Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: Królowie nokautu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
W chwili gdy w pvp kroluja ostrozni boxerzy jak Floyd, Bradley czy Rigo albo niewygodni Ward czy Hopkins ciezko zadac jeden mocny cios. Juz wieksze szanse na nokaut maja Pacquaio czy Provodnikov ktorzy lubia kumulowac.
Mysle ze to taki troche historyczny zakret w boksie: HW ciezko mi oceniac bo tu dominuje Kliczko, ale stosunkowo malo ostatnio walk na szczycie konczy sie ciezkim KO. Maidana nie polozyl Bronera, Mattysze nie rzucil Garcii na deski - wylamuja sie poki co Kovaliev, Stevenson i Diablo - faktycznie Polaka mozna zaliczac do grona najlepszych puncherow a w CW to w ogole najlepszy.

Ogolnie puncherzy sa w defensywie i czesto w parze z wielka moca idzie wielka odpowie...eee...czesto slaba szczeka i pompowanie rekordow (Mitchell, Price a w mojej opinii tez Wilder).

Co do Szpilki to puncherem go nie nazwe ale osoba z silnym ciosem juz tak, szczegolnie ze u niego nie funkcjonuje cos takiego jak slaba reka.
Co do Bryanta: na czysta fizyke to zadawanie ciosow w poldystansie z takimj dlugimi rekami nie ma prawa byc bardzo mocne, no ale moze chlopak nadrabia sila miesni czy przyspieszeniem (choc rekord na punchera nie wskazuje).

Ach, no i jest jeszcze przekoks Golovkin, ale to chyba mniej klasyczny puncher a predzej kumulant o silnej ale nie ponadprzecietnej sile ciosu (choc oczywiscie do krolow nokautu trzeba go zaliczac).

Najwieksza petarda w lapie? Wladek albo Stiverne, ostatnio Kliczko woli rzucac rywalami wiec tytul najsilniejszej piesci dalbym Kanadyjczykowi.
A propos krolow nokautu HW, kto wg Was mial najmocniejszy cios w wadze ciezkiej ever?

Kolega Joker typowalby Foremana, ktory rozjezdzal rywali jak chcial,a do tego byl typowym sluggerem, ktory nie bawil sie w kumulacje. Oczywiscie ciezko porownywac bokserow z roznych lat: dla mnie najmocniej bil Rocky Marciano, ktory produkowal tyle energii kinetycznej przy ciosie co pocisk wystrzelony z pistoletu (co nie znaczy ze Foreman czy Tyson tez tego nie robili). Marciano na pewno ma najlepszy wskaznik sily ciosu do wagi boksera, sila potworna a nie wazyl tak duzo.
No i byl Mike Tyson, ktory wprawdzie wolal ciagle skracac dystans, ale takze kruszyl rywali pojedynczym ciosem.
Wiec z postaci historycznych ta trojka sie wyroznia zostawiajac w tyle Lewisa, Holyfielda, Alego czy Fraziera.
Moze jeszcze Joe Louis?


Obecnie jak pisalem w poscie powyzej kroluja Wladek i Stiverne, ale mysle ze z bestiami powyzej nie ma co ich zestawiac (pomijajac fakt ze po prostu boksuja w nowszych czasach)
Mój top 5
1.Foreman-nieziemska siła fizyczna,ciosu,świetny timing.Jak patrzy się na jego tłukącego w wor to aż oczy bolą
2.Ernie Shavers-kolejny drwal zapaleniec,nieziemskie kopyto ale słabe wyczucie
3.Mike Tyson-maszynowy niszczyciel.
4.Rocky Marchegiano-no mały ale wariat
5.Joe Louis/Stevenson/Savon
(24-04-2014 01:45 PM)Gogolius napisał(a): [ -> ]A propos krolow nokautu HW, kto wg Was mial najmocniejszy cios w wadze ciezkiej ever?

Tego chyba nie da się stwierdzić..... wśród najmocniej bijących trzeba wyróżnić wspomnianych przez was Foremana, Tysona, Marciano. Na pewno w kategorii mocnych ciosów zaliczyć trzeba braci Kliczko, którzy nokautują swoich rywali od wielu lat.

Zagadką jest dla mnie Wilder. Niby wszystkich nokautuje ale gdyby dać jego dotychczasowych rywali np. Powietkinowi, Arreoli, Stivernowi nie wspominając o Władku, to myślę, że też mieliby wysoki wskaźnik nokautów, może nawet nie gorszy niż Deontay...
Zdecydowałem się odświeżyć ten wątek, sporządzając aktualny ranking królów nokautu P4P. Ranking jest obiektywno-subiektywny. Obiektywny jest wskaźnik procentowy zwycięstw przed czasem. Subiektywna jest eliminacja z rankingu bokserów początkujących na zawodowym ringu oraz tzw. obijaczy bumów. Przyjąłem następujące zasady. Po pierwsze, nie zakwalifikowałem do rankingu pięściarzy o ilości walk stoczonych mniejszej od 12. Po drugie, zakwalifikowałem do niego tylko takich bokserów, którzy mogą się wykazać co najmniej jednym zwycięstwem przed czasem nad rywalem zaliczanym (teraz lub w przeszłości) do co najmniej szerokiej czołówki swojej kategorii. W ten sposób pozbyłem się z rankingu takich zawodników, jak Ali Raymi, czy William Fernando Souza Bezerra, ale także ku swojemu zdziwieniu paru bardziej cenionych bokserów, jak np. Jose Zepeda czy Oscar Valdez. Jest kilka przypadków granicznych, jak Marriaga, Ceja, czy Browne, które mogą budzić wątpliwości. A ranking wygląda tak:

1. Dmitrij Kudriaszow (Rosja) – waga cruiser 100%
2. Deontay Wilder (USA) – waga ciężka 97,0%
3. Yunier Dorticos (Kuba) – waga cruiser 94,4%
4. Giennadij Gołowkin (Kazachstan) – waga średnia 90,3%
5. Adrian Estrella (Meksyk) – waga super piórkowa 90,0%
6. Miguel Marriaga (Kolumbia) – waga piórkowa 90,0%
7. Julio Ceja (Meksyk) – waga kogucia 89,7%
8. Ilunga Makabu (Kongo) – waga cruiser 89,5%
9. Keith Thurman (USA) – waga półśrednia 87,5%
10. Amir Imam (USA) – waga super lekka 87,5%
11. Lucas Martin Matthysse (Argentyna) – waga super lekka 87,2%
12. Rey Vargas (Meksyk) – waga super kogucia 87,0%
13. Lucas Browne (Australia) – waga ciężka 86,4%
14. Daniel Jacobs (USA) – waga średnia 86,2%
15. David Lemieux (Kanada) – waga średnia 86,1%
A ja właśnie dopiero dzisiaj się zreflektowałem, jak rzadko w boksie pojawiają się prawdziwe nokauty.

Kowaliow ma 6 KO na koncie a Ward tylko 2. Taki Joshua myślałem, że będzie miał więcej ale ma tylko 4. To pewnie przez to, że walczy w Wlk. Brytanii i zanim dopełni dzieła już się wtrącają sędziowie, bo np. taki Wilder takich nokautów ma 17.

Luis Ortiz ma 7 nokautów, Władimir Kliczko 20, Tyson Fury 3, Joseph Parker 5 a nasz Artur Szpilka aż 6!

Tak dla porównania sprawdziłem Mike Tysona i naliczyłem ich zaledwie 14! Mniej niż Wilder ale wiadomo, że takie podliczenia nie są równomierne. Zależy gdzie się walczy (Wlk. Brytania) oraz z kim (Wilder i jego początkowi przeciwnicy).

I właściwie, że TKO jest więcej niż KO jest zasługą sędziów, którzy ratują skórę i zdrowie bitym pięściarzom.
Zdziwiło mnie że tak mało ma Joshua tych czystych KO. Aż z ciekawości wszedłem na jego profil na boxrec i patrze a tam wygrana nad Whytem oznaczona przez TKO a nie KO. Jeżeli to nie był nokaut to ja już nie wiem co nim jest.
Whyte'a chyba nie wyliczono do dziesięciu ani nie stracił przytomności.
Jak sędzia nie wyliczy tylko przerwie wcześniej albo bez liczenia albo na stojąco itd. to ogłaszają TKO.
Zawodnik musi albo paść jak kłoda nieprzytomny (jak Szpilka z Wilderem) albo zostać wyliczonym do dziesięciu.
Przynajmniej w teorii.
Faktycznie bez sensu...
Stron: 1 2
Przekierowanie