Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: Ciemna strona ringu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Wszyscy fascynujemy się pięściarstwem. Wielkie gale wyzwalają w nas emocje na długo przed pierwszym gongiem.
Miliony przed telewizorami i w halach z pasją i wypiekami na twarzy obserwują zmagania dzisiejszych gladiatorów.
Mało kto jednak oglądając walki Tomasza Adamka,Floyda Mayweathera czy Witalija Kliczko zdaje sobie sprawę ile Ci ludzie ryzykują wchodząc
do ringu. Linia zwycięstwa,chwały,bogactwa i światowej sławy oddzielająca boksera od śmierci jest jednak bardzo cienka...

Zacznę od najświeższego śmiertelnego przypadku w ringu. Tak tragicznego debiutu na zawodowym ringu świat boksu nie pamiętał.6 maja 2012 roku reprezentujący Nową Zelandię Willman Rodriguez Gomez, który walczył w Tahiti z miejscowym bokserem wagi lekkiej Karihim Teheiem, padł na deski już w 32 sekundzie i mimo reanimacji zmarł.
Nieprzytomny pięściarz szybko został zabrany przez lekarzy do największego szpitala w Tahiti - Taaone. Kiedy jednak karetka dojechała do celu, Gomez już nie żył. Lekarze stwierdzili iż przyczyną śmierci było pęlniecie tętnicy mózgu. Do owego pękniecia doszło w wyniku silnych ciosów przeciwnika.
W jednej chwili młody człowiek debiutujący na ringu i spełniający swoje marzenia na oczach rodziny i przyjaciół traci wszystko...
Kolejne śmiertelne wypadki ringowe można wymieniać jednym tchem: w 2003 roku po walce ze Slametem Nizarem Yohanes Fransiscus w stanie śpiączki, z krwiakiem na mózgu, trafił na oddział intensywnej terapii.
Lekarze robili co mogli, ale na próżno. Rok wcześniej po walce z Fernando Montielem zginął Pedro Alcazar. Dwie doby po pojedynku miał zapaść. Śmiercią zakończył się też głośny pojedynek w 1982 roku - Ray Mancini starł się z Kim Duk-koo. Koreańczyk przyjął na głowę kilkadziesiąt ciosów.
Po nokaucie (w 14. rundzie) zapadł w śpiączkę i zmarł w szpitalu cztery dni później.
Dlaczego do tego dochodzi? Kto jest temu winien?
Dariusz Michalczewski pytany o to czy kiedykolwiek wchodząc do ringu bał się o swoje życie odpowiedział:
-Zawsze byłem świadomy, że to ryzykowna gra. Możesz dostać w bańkę z taką siłą, że prawie ci odleci. Dużo zależy też od szczęścia, od przypadku.
O śmierć otarli się najwięksi. Nawet Muhammad Ali. Legendarny pięściarz był bliski tragicznego końca w 1975 roku, kiedy walczył z Joe Frazierem.
Walka była tak ostra, że obaj bokserzy mogli się nawzajem zatłuc. "W przerwie przed 15. rundą Ali miał dość. - Zdejmij mi rękawice - powiedział do stojącego w narożniku Angelo Dundee'ego. Ten nie zdążył go poddać. W drugim narożniku Frazier prosił coacha Eddi'ego Futcha, by pozwolił mu walczyć. Futch się nie zgodził - wiele razy widział bokserów ginących w ringu.
Mimo protestów podopiecznego zatrzymał pojedynek".
Bokserzy kończący walki z siniakami czy otarciami mogą mówić o szczęściu. Boks wywiera również ogromny wpływ na psychikę boksera. Ciągły stres,krytyka ze strony mediów,mordrcze treningi niejednemu odebrały chęc do życia. Znanym przykładem jest tutaj Riddick Bowe który po morderczych pojedynkach z Andrzejem Gołotą miał problemy z psychiką co zaskutkowało m.in uprowadzeniem swoich dzieci.
Tragicznie skończyło się również życie Najaia Turpina uczestnika 1 edycji reality show Contender. Pięć miesięcy po przegranej w programie walce z Sergio Morą Najai popełnił samobójstwo. Mówiło się iż zrobił to w wyniku rozstania z dziewczyną...Pojawiały się jednak głosy iż nie mógł pogodzić się z utratą życiowej szansy jaką miała być wygraną Contendera. Nagrodą główną był 1 mln $ co dla pochodzącego ze slumsów Turpina było szansą na lepsze życie.
Ile jest w stanie znieść człowiek dążacy do chwały i zapewnienia bytu swojej rodzinie? Jest w stanie poświęcić swoje życie i każdy kto wychodzi do ringu je ryzykuje.
Nawet jeśli zawodowy pięściarz przebrnie przez karierę bez ciężkich urazów,kontuzji etc. to musi liczyć się z tym iż za kilka lat może mieć problemy zdrowotne z najczęstszym schorzeniem bokserów czyli encefalopatią bokserską-uraz ten jest ciężką postacią przewlekłego urazowego uszkodzenia mózgu i dotyczy około 15% bokserów.
Mimo wprowadzania szeregu badań dla pięściarzy,nakazu przerywania walk przez sędziów w momencie zagrożenia zdrowia pięściarza śmierć zbiera swoje żniwo. Dziennikarze Niemieckiego "Bilda"
wyliczyli iż zawodowy boks od momentu powstania do czasów obecnych zanotował 217 śmiertelnych przypadków. Niestety kwestią czasu jest powiększenie się tej listy...
To bardzo smutne, że zanotowano aż tyle przypadków śmierci.
Jednak bokserzy bardzo dobrze zdają sobie sprawę z tego czego mogą się spodziewać i na własną odpowiedzialność walczą. Ja bardzo lubiłem się bić ze znajomymi na rękawice jednak pewnego dnia bijąc się z moim przyjacielem ważącym około 95 kg dostałem taką bombę, że nie wiedziałem co się dzieje. Tego dnia pomyślałem "PO CO SIĘ BIĆ... nie czerpię z tego źadnych korzyści. Nie zdobędę na takich walkach ze znajomymi ani pieniędzy ani sławy a mogę utracić zdrowie".
Od tamtej pory zrezygnowalem i jestem spokojnym człowiekiemWink
Moi koledzy trenujący 2 lata boks wylądowali na miesiąc w jakimś psychaitryki, nafaszerowali ich tabletkami i utyli po 20 kg. A mój przyjaciel jest chyba na dobrej drodze do odwiedzenia psychiatryka.
Zauważyłem, że to jednak widać skutki regularnego przyjmowania ciosów na głowę. Jeśli nie zarabiasz za to duźych pieniędzy to takie walki nie mają sensu.
Walka w Indonezji sprzed kilku dni. Bokser zmarł wkrótce po walce.

http://www.youtube.com/watch?feature=pla...SBt307waKg
Straszne. w dodatku miał tylko 17lat.
Często ostro sparuje po piwnicach . Teraz to sobie wszystko zaczynam przemyślać.
Nawet organizujemy z kolegami walki 8-10-12 rundowe z bokserami z miasta albo spoza.
Kiedyś od drugiej do dziewiątej rundy waliłem ze spuchniętym jak u Rahmana Big Grin czołem bo oberwałem łokciem.
Okazało sie póżniej że miałem krwiaka na czaszce. W sumie nic groźnego. Cudowne zwycięstwo . w ten sam dzień co solis z vitkiem.
RoyJonesJr, napisze jedno słowo "Farmazon"
Skoro tak mówisz Smile pewnie tak jest.
Przekierowanie