Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: Davis, Porter, Jack: undercard 26.08.2017
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Kompletny pajac.
Piękny nokaut czyścioszkiem centralnie w tył głowy, a potem odepchnięciem leżącego rywala. Klasa! Szkoda Fonseci, mam nadzieje, że następny rywal poprzestawia w ringu tę żałosną gwiazdkę.
Wstaję sobie elegancko żeby Krula obejrzeć a tam jakieś karły skaczą w za dużych spodenkach. Spoko, oglądam. Patrzę, a jeden nokautuje drugiego ciosem w tył głowy i wygrywa. WTF???
No niestety, takie rzeczy wkurzają każdego z nas, choć już chyba się przyzwyczailiśmy. Masakra. W ten sposób nowych fanów ten sport nie zdobędzie.
Śmieć Davis. Za takie coś to powinni odbierać licencję na 0,5 roku, a nie zwycięstwa przyznawać.
Ja się pytam czy takich ciosów w tył głowy to nie widać? A może są one widoczne tylko w tv?
Davis wydawał się fajnym bokserem, wschodzącą gwiazdą a okazał się zwykłym łobuzem. Umiejętności oczywiście ma na wysokim poziomie ale takie zachowanie nie przystoi mówiąc delikatnie...

Badou Jack potwierdził swoją wysoką klasę, pewnie i szybko rozbił Cleverly'ego. Ciekawe z kim zmierzy się broniąc pasa.

No i widzę, że kończy (skończył) się nam już Cunningham, niewiele zostało z gościa, który w przeszłości dał przecież tyle fajnych walk. Kolejna porażka, czas chyba zawiesić rękawice na kołku bo sportowo Steve już nic nie ugra, swoje zrobił.
Nie oglądałem. Pewnie kiedyś nadrobię a na razie kilka wniosków na podstawie opisów pojedynków:
- tak, jak przypuszczałem najlepszy okazał się głęboki undercard, czyli walki Dulorme - Ugas i Heraldez - Borrego. Ugas to materiał na szeroką czołówkę, ale nie na mistrza świata w WW (czyli podobnie, jak Dulorme). O przyszłych możliwościach Heraldeza trudno na razie wyrokować.
- Cunningham to już bokser mocno schyłkowy i do tego coraz głupszy taktycznie. Podobnie jak z Głowackim pchał się do półystansu wbrew umiejętnościom i warunkom fizycznym. Tabiti chyba jest dość ograniczony, skoro nie potrafił choćby raz rzucić rywala na deski.
- Gervonta Davis nie zrobił wagi, wygrał po nokaucie ciosem w tył głowy, zademonstrował kolejny raz objawy sodówy. Raczej będzie z niego drugi Broner, niż drugi Floyd.
- szybka wygrana Jacka nad Cleverlym to dla mnie spore zaskoczenie. Jack chyba rzeczywiście robi postępy z walki na walkę i będzie kolejnym (chyba 7 lub 8) bardzo dobrym pięściarzem w najsilniejszej obecnie kategorii, jaką jest LHW. Cleverly jest bokserem fizycznie słabym (tak pod względem siły ciosu, jak i odporności) i to bardzo go limituje. Na samej bojowości (nawet popartej dobrą techniką i motoryką) daleko się nie zajedzie. I tak osiągnął sporo, zwłaszcza w porównaniu np. z bokserem o podobnej charakterystyce i skali talentu tj. Dariuszem Sękiem.
Rozpocząłem nadrabianie gali. Najpierw obejrzałem Cleverly - Jack.

Clev to dziwny bokser. Stwierdził, że chce być swarmerem - okej. Ale stwierdził też, że nic innego w ringu robić nie będzie. Jack w niego ładuje, trzecia runda, można by odsapnąć - ale gdzie tam, Cleverly lekko pochylony pcha się do przodu i zbiera. Zagoniony do lin tylko się buja w jednostajnym rytmie. Tyle z defensywy. Nie spodziewałem się, że Jack go skończy tak szybko, ale patrząc na walkę to sama siła ciosu Jacka jest przeciętna jak na półciężką. Z drugiej strony siłę fizyczną ma niezłą - wydaje mi się, że będzie z niego taki kumulant, którego ciosy będą bolały, ale nie powalały na matę. Fajnie bił na tułów, bardzo kilka razy popisał się refleksem w obronie, dostał może dwa groźne (jak na ciosy Nathana) uderzenia i tyle. Szacun, że w debiucie w półciężkiej poradził sobie dużo lepiej niż większy, nastawiony bardziej siłowo Fonfara.

Co do zakończenia kariery przez Nathana - wydawało mi się, że stoczy sporo walk bo jednak tego półpaśca złapał, a dalej by się sypały oferty. Miał całkiem niezłą pozycję w boksie i mógł ugrać relatywnie dużo. Jednak walka z Jackiem musiała mu zobrazować sytuację. Skoro przybysz z niższej kategorii tak go pobił, to z czołówką nie ma szans. A ogórów chyba obijać nie chciał.
Dziwny bokser to był, dał z siebie dużo, czapki z głów i podziękowania.


Davis - Fonseca
To co wiem na pewno: Davis świetnie czuje dystans, bardzo dobrze się broni, ma fajny balans (szczególnie jak dostaje podcinki nogami jak w siódmej rundzie) i trzyma się na nogach, do tego błyskawicznie przechodzi z obrony do ataku. Nie powiem, podobał mi się w tej walce.
Co do ciosu kończącego: obejrzałem go dwadzieścia razy i nie powidziałbym, że był zadany z premedytacją. Niemniej jak Rigondeaux ogłoszono walkę NC, to tutaj powinno się zrobić to samo. Analiza po pojedynku i decyzja.
Też obejrzałem z opóźnieniem walki i wypada je teraz skomentować:
Ugas vs Dulorme
Zdecydowanie najlepsza walka gali toczona na wysokim poziomie i pełna zaskakujących zwrotów. Najbardziej sprawiedliwym wynikiem byłby chyba remis. Wbrew temu, co napisałem wcześniej, teraz uważam, że zarówno Ugas, jak i Dulorme (bokser bardzo pechowy) mają umiejętności pozwalające im na zagrożenie nawet bokserom ze ścisłej czołówki obecnej wagi półśredniej.

Davis vs Fonseca
Gervontę zawsze ogląda się z przyjemnością ze względu na jego efektowny styl. Trudno jednak było nie zauważyć, że tym razem był w znacznie gorszej dyspozycji, niż w swoich kilku poprzednich walkach. Nie tylko nie zrobił wagi, ale wyraźnie brakowało mu wyczucia dystansu i precyzji. Do tego stopnia, ze znokautował rywala ciosem nawet nie w tył głowy, lecz w kark. Cios na pewno był bez premedytacji, ale powinno być ogłoszone No Contest. Bardzo mnie dziwi powszechna tolerancja sędziów dla uderzeń w tył głowy, przy jednocześnie wręcz aptekarskiej dokładności odnośnie ciosów po gongu (np. Uzcategui - Dirrell).

Tabiti vs Cunningham
Najsłabsza i najnudniejsza walka gali. Cunningham ponownie (podobnie jak z Głowackim) zaboksował wbrew własnym umiejętnościom i warunkom fizycznym (kolosalny zasięg 208 cm). Dawny Steve spokojnie wypykałby Tabitiego z dystansu. Aktualny pchał się do bójki w zwarciu i chciał rywalowi urwać głowę. To jest jakieś bardzo dziwne zjawisko, że w schyłkowym okresie kariery pięściarze typu wyrafinowany technik, artysta ringu, ringowy spryciarz nagle porzucają dotychczasowy styl i zaczynają preferować najbardziej prostacki rodzaj boksu. Z reguły z opłakanym dla siebie skutkiem. Obok Cunninghama przychodzi mi na myśl Robert Guerrero i nasz Grzegorz Proksa, ale pewnie dałoby się wymienić więcej takich przypadków.

Jack vs Cleverly
Chyba i Cleverly'ego w walce z Jackiem można podciągnąć pod opisane powyżej zjawisko. On co prawda zawsze był swarmerem, ale z gatunku tych myślących i opierających swe poczynania na technice (czyli takich jak np. Bradley lub Powietkin, a nie takich jak Wolak). Wczoraj nie było u Cleverly'ego widać ani przygotowania ofensywnych akcji lewym prostym, ani odskoków po ich przeprowadzeniu, tylko permanentny atak "na chama" sierpami i hakami w stylu Brandona Riosa. Jak nakręcony kluczykiem i jak ćma do ognia rzucił się na znacznie silniejszego od siebie rywala, co musiało się dla niego źle skończyć. Natomiast Jack zasłużył na słowa uznania. Z walki na walkę poprawia technikę i szybkość, co w jego wieku jest ewenementem.
Stron: 1 2 3 4
Przekierowanie