26-02-2018, 04:55 PM
Dillian Whyte vs Lucas Browne
24 marzec 2018, O2 Arena (Millenium Dome) Londyn
Dillian Whyte (22-1, 16 KO) teoretycznie jest już bardzo blisko walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej, ale mistrzowie w najbliższych miesiącach mają swoje plany i na szansę trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Ale żeby dobrze zarobić, to i rywal musi być wysokiej klasy. Anglik zaryzykuje więc sporo, gdy 24 marca wyjdzie do ringu w O2 Arena w Londynie.
Między linami czekać na niego będzie bowiem niezbyt szybki, niezbyt błyskotliwy, za to twardy i silny jak tur Lucas Browne (25-0, 22 KO).
Blisko 39-letni Australijczyk dwa lata temu stopując Rusłana Czagajewa sięgnął po pas WBA Regular, ale pozbawiono go potem tego tytułu za wpadkę dopingową. Jeśli jednak znów sprawi niespodziankę i pokona Whyte'a, zapewni sobie prawdopodobnie pojedynek o mistrzostwo świata.
Whyte: - Nazwał mnie na Twitterze orangutanem, zapłaci za to. Nie zamierzam się uciekać do rasizmu, ale jeśli on chce tak postępować, to potraktuję go w odpowiedni sposób. Jak ktoś jest kanalią, to tak też zostanie przeze mnie potraktowany - stwierdził Whyte.
- Browne to łobuz. Przez całe życie pokazuję takim gościom ich miejsce. Już po jego sposobie zachowania i mówienia widać, że jest łobuzem.
Spodziewam się, że taki będzie w ringu. Łobuz zna tylko jeden sposób postępowania, ale czasami spotyka na swojej drodze kogoś, kto nie daje się zastraszyć. Browne zostanie uśpiony - dodał.
Browne: - Gdy wychodzisz jeden na jednego, możesz się sprawdzić z kimś innym, ale również z samym sobą. Właśnie to tak kocham w boksie. Spodziewam się, że nie wygram z nim na wyjeździe na punkty, dlatego chciałbym go znokautować lub zastopować. Zresztą kibice kupują bilety właśnie po to, by oglądać nokauty.
- Teraz Whyte, a następnie Wilder. Chcę tylko wielkich walk, które scementują moją spuściznę, choć nie ukrywam, że również chciałbym na tym trochę zarobić. Tak więc najpierw znokautuję Whyte'a, a potem zabiorę się za Wildera.