Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: Polityka ogólnie.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
@fext
Opisywanie całej "otoczki" wojny w zatoce nie ma sensu.
Ja odniosłem się jedynie do Twojego stwierdzenia że:
cytuję:" dożywotnim polowaniem na Kima, który w jednej chwili straciłby rajskie luksusu w które teraz opływa, na rzecz krótkotrwałej i szczurzej wegetacji w jakiejś norze". koniec cytatu.

Dlatego odpowiedziałem że nie jest to argument bo historia zna przypadki takich zachowań dyktatorów w stosunku do USA ,że tracili oni luksusowe życie mając wcześniej świadomość ,że tak się to skończy.
I dałem przykład Husajna.

Dodaję przykład następny Manuela Noriegi.

[Jeżeli on Ci także nie pasuje do tych co zadzierając z USA stracili luksus to podam następnych]
Podaj. Noriega to też cuchnący przykład, odnośnie którego nie jestem do końca przekonany, czy nie został obalony i zapuszkowany w ramach eliminacji niewygodnych świadków. Gdyż fakt, że był on intensywnie szkolony i wspierany przez CIA chyba nie umknął twojej uwadze? Smile
@fext

Oczywiście ,że wiem wszystko o Noriedze.

Ale to nie ma znaczenia.

Mógł nie zadzierać z USA i żyć sobie w luksusach dbając tylko o swoje wygodne życia.

Ja piszę tylko o tym bez zagłębiania się o przyczyny jego obalenia bo to sprawa drugorzędna.
Udowadniam, że "chęć dalszego życia w luksusie " nie jest argumentem na to ,że nie zadrze z USA.

Czy Ty to rozumiesz?

[Muammar Kadafi]
Kadafi? Bardzo nietrafione Smile Z USA zadzierał nagminnie i pomimo prób Wielki Brat nie zdołał mu nic zrobić. Obalili go dopiero Francuzi, z niewielką amerykańską pomocą. Żabojadów wprawdzie nie zirytował, jednak wyłożył znaczące kwoty na kampanię ówczesnego francuskiego prezydenta, który kasę oczywiście wziął, jednak ofiarodawca bardzo go uwierał. Dlatego korzystając z szalejącej "arabskiej wiosny" zdecydował się na ostateczne rozwiązanie kłopotu. Świat przyklasnął, gdyż Kadafi cieszył się zasłużoną opinią łobuza, po którym łez nie ronił nikt poza sponsorowanymi przez niego afrykańskimi dyktaturami.

Wracając do Kima-Dzonga, podtrzymuję twierdzenie, że koleś sam nie podejmie żadnych ofensywnych kroków oraz że nie podejmie ich Trump, wobec czego sytuacja na półwyspie koreańskim w najbliższym czasie nie ulegnie zmianie. Dodatkowym gwarantem bezczynności USA są północnokoreańskie gigantyczne zasoby metali ziem rzadkich. Na razie leżą sobie spokojnie pod ziemią, bo Kim nie dysponuje technologią niezbędną do ich wydobycia. Dlatego traktuje je jako element przetargowy i inwestycję długoterminową, do czasu, aż uda mu się opracować lub ukraść stosowne rozwiązania.

W przypadku jakiejkolwiek zadymy w Korei Północ jest na przegranej pozycji a do lukratywnych złóż z miejsca dorywają się Chińczycy, którzy nie bez przyczyny utrzymują przy koreańskiej granicy potężny kontyngent wojskowy. Mogący posłużyć zarówno do powstrzymania fali uchodźców, jak i zabezpieczenia strategicznych zasobów w pokonanej satrapii. Takie zabezpieczenie spowodowałoby praktyczny chiński monopol na surowce niezbędne do wytwarzania amerykańskich strzelających zabawek, co postawiłoby USA w bardzo niekomfortowej sytuacji Smile
No to jedziemy dalej.

Syn multimilionera.

Sam odziedziczył majątek który pozwalałby mu spokojnie , dostatnio i w luksusach żyć w każdym zakątku ziemi.

Nie skorzystał z tego i sam wypowiedział wojnę USA zdając sobie sprawę że wcześniej czy później go dopadną.

I tak się stało.
Skończył marnie . Zastrzelony jak zwierzę.
Nawet jego zwłoki zostały "zniszczone"

Osama bin Laden.
Coraz lepiej, nie ma co. Nie zdziwię się, kiedy jako kolejny przykład wrzucisz misia Kolargola, którego Amerykanie doprowadzili do samobójstwa Smile

Osama bin Laden był synem milionera i do pewnego czasu rzeczywiście zachowywał się jak standardowy syn milionera. Rozbijał się drogimi furami, pił alkohol i codziennie bzykał się z inną dorodną Europejką, zapewne cycatą blondyną. Ponadto uprawiał judo, odnosząc nawet pewne sukcesy. Jednak w pewnym momencie takie życie mu się znudziło, co czasem przytrafia się zblazowanym dzieciom bogaczy, doznał olśnienia i całkowicie dobrowolnie !!! pojechał do Afganistanu, żeby w imię Allaha i Akbara walczyć z niewiernymi Sowietami. Z otwartymi ramionami przyjęli go tam dobrzy wujkowie z amerykańskiej CIA, którzy od tej pory towarzyszyli mu aż do końca jego kariery.

A był Osama zasobem bardzo cennym. Członek wpływowej i bogatej rodziny pochodzącej z "sojuszniczej" satrapii, do tego wróg Rosjan... Czego chcieć więcej? Był więc hołubiony i traktowany z honorami nawet w czasie, kiedy został już oficjalnie uznany za "terrorystę", gdyż terrorystą był luksusowym i niezwykle pożytecznym. Na którego dało się zwalić dosłownie wszystko, włącznie z flagowymi "zamachami" na WTC. Bo to przecież oczywiste, że facet siedzący gdzieś w jaskiniach, na zadupiu na drugim końcu świata jest w stanie sam osobiście zaplanować i przeprowadzić taką akcję na terenie USA.

I jaki cwany, do tego z charyzmą! W "państwie", gdzie bieda aż piszczy, przemysłu brak a większość dochodów pochodzi z handlu heroiną nie znalazł się ani jeden człowiek, który wydał by Osamę Amerykanom, pomimo wyznaczenia kilkudziesięciu milionów dolarów nagrody! Nie ma to, jak standardy moralne i honorowe. Gdyby taką nagrodę wyznaczyć na kogokolwiek w Polsce, to już następnego dnia jego własny ochroniarz albo brat przytargałby worek z głową delikwenta prosto do amerykańskiej ambasady. Ale nie w Afganistanie. Tam Allah, honor i ojczyzna na pierwszym miejscu. Oczywiście mogło być i tak, że potencjalni sprzedawczycy byli przez wujaszków z CIA umieszczani w foliowych skafandrach, jako załoga batyskafów badających morskie dno.

I tak ciągnęła się opera zwana Osamą, do czasu kiedy przydatnym okazało się jego "złapanie". Przebywał on wtedy w Pakistanie, w willi usłużnie podsuniętej przez pakistański wywiad, działający ręka w rękę z CIA, więc "wykrycie" nie było problematyczne. Później krótka akcja dzielnych wojaków i szybki pogrzeb na pełnym morzu, żeby zbędne ciało nie pałętało się w ładowniach...

Wszystko to było jedną wielką farsą. I dobrze o tym wiesz. Nie mówiąc już o tym, że bin Laden całą swoją działalność prowadził dobrowolnie, bo widać mu to pasowało. Naprawdę w każdej chwili mógł zadekować się w Arabii Saudyjskiej, gdzie po zrobieniu delikatnej operacji plastycznej i zmianie papierów nikt by go nie ruszył. Możliwe zresztą, że tak zrobił, bo w sumie każdemu należy się emerytura. Nawet jednak jeśli faktycznie dał się zastrzelić albo był kolejną ofiarą na ołtarzu amerykańskiej propagandy, nie zmienia to faktu, że sam wybrał los bojownika, w dodatku jako dość młody człowiek.

Wracając do Kimdzonga - on też jest bardzo wygodny. Dopóki siedzi w Korei i straszy rakietami, Amerykanie mają wspaniały pretekst do utrzymywania pod bokiem Chińczyków dowolnie potężnej floty i sił zbrojnych, bez wywoływania napięć i skandali dyplomatycznych. Gdyby Kima zabrakło, chińscy towarzysze mogliby zacząć zadawać niewygodne pytania, w jakim celu aż tylu amerykańskich sołdatów szwenda się dziesięć tysięcy kilometrów od swoich rodzinnych Teksasów i Nebrasek. Usunąłbyś taki cudowny parawan tylko dlatego, że od czasu do czasu wystrzeli pojedynczą rakietę? Trump też nie Smile
@fex
Wszystkie te osoby, które wymieniłem łączy jedno.
Mieli luksusowe życie , wygody i bogactwo.
Zrezygnowali z tego dobrowolnie ,aby przeciwstawić się USA zdając sobie sprawę jak wiele ryzykują zadzierając z taką potęgę.
Z przywódcą Korei jest dokładnie tak samo.
Skoro jedni bogaci i wygodni podnieśli rękę na USA to nie widzę powodów ,aby tego nie zrobił Kim.
Na koniec sprostowanie.
Jeżeli myślisz ,że współwyznawcy nie wydali Bin Ladena z powodu honoru i standardów moralnych to grubo się mylisz. Powód był zupełnie inny. Pisał o nim nie będę bo zapewne sam wiesz jaki .
Arabowie to najbardziej „sprzedajna” nacja która „zdradę” ma genach.
Oni potrafią „sprzedać” swojego ojca, matkę , przyjaciół.
Polacy przy nich to okaz wierności i zasad.
Nie odwracaj kota ogonem i nie wmawiaj mi takich rzeczy.
Co sądzicie o tej masakrze w Las Vegas,? Gość strzelał
ze znanego nam kibicom boksu, hotelu Mandalay Bay,
z 32 piętra gdzie wynajął pokój, do ludzi zgromadzonych
przed hotelem na koncercie country, było tam 22 tyś ludzi,
gość zastrzelił 58 a ranił ponad 500 osób, 64 letni snajper
popełnił samobójstwo. Wcześniej przeszedł na islam,
podobno to były weteran wojenny, z problemami
psychicznymi. Do ataku przyznało się tzw Państwo
Islamskie.

Czy tetaz będą przyznawać się do każdego takiego
ataku. ?
Wietnam
W USA strzelaniny to codzienność, ale ta w Las Vegas to jedna z najbardziej krwawych od wielu lat, ze względu na liczbę ofiar. A Państwo Islamskie prawdopodobnie nie ma z tym nic wspólnego. To był po prostu psychol.
Straszna tragedia, ale takich, jak pokazuje historia, Stany mają jeszcze wiele przed sobą.
(02-10-2017 09:32 PM)Martin napisał(a): [ -> ]Wietnam
W USA strzelaniny to codzienność, ale ta w Las Vegas to jedna z najbardziej krwawych od wielu lat, ze względu na liczbę ofiar. A Państwo Islamskie prawdopodobnie nie ma z tym nic wspólnego. To był po prostu psychol.
Straszna tragedia, ale takich, jak pokazuje historia, Stany mają jeszcze wiele przed sobą.

@Martin

Ciekawi mnie to jak 64letni gość wniósł o tak sobię poprostu
10 sztuk broni, i amunicję na 32 piętro takiego Hotelu,
ktoś to w ogóle kontrolował? .
Przekierowanie