05-11-2017, 12:50 PM
Ta wygrana nie ma żadnej wartości sportowej. W przeciwieństwie do pierwszego ich pojedynku Stiverne wyszedł nieprzygotowany, pogodzony z losem i prawdopodobnie rozbity (kiedyś potrafił przyjąć cios Wildera, teraz wprost przeciwnie), co czyniło go mało wymagającym przeciwnikiem, tym bardziej biorąc pod uwagę charakterystykę boksu Amerykanina. Owszem, Wilder pokazał dobrą szybkość, motorykę i siłę - tyle już o nim wiemy, ale pamiętajmy, że Stiverne stylowo jest stworzony dla niego, a dodatkowo najprawdopodobniej był najsłabszy w karierze.
Polityka WBC w HW to dramat ukierunkowany w jedną stronę, stronę Funtów za starcie z Joshuą. Nie chce mi się nawet rozpisywać na ten temat, skoro wczoraj w eliminatorze walczył Molina, który nie tak dawno ledwo zwyciężył z bumem.
A co do Stiverne, albo koniec kariery, albo rola journeymana. On już swoje zrobił w HW, czy raczej znalazł się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, bo Arreola był idealnie skrojonym stylowo dla niego rywalem w potyczce o tytuł.
Polityka WBC w HW to dramat ukierunkowany w jedną stronę, stronę Funtów za starcie z Joshuą. Nie chce mi się nawet rozpisywać na ten temat, skoro wczoraj w eliminatorze walczył Molina, który nie tak dawno ledwo zwyciężył z bumem.
A co do Stiverne, albo koniec kariery, albo rola journeymana. On już swoje zrobił w HW, czy raczej znalazł się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, bo Arreola był idealnie skrojonym stylowo dla niego rywalem w potyczce o tytuł.