Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: 2016 czyli pod ścianą
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Rok temu pisałem o światełku w tunelu i rozbudzonych nadziejach na lepszą przyszłość polskiego boksu. Niestety, światełko okazało się błędnym ognikiem, a nadzieje były płonne. Rok 2016 przyniósł szereg spektakularnych i bolesnych porażek kilku liczących się polskich bokserów, podczas gdy wielu innych może go uznać za czas zmarnowany. Początkowo chciałem nazwać 2016 rokiem klęski, ale zmieniłem zdanie. Klęska kojarzy się bowiem z niepowodzeniami nieodwracalnymi, a tak źle jeszcze nie jest. Jednak czasu i miejsca na kolejne błędy i wypaczenia już nie ma. Kilku naszych najlepszych pięściarzy znalazło się pod symboliczną ścianą. Od definitywnej klęski dzieli ich cieniutka granica jednej porażki (lub kolejnego roku znikomej aktywności). Ich ewentualne niepowodzenia w 2017 oznaczać będą definitywne obsunięcie się Polski do grona krajów będących dostarczycielami mięsa armatniego na ringi Europy i Świata.

W 2016 straciliśmy jedyny światowy pas mistrzowski będący w posiadaniu Krzysztofa Głowackiego. Nie mamy też żadnego mistrza Europy. Artur Szpilka, Andrzej Fonfara, Tomasz Adamek i Krzysztof Zimnoch ponieśli bolesne przegrane przed czasem. Nieliczne sukcesy (Maciej Sulęcki, Michał Cieślak) absolutnie tych niepowodzeń nie rekompensują. Co gorsza, w ślepym zaułku znalazła się też wizja rozwoju polskiego pięściarstwa w oparciu o imprezy organizowane przez telewizję Polsat. Po umiarkowanie udanej Polsat Boxing Night 5, kolejna planowana gala nie doszła do skutku. Przy okazji doszło za to do głębokiego skłócenia ze sobą środowiska osób mających największy wpływ na polski boks zawodowy.

Przyczyny niepowodzeń od lat pozostają te same. Boks amatorski (a właściwie należałoby powiedzieć olimpijski) mamy słabiutki. Co prawda dwóch reprezentantów Polski wystąpiło na olimpiadzie w Rio de Janeiro, ale odpadło już w swoich pierwszych walkach. Do polskiego zawodowego boksu trafiają najczęściej pięściarze o niezłej technice, ale słabi fizycznie, a przez to nie rokujący nadziei na zawodowych ringach. Inwestowanie w ich rozwój to czysta strata czasu i pieniędzy, co pokazały liczne przykłady. Nawet jednak, gdy trafi się nam jakiś talent, to zazwyczaj jest marnowany przez złe prowadzenie przez promotorów, a sporadyczne sukcesy sportowe nie przekładają się na finansowe. Poza niezbyt zresztą budującym przykładem Artura Szpilki gubiącego po pijanemu złoty łańcuch na karaibskiej plaży nie ma dostatecznych argumentów mogących przyciągnąć polską młodzież do uprawiania boksu. Typowy 30-letni polski bokser zawodowy to ciągle jeszcze „prospekt” na dorobku, a 35-latek u schyłku kariery to zazwyczaj sfrustrowany życiowy bankrut, a czasami niedoszły samobójca lub przestępca lądujący w kryminale. I tu kółko się zamyka.

Można je przerwać, jeżeli trenerzy i promotorzy zamiast brylować w telewizji będą zapuszczać się na prowincjonalne zawody bokserskiego pierwszego kroku, by wychwycić w porę odważnych i silnych fizycznie 15-18 letnich chłopaków, bo tylko tacy nadają się na zawodowych bokserów. Być może nadeszła też pora na pozyskiwanie i asymilowanie w Polsce utalentowanych pięściarzy zza wschodniej granicy. Nie musimy według niemieckich wzorów przerabiać ich na siłę w trybie przyśpieszonym na Polaków np. Usyka na Wąsika, a Kudriaszowa na Kędzierskiego. Sądzę jednak, że podobnie jak w MMA paru zakapiorów np. z kaukaskimi korzeniami bardzo by się naszemu pięściarstwu przydało.

Poniżej ocena poszczególnych bokserów:

Waga piórkowa
Tradycyjnie zaczynam od Kamila Łaszczyka i równie tradycyjnie dopisuje mu do kariery kolejny zmarnowany rok, który zamknął dwoma zwycięstwami nad słabeuszami. Łaszczyk jest wysoko w rankingu WBO i coś tam przebąkiwano o jego występie w Japonii w eliminatorze do title shota tej federacji. Ostatecznie Hiroshige Osawa dostał tego title shota bez walki, a potem baty od Oscara Valdeza. Jeżeli w przyszłości title shota dostanie Łaszczyk, to czeka go podobny los ze względu na brak jakiegokolwiek przetarcia choćby z bokserami szerokiej czołówki swojej kategorii.

Waga super lekka
Michał Syrowatka nie pozbierał się psychicznie po ubiegłorocznej niespodziewanej porażce przez nokaut z Rafałem Jackiewiczem. W rewanżu boksował bardzo asekuracyjnie, zadowalając się wymęczonym punktowym zwycięstwem. Potem pokonał 2 słabeuszy, ale do planowanego zmierzenia się z Rustamem Nugajewem zabrakło mu odwagi. Z tak bojaźliwym podejściem w wieku 28 lat, to lepiej chyba dać sobie spokój z boksowaniem.

Waga półśrednia
Łukasz Maciec
boksuje w USA z częstotliwością jednej walki na rok. W 2016 wygrał na punkty z jakimś przeciętniakiem. Jest na najlepszej drodze do całkowitego zmarnowania kariery.

Waga super półśrednia
Uważany dotąd za wielki talent (i nie kryjący swych wielkich ambicji) 23-letni obecnie Patryk Szymański zaczął rok dobrze, od pewnego zwycięstwa w USA nad niedawnym challengerem światowego tytułu IBF Wilkym Campfortem. Zakończył fatalną walką w Gdańsku, w której tylko dzięki stronniczym sędziom wygrał z Jose Antonio Villalobosem. Słabsza walka może zdarzyć się każdemu, ale Szymański wyglądał na kompletnie nie przygotowanego, co dobrze nie wróży.
Czy pamiętacie jeszcze Damiana Jonaka? Jeśli nie, to przypomnę jego sylwetkę: 33 lata, bilans 39(21) – 0 i rzesze wiernych kibiców na Śląsku. Ostatnia walkę stoczył w maju 2015. Czy stać nas na marnowanie takich bokserów?

Waga średnia
Maciej Sulęcki zdobył w 2016 cenne skalpy Derricka Findleya i Hugo Centeno Juniora, przy czym obydwu pokonał przed czasem. Nic dziwnego, że w Polsce stał się bokserem Nr 2 P4P, a w rankingu Boxreca wagi średniej awansował na 6 miejsce. Sulęcki szuka title shota i werbalnie zaczepia Billy'ego Joe Saundersa, jak i samego Giennadija Gołowkina. Z tym pierwszym na pewno nie byłby bez szans. Niepokoi natomiast przedłużająca się ponad półrocze przerwa Sulęckiego w startach.
Kamil Szeremeta też jest niepokonany, a jego ofiarami w 2016 stali się Artem Karpiec i schyłkowy Kassim Ouma. Polak podskoczył w rankingach, ale jego bilans 14(2) – 0 ewidentnie świadczy o braku mocnego ciosu.

Waga półciężka
Andrzej Fonfara
to największy polski przegrany 2016 roku. Najpierw nic nic nie wyszło z prawie pewnej walki z Adonisem Stevensonem o pas WBC, a potem Polak niespodziewanie został znokautowany w 1 rundzie przez Joe Smitha Juniora. Trzeba od nowa zaczynać mozolną wspinaczkę w rankingach najsilniej chyba obecnie obsadzonej kategorii wagowej. Na dobry początek ma być Chad Dawson, pięściarz bardzo chimeryczny i teoretycznie schyłkowy, ale niekoniecznie łatwy do pokonania. Dla Fonfary będzie to walka o wszystko, bowiem kolejna porażka oznaczałaby koniec jakichkolwiek marzeń o mistrzowskich pasach.
Fatalny rok zanotował również Dariusz Sęk. Wprawdzie wygrał z Jewhenem Machtiejenką i zremisował z Mustafą Chiadlouim, ale po prawdzie obydwa te pojedynki powinien przegrać. Pod koniec roku Sękowi trafiła się okazja zmierzenia się z Umarem Sałamowem o pas IBO. Pod pozorem kontuzji nie skorzystał z niej i tym samym chyba przypieczętował swoją przyszłość w roli journeymana na niemieckich galach boksu.
Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę przy takiej okazji wspominał o Norbercie Dąbrowskim, którego zawsze uważałem za pięściarza bez perspektyw. A jednak Noras zasłużył na wzmiankę zwycięstwem nad Markiem Matyją, a przede wszystkim wyrównaną walką z Eleiderem Alvarezem w Kanadzie. Pod okiem trenera Krzysztofa Drzazgowskiego boksuje o wiele lepiej, niż przedtem. Na tyle dobrze, że... ma szanse zastąpić Łukasza Rusiewicza w roli cenionego journeymana.

Waga cruiser
Nasz najlepszy obecnie bokser Krzysztof Głowacki nie obronił w 2016 pasa WBO, ale i tak zasłużył na słowa pochwały. Główka najpierw w dobrym stylu wygrał na punkty ze Steve'em Cunninghamem w USA, a potem po dobrej walce uległ w Gdańsku genialnemu Ołeksandrowi Usykowi. Szkoda tylko, że za te piękne występy dostał znacznie mniej pieniędzy, niż mógł oczekiwać i niż mu się obiektywnie należało. Wobec olbrzymiego tłoku w czołówce LHW trudno coś prorokować na temat przyszłości Głowackiego, ale na pewno nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa.
Po kompletnie straconym roku 2015, w 2016 Krzysztof Włodarczyk odniósł 3 zwycięstwa. W ładnym stylu i szybko rozprawił się z Walerym Brudowem i Kaiem Kurzawą, natomiast z Leonem Harthem wypadł słabo, na co zapewne miały wpływ tradycyjne już komplikacje Diablo w życiu osobistym. Na 2017 Andrzejowi Wasilewskiemu udało się przeforsować w federacji IBF szybką ścieżkę powrotu Włodarczyka na tron mistrzowski. Najpierw eliminator z Noelem Gevorem, a potem walka o pas z Muratem Gassijewem. Wygląda ładnie, ale finansowo 35-letni już Diablo zapewne lepiej wyszedłby na krajowych potyczkach z Tomaszem Adamkiem lub Mateuszem Masternakiem.
Mateusz Masternak wygrał w Krakowie na punkty z Erikiem Fieldsem i więcej w 2016 na ringu się nie pojawił. Rok może więc uznać za stracony, tym bardziej że zakończył występy w grupie Sauerlanda i chyba sam nie wie, co dalej. Trudno na jego miejscu mieć pretensje do Niemców, którzy stworzyli mu 3 kolejne szanse (Drozd, Kalenga, Bellew), z których żadnej nie wykorzystał. Czyżby „era Mastera” skończyła się definitywnie?
Michał Cieślak to po Macieju Sulęckim najbardziej wygrany w 2016 polski bokser. Nie tylko potwierdził instynkt ringowego killera, ale wygrał przed czasem 4 walki. Ostatnią, z Nikodemem Jeżewskim w sposób kontrowersyjny, ale nie ze swojej winy, lecz sędziego ringowego. Plany Cieślaka na 2017 sprowadzają się do wyjazdu do USA. Cel jest dość niejasny, ale może Cieślak i jego promotorzy wiedzą, co robią.

Waga ciężka
Przegląd najcięższej kategorii rozpocznę od Tomasza Adamka. Nasz zasłużony weteran jakoś nie może rozstać się z ringiem, pomimo wielu publicznych deklaracji, że jest sportowcem spełnionym i człowiekiem majętnym. W 2016 Góral poniósł w walce wieczoru na Polsat Boxing Night 5 porażkę przez nokaut z rąk Erica Moliny, ale bynajmniej do boksu go to nie zraziło. Chce walczyć dalej, a dla swoich planów znalazł silne wsparcie w osobie Mateusza Borka z Polsatu. Moje zdanie na ten temat brzmi: „Kończ waść, wstydu oszczędź.”
Artur Szpilka przegrał 16 stycznia 2016 przez ciężki nokaut walkę o pas WBC z Deontayem Wilderem o pas WBC, choć do krytycznej 10 rundy prezentował się nieźle. Potem dochodził do siebie, leczył kontuzję, balował na Karaibach, komentował występy innych, ale w ringu w 2016 już się nie pojawił. Trochę szkoda, że zabrakło jakiegoś przetarcia przed planowanym na luty 2017 starciem z Dominikiem Breazealem. Podobnie jak Fonfara, Szpilka ma przed sobą walkę o wszystko, bowiem kolejna porażka (zwłaszcza przed czasem) oznaczałaby pożegnanie z szeroką światową czołówką HW.
Andrzej Wawrzyk w 2016 wygrał dwie walki przed czasem. W dobrym stylu z Marcinem Rekowskim i w dużo gorszym z Albertem Sosnowskim. Nieoczekiwanie ogłoszono, że w lutym 2017 będzie kolejnym rywalem mistrza świata WBC Deontaya Wildera. Wynik można przewidzieć, więc nasz bokser powinien już raczej myśleć o tym, co dalej po tym bolesnym doświadczeniu. Na kończenie kariery zbyt wcześnie, ale chyba pora na przekwalifikowanie się z niewydarzonego prospekta na solidnego journeymana.
Mariusz Wach wystąpił w 2016 na ringu tylko raz i tylko dzięki sędziom wygrał na punkty z Marcelo Luizem Nascomento. Na początku lutego 2017 już 37-letni Wiking będzie walczył w Magdeburgu o pas EBU z Agitem Kabayelem. Obcy ring i młody silny fizycznie rywal nie pozwalają widzieć w Polaku faworyta. Dziwi mnie, że Wach zgodził się na ten występ za bardzo marną gażę, ryzykując swą renomę boksera nie do znokautowania, który uległ jedynie Kliczce i koksiarzowi Powietkinowi.
Najbardziej perspektywicznym polskim bokserem wagi ciężkiej jest dla mnie Izuagbe Ugonoh. W 2016 po występach w „Tańcu z gwiazdami” zdążył jeszcze w Nowej Zelandii znokautować dwóch rywali i podpisać kontrakt z Alem Haymonem. Wprawdzie Ugonoh ma już 30 lat i nie pokonał dotąd nikogo liczącego się, ale został zauważony w świecie bokserskim. Atletyczna sylwetka i bilans 17(14) – 0 rzucają się w oczy. Byłbym bardzo nieprzyjemnie rozczarowany, gdyby Izu w 2017 nie otrzymał propozycji ciekawej i dobrze płatnej walki.

W porównaniu do 2015 roku z zestawienia wypadli Dawid Kostecki, Łukasz Janik, Paweł Kołodziej, Marcin Rekowski i Krzysztof Zimnoch. Nową twarzą jest Norbert Dąbrowski. Kilku innych młodych bokserów (Nikodem Jeżewski, Adam Balski, Paweł Stępień, Jordan Kuliński, Przemysław Runowski) też rzuciło mi się w oczy, ale na razie nie mają oni dokonań zasługujących na odrębną imienna ocenę.
W tym roku poza Głowackim nikt z naszych nie ma na rozkładzie zawodnika klasy światowej - bo chyba jeszcze tak można powiedzieć o Cunninghamie. Jeszcze oczywiście można wspomnieć, że Cieślak łatwo uporał się z Palaciosem, z byłym mistrzem ale gdzie w tej chwili Palacios a gdzie Cunningham. Gdzie Krym a gdzie Rzym chciałoby się powiedzieć. Jeden w 1 rundzie kładzie się po ciosie Kudriaszowa, drugi ma na deskach wielkoluda Fury'ego. Mimo wszystko tak piękna wygrana dosyć młodego Cieślaka daje jakąś tam nadzieję, choć moim zdaniem - tak to niestety ostatnio zauważam - ten gość poza agresją nie ma niczego ciekawego do zaoferowania. Walka z Jeżewskim dosyć mocno go obnażyła, choć do czasu tego nieszczęśliwego nokautu był stroną przeważającą.
@Wilczku
Sulęcki pokonał Hugo Centeno jr i ja go bardzo cenię za to zwycięstwo. W końcu jakiś Polak wygrał z porządnym prospektem.
Tak. Ja go również za to bardzo cenię, gdyż chłopak był w gazie, ładnie szedł do przodu w swojej karierze a w walce z Polakiem zebrał zasłużone, bezdyskusyjne bęcki.
Ja bym zbytnio nie dramatyzował. Rok 2016 faktycznie nie był udany, cenne zwycięstwa polskich zawodników można policzyć na palcu jednej ręki, ale z drugiej strony oprócz porażki Fonfary ze Smithem Jr jakichś wielkich rozczarowań nie było. Mnie natomiast najbardziej boli kiepski rozwój młodych polskich prospektów. O ile rok - dwa lata temu z kapelusza wyskoczył Sulęcki, w którego zbytnio nie wierzyłem, to w tym roku nie pojawił się żaden pięściarz z którym rokowałbym jakieś większe nadzieje. No bo kto? Waciany Szeremeta, który nie potrafi dobrać się do skóry staremu Oumie czy Kuliński z kondycją na trzy rundy? Powiedziałbym tak: największym problemem polskiego boksu w 2016 roku nie było zanotowanie iluś spektakularnych wtop, ale ogólna stagnacja.

Czekam natomiast na kolejny rok i w sumie zapatruję się na niego z ostrożnym optymizmem. Jeśli wszystko wypali może być naprawdę nieźle. Po kolei:

Póki co z walk potwierdzonych.
Wach - Kabayel; ciekawa szansa przed Mariuszem, Agit nie jest jakimś mega kozakiem, a bokserem z którym dobrze dysponowany Wach może spokojnie nawiązać walkę. Oczywiście faworytem nie jest, ale czy jego wygrana to jakieś s-fi? Moim zdaniem nie.

Wilder - Wawrzyk; Wilder oczywiście znokautuje Wawrzyka, ale paradoksalnie to starcie może przynieść Andrzejowi sporo dobrego. Deontay wraca po kontuzji, więc na pewno nie ruszy na Polaka agresywnie od pierwszego gongu, tym bardziej, że ostatnio lubi trochę poholować rywali. Oczywiście może być tak, że Andrzej padnie w pierwszej rundzie, ale myśląc optymistycznie; jeśli Wawrzyk przeboksuje w dobrym tempie 6-7 rund zyska na tym dużo więcej niż po pokonaniu 30 bumów podczas gal w Dzierżoniowie. "Ładna porażka" i pod koniec roku kasowe walki z Breazealem/Mansourem/Washingtonem w Stanach? Mission possible.

Włodarczyk - Gevor; "Diablo" wraca do wielkiej gry i dobrze. Ma idealną drogę do odzyskania mistrzowskiego pasa. Najpierw bardzo przeciętny Niemiec, a potem Gassijew, silny, twardy pięściarz, ale jeszcze niekompletny. Jeżeli "Diablo" opanuje sprawy osobiste, jestem pewny, że w ringu zaprezentuje się przyzwoicie. A wtedy kto wie? "Diablo" mistrzem świata pod koniec 2017 roku? Jestem w stanie to sobie wyobrazić.

Fonfara - Dawson; ja do końca nie wiem na co stać Fonfarę, ale jest w stanie wrócić do poważnej gry w wadze półciężkiej. Kiedy wszyscy zachwycali się wygraną nad Cleverlym, ja byłem zawiedziony i patrzyłem z obawą na kolejną walki; natomiast teraz, kiedy już każdy zdążył skreślić "Polskiego Księcia", ja patrzę z optymizmem. Jeden lucky punch Smitha Jr. nie oznacza, że Polak jest słabym pięściarzem. Jej, przecież Fonfara w pierwszej rundzie masakrował Irola. Stało się jak się stało i może to nawet wyjść Andrzejowi na dobre. Widziałem w jego wypowiedziach i zachowaniu pewną butę, której nie można mylić z pewnością siebie. Może Fonfara spokornieje, zobaczy dziury w swoim boksie i wróci lepszy? Bardzo możliwe. Dzisiejszego Dawsona powinien łatwo pokonać, a przecież to wciąż duże nazwisko. Wtedy w drugiej połowie czeka go kolejna duża walka i jeśli ją wygra, to na początku 2018 roku będzie liczył się już w rozdaniu mistrzowskim w wadze półciężkiej. Jak mówię, nie wiem co odwali Andrzej, ale również jestem w stanie sobie wyobrazić, że będzie dobrze.

Idąc dalej:
Spokojny jestem też o Krzysztofa Głowackiego, który postawił paskudnie trudne warunki Usykowi (werdykt sędziów to żart) i wyraźnie ograł niepasującego mu Cunninghama. To naprawdę bardzo solidne występy i przed Polakiem naprawdę ciekawa przyszłość. Chłopak ma charakter do tego sportu i jeśli promotorzy będą w stanie zapewnić mu jakąś mistrzowską szansę (oczywiście nie puszczając go za psie pieniądze do Usyka), powinien ją wykorzystać. Już przebąkuje się o jego walce z Gassijewem, gdzie dla mnie Krzysiek byłby delikatnym faworytem.

Wreszcie mistrzowską szansę powinien dostać Maciek Sulęcki. Tutaj dużo zależy od tego, z kim zostanie skonfrontowany Polak. GGG? Bez szans. Ale pozostali mistrzowie? Moim zdaniem w zasięgu Polaka. Najbardziej życzyłbym sobie jego konfrontacji z Saundersem, gdzie Maciek byłby dla mnie małym faworytem.

Kolejne dobre walki powinien dać też Artur Szpilka. Już 25 lutego okaże się, na co go tak naprawdę stać. Breazeale to rywal w jego zasięgu, ale ja tak naprawdę wciąż nie wiem, kim jest Szpilka. Miał w karierze dwie poważne walki, które z kretesem przegrał (choć z Wilderem zaprezentował się nieźle). Ale tak naprawdę on nikogo w karierze nie pokonał. Stary Adamek, męczarnie z Mollo? No nie przekonuje mnie to. 25 lutego padnie ostateczna odpowiedź, czy Szpilka to zawodnik na dobrym poziomie czy jedynie dobrze wykreowany marketingowy produkt.

Ci wymienieni wyżej przeze pięściarze to goście, którzy naprawdę mogą coś w Nowym Roku osiągnąć. A przecież mamy w zanadrzu jeszcze kilku chłopaków, w których co prawda powątpiewam, ale nie znaczy to, że nie mogą zaskoczyć:

Mateusz Masternak - to narzekanie na niemieckich promotorów, kiedy dostało się trzy walki mistrzowskie z naprawdę tylko solidnymi rywalami (nie licząc Drozda) jest słabe. Ale okej, "Master" źle się czuje u Sauerlanda, chce odejść, ja mu wierzę, bo on sam powinien wiedzieć najlepiej o swojej sytuacji. Co dalej? Ja sukcesów nie wróże, ale może zostanie zakontraktowany do jakiejś walki mistrzowskiej jako underdog i wtedy porządnie zaskoczy? Dlaczego nie, przecież umiejętności ma na absolutnie wysokim poziomie i choć brakuje mu trochę charakteru, to może zaskoczy?

Michał Cieślak - nie potrafię docenić w pełni jego talentu. Chłopak sporo umie, jest efektywny i efektowny, ma na rozkładzie kilka ciekawych nazwisk, ale w mojej opinii jest na ten moment bezradny w starciach z czołówką cruiser. Przede wszystkim nie posiada najlepszej obrony, a jak przechodzi do zdecydowanego ataku, to totalnie się odkrywa. Jestem jednak w stanie sobie wyobrazić, że w 2017 roku zapisze na swoim koncie kilka kolejnych cennych zwycięstw, ale bardziej prawdopodobne dla mnie jest to, że skończy mniej więcej jak Fonfara ze Smithem. Liczę jednak, że tutaj pozytywnie się zaskoczę, chociaż same wypowiedzi Michała nie napawają mnie optymizmem, bo on już zrobił z siebie wielkiego czempiona.

Izu Ugonoh - dla mnie totalna tajemnica. W 2017 roku może nawet przypadkiem zdobyć mistrzostwo świata, a jednocześnie może wtopić spektakularny nokaut z rąk zwykłego przeciętniaka. Ja tak naprawdę nie znam jego umiejętności ringowych, wiem tylko, że ma mocny cios. Nie oceniam, czekam.

Kamil Łaszczyk - zatrzymał się ten chłopak niesamowicie. Oby dostał w końcu walkę mistrzowską i sprawdził się na najwyższym poziomie. Pewnie gładko ją przerżnie, ale kto wie? Umiejętności ma spore. Potencjalna walka z Valdezem? Meksykanin wielkim faworytem, ale idealny też nie jest. Obejrzałbym takie starcie z chęcią i lekką nadzieją w sercu.

Kamil Szeremeta - również nie wierzę w tego chłopaka. Nie ma ciosu i jest słaby fizycznie. Ale może odpali jak Sulęcki, który przed Proksą miał rekord bodaj 17(2)-0-0, a teraz wydaje się być bardzo mocny z potężnym uderzeniem? Może tak samo rozwinie się Kamil? Życzę mu tego, ale wątpię.

Patryk Szymański - strasznie mnie zawiódł z Villalobosem. Nie wiążę już z nim większych nadziei, ale liczę, że w 2017 roku pokaże duże umiejętności i sprawi, że będę wstydził się, skreślając go.

To chyba wszyscy na których w jakimkolwiek stopniu liczę i którzy przy odrobinie szczęścia mogą zaliczyć kolejny rok do udanych. Chciałbym jeszcze, aby rozwijali się ci najmłodsi jak Balski czy Kuliński. Duży potencjał widzę szczególnie w tym drugim, no ale ta kondycja na trzy rundy mnie dobija. Niech chłopak biega, trenuje, zapierdziela, przecież ten element na pewno można poprawić! A umiejętności ma spore.

Także, w roku 2016 zbyt wiele (dobrego) w polskim boksie się nie działo, ale jak widać w kolejnym może być naprawdę dobrze. Niech chociaż spełni się połowa tych zawodników i będziemy mieli co świętować. Realnie oceniam trzech pięściarzy, którzy mogą kończyć rok z pasami: Sulęcki, Włodarczyk i Głowacki, a inni może pasa nie zdobędą, ale mogą dać nam dużo pozytywnych emocji. Z optymizmem, panowie.
Fajne podsumowanie Kubala. Ja liczę trochę bardziej na Izu, tym bardziej, że teraz (wydaje się, że) trafił w dobre ręce.
No i oczywiście liczę też na Adama Kownackiego. Wiadomo, pasa tutaj żadnego nie oczekuje, ale fajnie jak zaliczy tak dobry rok jak np. Cieślak.
O Kownackim faktycznie zapomniałem! Też liczę na kilka fajnych walk w jego wykonaniu, taki pojedynek z Arreolą oglądałbym z błyskiem w oku Smile
@ kubala
Nie wiem, czy można liczyć Kownackiego jako polskiego boksera. Nie tylko na Boxrecu, ale i w polskiej Wikipedii figuruje jako obywatel USA.
Co do reszty, to zazdroszczę optymizmu, którego nie podzielam. W szczególności odnośnie Włodarczyka, Fonfary, Wacha i Wawrzyka. Obym się mylił, ale moja prognoza dla tych pięściarzy to równia pochyła. Mam na myśli aspekt sportowy, bo finansowo ten czy ów może się nieźle odkuć. Bardzo pesymistyczne jest też "starzenie się" polskiej czołówki. Niedawni prospekci to dzisiaj niespełnieni 29-30-latkowie (Fonfara, Masternak, Wawrzyk, Ugonoh, Sęk), a nie ma na ich miejsce młodszych zmienników. Jedynie Łaszczyka i Szymańskiego możemy uznać za młodych bokserów, a obydwaj niestety stoją w miejscu, jeśli się nie cofają.
Nie ma co ukrywać, generalnie był to kiepski rok dla polskiego boksu, oby 2017 był lepszy.
Jest na to szansa jeśli tacy zawodnicy jak: Fonfara, Głowacki, Szpilka, (może Diablo)...wrócą do gry bo stać ich na to. Liczę tez na Sulęckiego, Szeremete i Cieślaka. Mamy wciąż Masternaka oraz Szymańskiego i Łaszczyka ale tu chyba nie należy spodziewać się sukcesów, obym się mylił. Moze pojawi się ktoś nowy.
Polacy potrafią zaskoczyć - szczególnie w przypadku sportu, więc myślę, że 2017 rok może być znacznie lepszym od poprzedniego. A przynajmniej warto jest mieć nadzieję, że tak właśnie będzie.
Stron: 1 2
Przekierowanie