01-11-2012, 03:39 PM
Każdy lubi coś innego.
O gustach się nie rozmawia.
Choć znalazł się taki co jako eksperta wymienił Węgrzyna i Iwana
No ale jeżeli ktoś lubi „prostackie” komentarze to przecież nie mogę mu tego wytknąć ,że nie powinien tego lubić. Iwan wsławił się ostatnio oświadczeniem w obronie kibola , a Kaziu potrafi dorobić „teorię” spiskową nawet do wyrzucenia piłki z autu.
Porównanie Kostyry do Szpakowskiego jest nieodpowiednie, bo Kostyra nie „uwielbia” Legii
Natomiast Pindera jest zbyt poważny na komentowanie boksu.
On raczej nadaje się wzorem Engela i Gmocha na rysowanie strzałek i kółek na ekranie.
Jest jeszcze Edward Durda.
Ja uważam ,że Pindera Kostyra, Durda to dobrzy komentatorzy.
Wszystkich cenię i lubię słuchać gdy komentują.
Na koniec odniosę się do komentatorów zachodnich i amerykańskich stacji.
Czyjeś chwalicie swego nie znacie.
Porównując polskich i angielskojęzycznych komentatorów przychodzi mi do głowy analogia do porównań polskich i angielskich wykonawców muzyki rozrywkowej [rockowej]
Za angielskimi wykonawcami stoi mocna promocja silna stacja, duże pieniądze i snobizm.
A tak naprawdę to polscy wykonawcy biją wielu angielskojęzycznych na łeb.
Wielu angielskojęzycznych wykonawców mogłoby Klenczonowi, Krajewskiemu, Niemenowi, Nalepie, Riedlowi, Borysowi, Cugowskiemu, Lipce itp. co najwyżej buty czyścić.
Podobnie jest z komentowaniem boksu.
Jeżeli przy oglądaniu boksu włączasz sobie angielskojęzyczny komentarz ,to jeszcze zamiast iść na cmentarz i zapalić znicz załóż sobie arbuza na łeb we Wszystkich Świętych, na Boże Narodzenie zamiast zakolędować „Bóg się rodzi” zaśpiewaj Jingle bells a na wieczerze idź do McDonalda.
[Członkami mojej bardzo bliskiej rodziny są rodowici Amerykanie, i na co dzień mam do czynienia z amerykanizacją która wkracza do polskiej społeczności i wkroczyła niestety do mojej rodziny. . Staram się temu przeciwstawiać i dlatego jestem uczulony na pewne zjawiska, Jeżeli Polak mieszkający w Polsce woli komentarz angielski od polskiego to coś jest z nim nie tak.
Ja rozumiem woleć dolara od złotego, ale tradycję i mowę angielską od polskiej jest dla mnie nie do przyjęcia.]
Gdybyś pomieszkał troczę na obczyźnie zatęskniłbyś do Polski i mowy ojczystej.
O gustach się nie rozmawia.
Choć znalazł się taki co jako eksperta wymienił Węgrzyna i Iwana
No ale jeżeli ktoś lubi „prostackie” komentarze to przecież nie mogę mu tego wytknąć ,że nie powinien tego lubić. Iwan wsławił się ostatnio oświadczeniem w obronie kibola , a Kaziu potrafi dorobić „teorię” spiskową nawet do wyrzucenia piłki z autu.
Porównanie Kostyry do Szpakowskiego jest nieodpowiednie, bo Kostyra nie „uwielbia” Legii
Natomiast Pindera jest zbyt poważny na komentowanie boksu.
On raczej nadaje się wzorem Engela i Gmocha na rysowanie strzałek i kółek na ekranie.
Jest jeszcze Edward Durda.
Ja uważam ,że Pindera Kostyra, Durda to dobrzy komentatorzy.
Wszystkich cenię i lubię słuchać gdy komentują.
Na koniec odniosę się do komentatorów zachodnich i amerykańskich stacji.
Czyjeś chwalicie swego nie znacie.
Porównując polskich i angielskojęzycznych komentatorów przychodzi mi do głowy analogia do porównań polskich i angielskich wykonawców muzyki rozrywkowej [rockowej]
Za angielskimi wykonawcami stoi mocna promocja silna stacja, duże pieniądze i snobizm.
A tak naprawdę to polscy wykonawcy biją wielu angielskojęzycznych na łeb.
Wielu angielskojęzycznych wykonawców mogłoby Klenczonowi, Krajewskiemu, Niemenowi, Nalepie, Riedlowi, Borysowi, Cugowskiemu, Lipce itp. co najwyżej buty czyścić.
Podobnie jest z komentowaniem boksu.
Jeżeli przy oglądaniu boksu włączasz sobie angielskojęzyczny komentarz ,to jeszcze zamiast iść na cmentarz i zapalić znicz załóż sobie arbuza na łeb we Wszystkich Świętych, na Boże Narodzenie zamiast zakolędować „Bóg się rodzi” zaśpiewaj Jingle bells a na wieczerze idź do McDonalda.
[Członkami mojej bardzo bliskiej rodziny są rodowici Amerykanie, i na co dzień mam do czynienia z amerykanizacją która wkracza do polskiej społeczności i wkroczyła niestety do mojej rodziny. . Staram się temu przeciwstawiać i dlatego jestem uczulony na pewne zjawiska, Jeżeli Polak mieszkający w Polsce woli komentarz angielski od polskiego to coś jest z nim nie tak.
Ja rozumiem woleć dolara od złotego, ale tradycję i mowę angielską od polskiej jest dla mnie nie do przyjęcia.]
Gdybyś pomieszkał troczę na obczyźnie zatęskniłbyś do Polski i mowy ojczystej.