mam siłę by rano wstać i biegać, podnosić ciężary, wylewać pot na treningach. To wszystko dla nich. Po wspomnianym zwycięstwie nad Pinklonem Thomasem, kariera Riddicka nabrała rozpędu i poziom rywali nie schodził już poniżej pewnej granicy. Walki z Bertem Cooperem, Tony Morrisonem, Tyrell'em Biggsem czy Tony Tubss'em były niezwykle wartościowymi sprawdzianami i pozwalały Amerykaninowi się rozwijać. Dziś o pięściarzach takich jak Tubbs czy Biggs mało kto pamięta, ale wystarczy zobaczyć kilka ich walk, by zauważyć, że żartów z nimi być nie mogło. Wszystkie te pojedynki zakończyły się zwycięstwami Bowe'a, lecz były to dla niego ciężkie przeprawy. Mam tu na myśli szczególnie walkę z Tubbsem, która wprawdzie zaczęła się dla Riddicka znakomicie, lecz później była bardzo wyrównana. Kariera się rozwijała, a problemów przybywało. Ludzie z otoczenia Riddicka, informowali o skłonnościach do objadania się niezdrowym jedzeniem, słabością do słodyczy i niewielkim zapałem do treningów. Do publicznej informacji dochodziły niepokojące informacje, jakoby Bowe miał pomiędzy walkami przybierać na masie nawet 30 kilogramów. Wiele wątpliwości budził też styl w jakim boksował Amerykanin. Chodziło szczególnie o przyjmowanie zbyt dużych ilości ciosów, nawet w walkach z mniej wymagającymi rywalami. Plotki o niezdrowym trybie prowadzenia się Bowe'a, szybko znalazły przełożenie na wyniki podczas ważeń, przed kolejnymi walkami. Do walk z Conroyem Nelsonem i Everettem Martinem wnosił rekordowe, kolejno 107.5 kilograma, oraz 106.6 kilograma. 18 lipca 1992 roku, gdy boksował z doświadczonym Pierre'm Coetzerem do ringu wniósł, aż 111.1 kilograma - nikt już wówczas nie zamierzał udawać, że nie ma problemu z prowadzeniem się Riddicka. Wprawdzie wszystkie te walki wygrał, ale postępujące rozleniwienie i brak przestrzegania diety zaczynały niepokoić tak trenera Eddie Futcha, jak promotora Rocka Newmana. Szczególnie legendarny Eddie Futch, nie rozumiał co się dzieje z jego podopiecznym : - Pamiętam nasze początki i zimowy obóz w górach. Wstawał wcześnie każdego ranka i wykonywał wszystkie moje polecenia. Biegał przy wysokim mrozie w górę i w dół. Pewnego dnia poinformowałem go, że muszę wyjechać na dwa dni, co tak naprawdę było kłamstwem. Następnego dnia, wcześnie rano postanowiłem sprawdzić jego zapał. Potajemnie wszedłem na wzgórze przy którym codziennie biegał. Gdy zobaczyłem go tam na dole, samotnie biegającego w tym przenikliwym zimnie wiedziałem, że będzie mistrzem. Pokonując Pierre'a Coetzera, Bowe zdobył prawa obowiązkowego poretendenta do tytułu mistrza świata federacji WBA. A wracając jeszcze do obżarstwa Bowe'a, pojawiła się tak śmieszna jak jednocześnie tragiczna plotka, jakoby Riddick wstawił sobie do sypialni lodówkę. Wszystko po to, by nie musiał daleko wychodzić z łóżka po jedzenie... 13 listopada 1992 doszło do walki, która miała być spełnieniem marzeń 24 - letniego Riddicka Bowe. Wyrwany ze slumsów Brooklynu, nękany rodzinnymi tragediami i przeciwnościami losu od najmłodszych lat, Amerykanin stawał przed szansą zdobycia trzech mistrzowskich pasów wagi ciężkiej. Rywalem, były mistrz świata wagi cruiser, mistrz świata trech federacji wagi ciężkiej, niepokonany Evander Holyfield. Bowe nie zamierzał zaprzepaścić otrzymanej szansy. Podobno nigdy w całej karierze nie przychodził na treningi tak zmotywowany, jak właśnie przed walką z Holyfielde'm. Trenował ciężko, tryskał energią. Trener Futch twierdził, że Bowe jest w stanie pokonać Holyfield'a, lecz ciągle martwił go niezdrowy tryb życia, oraz kondycja Riddicka. Postanowił wtedy zatrudnić dietetyka. Sok z buraków cukrowych, szparagi, banany, kapusta, oliwa z oliwek - stały się podczas przygotowań do mistrzowskiej szansy, stałymi elementami jadłospisu Bowe'a. Walka wzbudzała ogromne emocje i cieszyła się dużym zainteresowaniem. Panujący mistrz miał za ten pojedynek gwarantowane 5 mln $, pretendent 3 mln $. Sama walka nikogo nie rozczarowała i jak dla mnie była jedną z najlepszych walk w historii wagi ciężkiej. Hala Thomas & Mack Center w Las Vegas pekała w szwach, sprzedano wszystkie 18 tysięcy biletów. Mordercze tempo, pokaz determinacji, siły, serca do walki z obydwu stron. Relacjonujący tę walkę dla amerykańskiej telewizji Pat Putnam, mówił : - Ta walka to połączenie walk Ali vs Frazier, Hagler vs Hearns, Holmes vs Norton. Czy można pokazać większe serce do walki i zaangażowanie, stworzyć lepsze widowisko? Po dwunastu morderczych rundach, sędziowie jednogłośnie wypunktowali wygraną Bowe'a i ogłosili światu nadejście nowego mistrza. Jeszcze w ringu Bowe rzucił wyzwanie Lennoxowi Lewisowi, wyraził chęć rewanżu za finał olimpijski w 1988 roku. Zapytany o to, co dla niego znaczy zdobycie mistrzowskich pasów, odpowiedział : - Nie będę musiał już pić soku z buraków (nazywał go sokiem z robaka). Sama walka była również rekordowa pod względem sprzedaży pakietów PPV. Sprzedano wówczas niesamowitą ilość, 900 tysięcy przyłączy. Magazyn The Ring, uznał ten pojedynek najlepszą walką roku 1992. Po pokonaniu Holyfield'a i przejęciu mistrzowskich pasów federacji WBA, WBC i IBF, Bowe stanął na szczycie. Stał się twarzą kampanii przeciw narkomanii, zaczął pojawiać się w mediach, chwalił żonę i dzieci za wsparcie i inspirację. Wytworzył wokół siebie aurę człowieka rodzinnego, dobrego, ciepłego. - Jestem mistrzem ludzi - mówił. Zamierzał studiować i karierę bokserską zakończyć przed 28 urodzinami. Bowe w wieku 24 lat był już zamożnym człowiekiem, miał wielkie plany, chciał naprawiać świat, walczyć z głodem, rasizmem i czynić dobro. Podróżował wraz z rodziną po całym świecie, pieniądze wydawał lekką ręką. Niedługo później władze federacji WBC, nakazały obozom Bowe'a i Lennoxa Lewisa rozpoczęcie negocjacji mających na celu doprowadzić do ich pojedynku i rewanżu za finał olimpijski. Po długich i burzliwych rozmowach, nie udawało się dojść do porozumienia. Wszystko rozbijało się o podział zysków z walki. Ostatecznie do walki nie doszło, Bowe oddał pas WBC i poszedł inną drogą. Nieco uprzedzając fakty, pierwsza walka z Holyfielde'm miała być, według wielu ekspertów, ostatnią wielką walką walką Riddicka. Tak wysokiej formy, miał nie zaprezentować już nigdy później. Na ring wrócił na początku roku 1993. Po szybkim odprawieniu Michaela Dokes'a, równie szybko zastopował Jesse Fergusona. W trzeciej obronie mistrzowskich pasów wagi ciężkiej, zmierzyć się miał ponownie z Evanderem Holyfielde'm i dać mu rewanż za kapitalną wojnę sprzed niespełna roku. Pojedynek rewanżowy odbył się 6 listopada 1993 roku i miał miejsce w Caesars Palace w Las Vegas. Niestety, tak jak ciężko Bowe przepracował okres przygotowawczy przed pierwszą walką, tak przed rewanżem nie w głowie mu były ciężkie treningi. Twierdzono, że jego organizm jest już przemęczony, ciągłe przybieranie na wadze i następnie zrzucanie zbędnego balastu miało bardzo go osłabiać. Prawie 112 kilogramów wniesionych na wagę, rywal mający wiele do udowodnienia. Wszystko to, zapowiadało ciężki dla Riddicka wieczór... Rewanż był równie zacięty i wyrównany jak pierwszy pojedynek, choć słabsza dyspozycja Bowe'a widoczna była już po kilku minutach walki. Do niecodziennej sytuacji doszło w rundzie siódmej. W okolicach ringu wylądował kibic - spadochroniarz, co wywołało przerwę w walce (21 minut) i zamieszki na widowni. Tak jak w pierwszej walce, tak i w rewanżu żaden z pięściarzy nie zdołał zakończyć walki przed czasem. Tym razem, po 12 rundach w górę powędrowała ręka Holyfielda. Obydwaj panowie po raz kolejny skasowali za walkę ogromne pieniądze, poprawiając rekord sprzedanych pakietów PPV o 50 tysięcy. Sława i kolejne zawrotne sumy na koncie kompletnie rozleniwiły Bowe'a. Wokół niego zaczęło pojawiać się wielu ludzi, którzy nie mieli na celu niczego innego, niż dorwanie się do jego pieniędzy. Jego małżeństwo przeżywało kryzys, stał się nerwowy, wydawał pieniądze na masę niepotrzebnych rzeczy w czym się kompletnie zatracał. Kilka luksusowych domów, drogie i szybkie auta, pomoc rodzinie i przyjaciołom z Brooklynu - źródełko wysychało w szybkim tempie. Porażka z Holyfielde'm nie odebrała mu zapału i marzeń o kolejnych sukcesach. Wprawdzie fizycznie, Riddick nie był już tym samym pięściarzem co w pierwszej walce z Evanderem, lecz wciąż dysponował ogromnym potencjałem. Szybko wrócił na zwycięską ścieżkę, pokonując Larry'ego Donalda, Herbie Hide'a (w walce tej zdobył pas mistrza świata WBO, rzucił rywala na deski, aż siedmiokrotnie) oraz Jorge Luisa Gonzaleza. Po walce z tym ostatnim, Bowe postanowił zwakować tytuł WBO. Wspomnianego Herbie Hide'a, już na emeryturze namaścił na najsilniej bijącego, ze wszystkich swoich rywali. Bowe pozbył się tytułu WBO po to, by mogło dojść do jego trzeciej walki z Evanderem Holyfielde'm. Taki był warunek Evandera, który twierdził, że walka o pas WBO utrudni mu drogę po tytuły pozostałych dużych federacji. Trylogia dopełniła się w Caesars Palace w Las Vegas, 4 kwietnia 1995 roku. Obydwaj pięściarze mieli zagwarantowane wypłaty w wysokości 8 mln $. Sprzedaż pakietów PPV była tym razem zdecydowanie mniejsza i wyniosła około 650 tysięcy wykupionych transmisji. Zarówno Bowe jak i Holyfield w trzeciej walce wyglądali słabiej, niż w dwóch poprzednich. Bowe miał być wyczerpany niezdrowym trybem życia, dużymi ilościami ciosów jakie przyjmował, niepokojące zmiany zaczęly zachodzić również w jego psychice. Holyfield w trakcie walki wyglądał na potwornie wyczerpanego, po walce miał to argumentować faktem, iż cierpi na zapalenie wątroby typu A. Po 5 rundzie do zatrzymania pojedynku i poddania się Evandera nawoływał komentujący tę walkę dla amerykańskiej telewizji, George Foreman. W 6 rundzie tego pojedynku, Bowe po raz pierwszy w karierze padł na deski. Odrodził się jednak błyskawicznie i skończył Holyfield'a w 8 rundzie. Riddick mimo wygranej, zaliczył zdecydowany regres formy. Nie był już tak szybki, koordynacja z której słynął nie robiła już takiego wrażenia, kondycyjnie również wyglądał coraz słabiej. Kolejne dwie zawodowe walki naszego bohatera są nam wszystkim doskonale znane. Rok 1996 i dwie mordercze bitwy z Andrzejem Gołotą, obie zakończone skandalicznym zachowaniem naszego rodaka, przeszły do annałów boksu. Zarówno w pierwszej jak i drugiej walce to Gołota nadawał ton ringowym wydarzeniom. Bowe wyglądał w tych pojedynkach bardzo słabo fizycznie, był wolny i przyjmował badzo dużo ciosów. Polak mimo prowadzenia na punkty w obydwu walkach, przegrywał przez dyskwalifikację za ciosy poniżej pasa. Po zakończeniu pierwszej walki na ringu jak i trybunach doszło do gigantycznej bijatyki zwaśnionych obozów i kibiców. Dwa zwycięstwa przez dyskwalifikację rywala, były marnym pocieszeniem. Negatywne skutki starć z Gołotą miały o osobie dać znać, nieco później... Druga walka z Polakiem była dla Bowe'a ostatnią na okres prawie ośmiu lat. O jego powrocie na ring w nowym tysiącleciu, przez szacunek do jego dokonań, nie będę wspominał... BOLESNY UPADEK Po tym jak współpracę z Riddickiem zakończył trener Futch, wycofał się również promotor Rock Newman. Bowe po latach narzekał, że nagle został ze wszystkim sam. Wokół niego miało się wtedy pojawić mnóstwo ludzi którzy podawali się za bokserskich agentów, obiecywali wielkie walki. Wykorzystywali naiwność Bowe'a, który w efekcie na tych nic nie wnoszących do jego kariery współpracach stracił mnóstwo pieniędzy i zdrowia. Rozwód, coraz mniej pieniędzy, brak promotora, perspektyw. Bowe kompletnie sie pogubił. Eddie Futch decyzję o rozstaniu z Riddickiem,argumentował w ten sposób: - Już na samym początku mówiłem mu, że nie pozwolę na marnowanie swojego czasu. Wymagam profesjonalizmu. Jestem zażenowany jego wydolnością. To młody facet, a wygląda jak emeryt. Nie będę brał w tym udziału. W grudniu 1996 roku, Bowe ogłosił, iż wstępuje do Korpusu Piechoty Morskiej USA. Zrezygnował jednak błyskawicznie, bo zaledwie po trzech dniach podstawowego szkolenia. Znajomi pięściarza twierdzili, że z Riddickiem ciężko było się wówczas porozumieć. Nie rozumiał co się do niego mówiło, a i sam mówił bardzo niewyraźnie. Moralny upadek trwał dalej... W 2000 roku Bowe z bronią w ręku uprowadził swoją żonę i dzieci, wywożąc ich do swojego drugiego domu. Byłej żonie, Judy udało się jednak zadzwonić do siostry i poinformować o zaistniałej sytuacji. Riddick został aresztowany. Podczas procesu sądowego, obrońcy byłego mistrza świata bronili swojego klienta prezentując fragmenty walk z Andrzejem Gołotą, zadając pytanie o poczytalność kogoś, kto przyjął takie uderzenia. Po badaniach sądowego psychiatry i lekarza, stwierdzono trwałe uszkodzenie przedniego płata mózgu. Okoliczności te, miały łagodzący wpływ na wyrok - 18 miesięcy pozbawienia wolności. Bowe, który w młodości brzydził się przemocą i strasznie bał się więzienia, na własne życzenie znalazł się za kratami, uprowadzając rodzinę, która przez całe życie była wszystkim co miał. Po wyjściu z więzienia, wziął po raz drugi ślub, tym razem z niejaką Terri. Niedługo później miał dopuścić się przemocy na drugiej żonie, lecz śledztwo umorzono, a oskarżenie zostało wycofane. W roku 2005, Bowe ogłosił bankructwo. Dziś będąc już panem po 40-tce, wciąż szuka okazji do zarobku. Swego czasu, blisko było trzeciej walki z Andrzejem Gołotą w formule wrestlingu, w czerwcu 2013 roku debiutował w Muai Thai kompletnie się kompromitując. Już po zakończeniu kariery został uchwycony na zdjęciach na jednym z targów, gdzie sprzedawał swoje bokserskie pamiątki. Zdjęcia te szybko obiegły świat, a Bowe stał się symbolem upadku. W jednym z bardzo emocjonalnych wywiadów, już po zakończeniu kariery mówił : - Dajcie mi walczyć. Dlaczego wszyscy jesteście na nie? Oglądaliście tyle moich walk, dałem wam tyle emocji, a teraz zabieracie mi jedyne co mi zostało? Mam usiąść w domu, oglądać swoje walki i płakać? Robię to codziennie... |
|||
06-05-2014, 09:17 PM
Post: #2
|
|||
|
|||
RE: Dziecko Brooklynu - Riddick Bowe
Sander
Że Ci się chce pisać takie cuda Ogródkiem byś się zajął,krzaczka popielęgnował, kwiatki podlał jest tyle fajnych prac a ty tylko te artykuły i artykuły... Widze że idziesz za ciosem,chcesz zwojować orga i czuć ten fejm i lans A tak serio świetna robota oby więcej takich tekstów |
|||
06-05-2014, 09:22 PM
Post: #3
|
|||
|
|||
RE: Dziecko Brooklynu - Riddick Bowe
Kilka dni temu nie miałem pojęcia, że Bowe dorastał w takim syfie i współpracował z tak zajebistym trenerem... Zwojowanie orga? Chłopie, ja rozmawiam z The Ring (chyba o pogodzie)
|
|||
06-05-2014, 09:29 PM
Post: #4
|
|||
|
|||
RE: Dziecko Brooklynu - Riddick Bowe
Ja akurat historie z Futch'em znałem z innej perspektywy podobno Riddick w czasie wyjazdu Ediego w interesach biegał po drodze a Papa Smerf(tak Bowe nazywał Futch'a przyp red)siedział w samochodzie
btw Bowe dał naszemu papieżowi jakiś prezent ale już nie pamiętam co |
|||
06-05-2014, 09:35 PM
Post: #5
|
|||
|
|||
RE: Dziecko Brooklynu - Riddick Bowe
Do wszystkich historyjek nie sposób dotrzeć, a ja mam za mało cierpliwości, by tworzyć jakiś tekst np. tydzień lub dwa.
|
|||
06-05-2014, 09:39 PM
Post: #6
|
|||
|
|||
RE: Dziecko Brooklynu - Riddick Bowe
To ile ty to piszesz?
|
|||
06-05-2014, 09:52 PM
Post: #7
|
|||
|
|||
RE: Dziecko Brooklynu - Riddick Bowe
Wczoraj zacząłem.
|
|||
06-05-2014, 09:58 PM
Post: #8
|
|||
|
|||
RE: Dziecko Brooklynu - Riddick Bowe
Tak żem czuł że pisane na kolanie -,-
|
|||
06-05-2014, 10:35 PM
Post: #9
|
|||
|
|||
RE: Dziecko Brooklynu - Riddick Bowe
Bowe miał świetny półdystans i twardy łeb.
Dzisiejsza Waga ciężka nie ma zawodnika o takich skilach. W swoich latach walczył widowiskowo,śmiało wchodził w wymiany ,nie kalkulował . Jego walki z Gołotą i Hollym to klasyki na zawsze. Niestety był świrem i miał nierówno w głowie ,taki Chisora to przy nim ministrant . |
|||
06-02-2015, 01:24 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-02-2015 01:25 AM przez Wietnam.)
Post: #10
|
|||
|
|||
RE: Dziecko Brooklynu - Riddick Bowe
Bowe zaczyna,upadać na coraz głębsze dno.Kłopoty z finansami popychają go do trudnych decyzji
Zaoferował na Twitterze, że za 20 dolarów będzie pisał tweety na zamówienie,dokładnie to napisał tak: "Napiszę wszystko, co chcesz do twoich przyjaciół, tylko wyślij mi 20 dolarów" . niektórzy przystali na pomysł i poprosili Riddick'a o szczegóły, gdzie wysyłać pieniądze, . |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: