Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: Mariusz Wach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nieoczekiwana wiadomość. Głazkow sparingpartnerem Wacha przed walką z Powietkinem. A więc chłopaki na serio wierzą w możliwość wygranej i solidnie się do tego przygotowują. Bo tak szczerze mówiąc, podejrzewałem, że to tylko skok na kasę.
Niekoniecznie, bo jedno nie wyklucza drugiego. Można wziąć kasową walkę, w której ma się iluzoryczne szanse, a przygotowywać się na 100%, choćby dlatego żeby jak najmniej oberwać i dać jak najlepszą walkę żeby dostać kolejne atrakcyjne oferty. Nie sugeruję, że taki jest zamysł tej walki po stronie Wacha, ale poważne przygotowana nie muszą znaczyć, że nie jest to przekalkulowany skok na kasę kosztem nieuniknionej porażki. Można na przykład mieć w głowie kolejne dochodowe walki, których bardzo możliwe że nie dostałoby się po słabej i łatwo przegranej walce. Wach ma tutaj szczególnie łatwe zadanie, bo nie ma wobec niego żadnych wielkich oczekiwań, ma po prostu bronić marki, czyli w jego przypadku ustać ciosy, po których wszyscy inni dawno by spali.
Taki gość jak Wach zawsze ma szansę ustrzelić (nawet tych najlepszych) jakimś ciosem, pod warunkiem, że już odzyskał siłę sprzed walki czy nawet z walki z Władem. Jak wiadomo Sasza nie ma szczęki z tytanu co było doskonale widać w walce z Kliczko. Dlatego powinien się przygotować najlepiej jak potrafi choć oczywiście szanse na zwycięstwo ma mniej więcej takie jak korwin na wygranie wyborów.
Ja sie nie zgodze podwojnie.

1) nie uwazam Wacha za zawodnika z kowadlem w lapie. Umiescilbym go wsrod takich ktorzy sa silni fizycznie ale cios maja (jak na swoje warunki) dosc przecietny. Do tego dochodzi brak precyzji - puncher to nie jest.

2) bardzo boli mnie deprecjonowanie zawodnikow po jednej walce. Dla mnie Povietkin ma jedna z najtwardszych szczek w HW. Przed Kliczko nigdy nie byl liczony a co by nie bylo to jednak przetrwal pelen dystans mimo ze sporo czystych zebral. Przecietne szczeki to ma Pianeta. Sasza nie ma granitu jak Wach, ale to tylko poziom nizej jak dla mnie: jest moze 3-4 bokserow w HW ktorzy moga zlozyc Sasze przed czasem i nie widze wsrod nich Wacha.


Co do tematu: fajnie ze mimo wszystko Mariusz dopchal sie do walki z kims takim jak Povietkin ale nie ukrywajmy: dostal walke bo Aleksandrowi przyda sie potyczka z kims gabarytowo podobnym do Wildera.

Oby po porace, ktora niestety typuje i to dosc wysokiej, Wach nie odpoczywal rok tylko bral sie za kolejne walki. Niech celuje np w Heleniusa ktorego Teper rozjedzie.
(07-10-2015 03:23 PM)Gogolius napisał(a): [ -> ]Niech celuje np w Heleniusa
Helenius nie jest dzisiaj nikim szczególnym, ale z Wachem IMHO byłby wyraźnym faworytem. Podejrzewam, że po Powietkinie będzie kolejna seria rozbitków podobnych do czterech ostatnich.
(07-10-2015 03:23 PM)Gogolius napisał(a): [ -> ]1) nie uwazam Wacha za zawodnika z kowadlem w lapie.

Dlatego pisałem o Wachu sprzed walki z Kliczko. Pamiętasz jak Mariusz powalił McBride'a? To był ciężki nokaut, a o Wikingu mówiono, że ma niesamowity power w łapie.

(07-10-2015 03:23 PM)Gogolius napisał(a): [ -> ]2) bardzo boli mnie deprecjonowanie zawodnikow po jednej walce. Dla mnie Povietkin ma jedna z najtwardszych szczek w HW.

Gogolius czy ja deprecjonuje w jakikolwiek sposób Powietkina? Przytoczyłem jedynie suche fakty: leżał kilka razy w walce z Kliczko, a więc napisałem, że "nie ma szczęki z tytanu". To sformułowanie nie oznacza przecież, że ma szklankę Smile.
Bardzo ciekawy wywiad z Wachem na głównej stronie orga. Odsłania trochę kulis kontraktu Wacha i w ogóle rzuca światło na działalność promotorów. Dla mnie żadna niespodzianka, że z podawanej do wiadomości publicznej kasy za walkę bokser faktycznie inkasuje jakiś ułamek, albo że są 2 kontrakty, jeden dla boksera, a drugi dla promotora.
http://www.bokser.org/content/2015/10/12...mobile.jsp
tutaj link.
Ja akurat jestem zszokowany i zniesmaczony takimi praktykami.
Rozumiem ze za jakas walke bokser dostanie 3x mniej niz promotor, ale ze mimo wszystko powazany promotor ukrywa prawdziwe pieniadze przed wlasnym bokserem to dla mnie jest nie do pomyslenia.
Faktycznie, ciekawy wywiad. Pogłębia on moją sympatię do Mariusza i mimo że faktycznie ciężko go zaliczyć do, poqiedzmy obecnego top 5 HW, to jest on jednym z moich ulubionych akfywnych pięściarzy. Aż ciężko uwierzyć w takie świnstwa na linii promotorzy - zawodnik. Naprawdę duża odwaga i desperacja ze strony Waszki że w ten sposób do tego podchodzo. Może ta walka o wolność będzie qiększą motywacją jiż cokolwiek innego i będzie go stać na niespdoziankę. Oby.
(12-10-2015 03:34 PM)Gogolius napisał(a): [ -> ]http://www.bokser.org/content/2015/10/12...mobile.jsp
tutaj link.
Ja akurat jestem zszokowany i zniesmaczony takimi praktykami.
A ja zabawię się w adwokata diabła. Bo praktyki może i niesmaczne, ale z drugiej strony Wach i inni bokserzy to nie emeryci, którym ktoś po kuglarskim pokazie wcisnął astronomicznie drogie gary, tylko ludzie dojrzali i zazwyczaj świadomi również swoich braków. Włącznie z intelektualnymi. Dlatego dziwi mnie trochę, że temat szachrajstw promotorów w stosunku do zawodników wciąż powraca niczym bumerang, chociaż już Mohammad Ali płakał z powodu oszwabiającego go Dona Kinga.

Kiedy więc czytam Wacha, który żali się, że dla promotora jego kariera i całe życie to jedynie hobby tp trochę się dziwię, że przed podpisaniem takiej a nie innej umowy bokser nie wynajął prawnika, który sprawdziłby kontrakt pod kątem niedozwolonych klauzul i ewentualnych pułapek. Później zaś znów nie wynajmie nikogo, kto oceniłby jak wyglądają szansę na zwycięstwo w sprawie sądowej o niedotrzymanie warunków umowy. A mogłoby się przecież okazać, że za nieprzestrzeganie umowy promotora można by pozwać o odszkodowanie, które z powodzeniem równałoby się gaży z dobrej walki.

Bo teraz walczy niby "o wolność", tyle że wkrótce może się okazać, że nie jest ona aż taka różowa. I znów przyjdzie się wiązać z jakimś brzydkim promotorem, ponownie nie czytając umowy z nim. Nie mówiąc już o tym, że promotorzy też ponoszą pewne ryzyko, gdyż wypromowanie zawodnika nie jest rzeczą łatwą, zwłaszcza jeśli nie jest on naturalnie się sprzedającym fenomenem, takim jak Joshua. Który też zresztą może być deficytowy, jeśli okaże się, że ma szklaną szczękę albo wątłą kondycję na dłuższy dystans. Z mniej medialnymi zawodnikami ryzyko wzrasta jeszcze bardziej, bo nigdy nie wiadomo, czy się nie skoksują albo nie nałykają prochów z powodu kłótni z fafnastą z kolei kochanką. I wtedy cała kasa wydana na promocję idzie w błoto.

Konkluzja jest zaś taka, że gdyby bokserzy, którzy przecież słyszą o promotorskich krętactwach, zwracali baczniejszą uwagę na to, co podpisują, to i oszustw by nie było.
Przekierowanie