Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: 2015 czyli światełko w tunelu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Po fatalnych dla polskiego boksu zawodowego latach 2013-2014 rok 2015 był na pewno wyraźnie lepszy. Mamy znowu w posiadaniu tytuł mistrza świata. Nasi bokserzy nie zanotowali też tak fatalnych spektakularnych klęsk, jakie były ich udziałem w latach poprzednich (zwłaszcza w Rosji). Czy można więc mówić o odbiciu od dna? Moim zdaniem jeszcze na to za wcześnie, bowiem duży sukces w 2015 był udziałem jedynie dwójki polskich bokserów, a mianowicie Krzysztofa Głowackiego i Andrzeja Fonfary. Byłoby to więc odbicie od dna nie całymi stopami, a jedynie dwoma palcami, a więc słabiutkie. Bardziej adekwatne do stanu polskiego boksu będzie chyba określenie „światełko w tunelu”. Takie światełko może dawać nadzieję powrotu na prawidłową ścieżkę rozwoju, ale może też być ułudą. Jak jest naprawdę, przekonamy się w kolejnych latach.

Dla większości polskich bokserów zawodowych rok 2015 był rokiem zmarnowanym. Dla niektórych dlatego, że nie pojawili się w ringu ani jeden raz. Dla innych dlatego, że boksowali wyłącznie ze słabeuszami i nie posunęli się do przodu ani o krok. To pierwsze dotyczyło przede wszystkim pięściarzy boksujących na krajowych ringach, gdzie w 2015 nie działo się nic godnego uwagi i był to stan najgorszy od wielu lat. To drugie było natomiast smutną rzeczywistością grupy utalentowanych bokserów, którzy wyjechali do USA z nadzieją zawojowania tamtejszych ringów. Niestety, takiej możliwości im nie stworzono. Kompleksowo oceniając, jedni i drudzy stracili rok kariery. A wiadomo, że w boksie kto stoi w miejscu, ten faktycznie się cofa.

Rzucone w 2 połowie 2014 hasło mówiące o potrzebie wewnętrznej konfrontacji polskich bokserów zostało w 2015 zapomniane lub wypaczone, czego praktycznym wyrazem była żałosna gala pod nazwą Polsat Boxing Night 4, w niczym nie przypominająca udanej poprzedniczki z jesieni 2014. Po raz kolejny partykularne interesy i ambicje promotorów wzięły górę nad dobrem polskiego pięściarstwa. Ani Polsatowi, ani nikomu innemu nie udało się wykreować w Polsce widowisk bokserskich na poziomie odpowiednio wysokim i współmiernym do zainteresowania kibiców. Pod tym względem boks został już „lata świetlne” za MMA, a dystans ten pogłębia się z roku na rok. Co prawda, Polsat obiecuje w 2016 dwie dobre gale, ale może znowu okazać się, że to obiecanki cacanki.

Pewne nadzieje budzić może nieznaczne ożywienie w boksie amatorskim. Nie zanotował on w 2015 znaczących sukcesów, ale przynajmniej coś się w nim działo i pojawiło się kilka talentów nieźle rokujących na przyszłość. Drugim pozytywnym zjawiskiem wartym odnotowania były drobne wstępne sukcesy paru pięściarzy polskiego pochodzenia (a w każdym razie o polskich korzeniach) w kategorii ciężkiej. Skoro nie za bardzo można liczyć na osiągnięcia ciężkich boksujących w biało-czerwonych barwach, to może chociaż uda się za kilka lat wykreować „wielką nadzieję Polaków” w HW spośród bokserów polonijnych.

Poniżej ocena poszczególnych bokserów:
Waga piórkowa
O Kamilu Łaszczyku napisałem, że w 2014 był dobitnym przykładem, jak nie należy prowadzić zawodowego pięściarza. Wtedy chociaż stoczył 4 walki. W 2015 widzieliśmy go w ringu 2 razy w 8-rundowych pojedynkach z bumami. Przeprowadzka do USA zaowocowała w jego przypadku zmianą na gorsze. Co z tego, że Łaszczyk wygrał, skoro i tak obsunął się mocno w rankingach. Boxrec klasyfikuje go obecnie na miejscu 110 w świecie, co dla niepokonanego boksera jest pozycją godną politowania.

Waga super lekka
Michał Syrowatka odniósł 2 ładne zwycięstwa nad niezłej klasy rywalami, ale rok zakończył fatalnie, a mianowicie porażką przez nokaut z Rafałem Jackiewiczem. Tragiczny w skutkach wypad do wagi półśredniej może na długo przystopować ładnie zapowiadającą się karierę Syrowatki.

Waga półśrednia
Łukasza Maćca klasyfkuję w półśredniej, chociaż w 2015 stoczył jedyną walkę aż o dwie kategorię wyżej. Przegrał w USA z Hugo Centeno, ale wypadł stosunkowo dobrze. Maciec powinien jednak trzymać się swojej naturalnej kategorii i jak najczęściej sprawdzać się z wymagającymi rywalami, na co niestety się nie zanosi.

Waga super półśrednia
Damian Jonak
stoczył w 2015 jedną walkę z przeciętniakiem, którą wygrał w nie najlepszym stylu. Jego kariera w ostatnim czasie przypomina błądzenie dziecka we mgle. Jonak niedługo wkroczy w „wiek chrystusowy” i czas najwyższy wreszcie coś osiągnąć w boksie.
Patryk Szymański stoczył w USA 3 pojedynki z rywalami dość adekwatnymi do jego wieku i zaawansowania kariery. Wypadł dobrze i nadal można go uważać za największy polski talent młodego pokolenia. W 2016 pora jednak na poważniejsze wyzwania.

Waga średnia
Dla Macieja Sulęckiego po wspaniałym zwycięstwie w 2014 nad Grzegorzem Proksą, kolejny rok miał przynieść eksplozję jego talentu na ringach USA. Tymczasem Sulęcki mógł się wykazać jedynie znokautowaniem dwóch 40-letnich weteranów i nie ukrywał swojego rozczarowania z tego powodu. Na stratę kolejnego roku już nie może sobie pozwolić.
Kamila Szeremetę uwzględniam w swoim zestawieniu po raz pierwszy. Zasłużył na kwalifikowanie go w czołówce szeregiem zwycięstw nad przyzwoitej klasy rywalami w latach 2014-2015. Miejmy nadzieję, że kolejny rok będzie jeszcze bardziej udany, chociaż niepokój wzbudzają niedostatki siły fizycznej Szeremety.

Waga półciężka
Andrzej Fonfara
boksował w 2015 dwa razy i odniósł dwa bardzo wartościowe zwycięstwa. Przed czasem nad Julio Cesarem Chavezem Juniorem i na punty po zaciętej walce z Nathanem Cleverlym. Polak potwierdził tym samym swą przynależność do ścisłej czołówki swojej wagi. W 2016 z pewnością czekają go nowe wielkie wyzwania w jednej z najsilniej obsadzonych kategorii. Być może wcześniej przydałaby mu się jedna lżejsza walka poświęcona wyeliminowaniu drobnych usterek.
Dariusz Sęk wygrał w 2015 cztery pojedynki, z których największe znaczenie miało zwycięstwo przed czasem nad Shefatem Isufim w Monachium. Polski bokser przełamał złą pasę porażek na niemieckich ringach i nie dał się zepchnąć na pozycję journeymana. Sęka stać przynajmniej na pas EBU, musi jednak być konsekwentnie prowadzony pod kątem walk z solidnej klasy rywalami.
Wypada wspomnieć o Dawidzie Kosteckim, bokserze dla którego 2015 był rokiem wręcz tragicznym. Nie dość, że nie stoczył żadnej walki, to został zawieszony za wspomaganie niedozwolonymi środkami, a pod koniec roku znalazł się w ciężkim stanie w szpitalu po prawdopodobnej próbie samobójczej. Czy to oznacza koniec kariery tego utalentowanego pięściarza? Ja wciąż mam nadzieję, że nie.

Waga cruiser
Krzysztof Głowacki
w styczniu pokonał na punkty Nuriego Seferiego, a trochę ponad pół roku później niespodziewanie zdobył pas mistrzowski WBO, staczając wspaniałą walkę z Marco Huckiem i nokautując go w 11 rundzie. Nasuwa się pytanie, czy ten doskonały występ Głowackiego to jednorazowy fajerwerk, czy też stać go na inne wielkie walki. Głowacki leczył kontuzję, ale chyba wkrótce bronić będzie swojego tytułu, choć na razie ciągle nie wiadomo, kiedy i z kim się zmierzy.
Imiennik Głowackiego, Krzysztof Włodarczyk rok 2015 dokładnie zmarnował i to przynajmniej częściowo ze swojej winy. Pod pretekstem choroby zrezygnował z rewanżu z Grigorijem Drozdem o pas WBC, nie doszła też do skutku planowana na grudzień walka z Bejbutem Szumenowem o pas interim WBA. Diablo nie pojawił się w ringu od września 2014 i nie wiadomo, kiedy się pojawi. Ma już 34 lata i niewiele czasu na powrót na szczyt, z tym że jego szanse na duże walki stoją znacznie lepiej, niż Jonaka, nie mówiąc już o Kosteckim.
Mateusz Masternak nie będzie dobrze wspominał 2015, chociaż ogólnie prezentował się w nim lepiej, niż w poprzednim. Łatwo rozprawił się z dwoma południowoamerykańskimi bumami, ale dwie inne walki przegrał. Co z tego, że z Johnnym Mullerem niesłusznie, a z Tonym Bellew minimalnie, skoro obydwie mógł wygrać przed czasem. Jego kariera stanęła pod znakiem zapytania i grozi mu dołączenie do listy zmarnowanych talentów polskiego boksu.
Łukasz Janik w maju doczekał się walki życia, boksując w Moskwie w zastępstwie Krzysztofa Włodarczyka z Grigorijem Drozdem o pas WBC. Pojedynek przegrał z kretesem, a później już nie widzieliśmy go w ringu. Talent Janika nie jest na miarę tytułów światowych, jednak pod warunkiem dobrego prowadzenia może jeszcze coś w boksie zawodowym osiągnąć.
Paweł Kołodziej pozostaje nieaktywny od porażki przed czasem z Denisem Lebiediewem we wrześniu 2014. Zerwał z dotychczasowym promotorem, co sprawia, że powrót na ring ma utrudniony. Być może powinien spróbować pojedynków w kategorii ciężkiej na krajowym podwórku.
Michał Cieślak zanotował bardzo udany rok. Wygrał przed czasem 4 walki z dość solidnymi rywalami i zapewnił sobie miejsce w szerokiej czołówce wagi cruiser. Rok 2016 powinien być dla niego okresem stopniowania trudności i zaliczania kolejnych bokserskich egzaminów. Cieślak to duży talent, ale na najpoważniejsze wyzwania jeszcze ma czas.

Waga ciężka
Dla Artura Szpilki spędzony w USA rok 2016 był podobno udany od strony finansowej, ale o stronie sportowej powiedzieć tego nie można. Polski pięściarz wygrał z trzema bumami, nie zachwycając przy tym w ringu. Faktem jest natomiast, że Szpilkę zaczęto w USA zauważać i jego nazwisko często przewijało się w kontekście walk z bokserami czołówki HW. Efektem jest nieoczekiwany title shot do walki z Deontayem Wilderem w styczniu 2016. Oby ten pojedynek nie stał się dla Artura bolesnym zderzeniem z rzeczywistością.
Tomasz Adamek wycofał się ze swej wcześniejszej deklaracji zakończenia kariery i odnalazł się w roli „pieszczocha Polsatu” otrzymującego pokaźne gratyfikacje za byle jakie walki. Nie dość, że sporo skasował za pseudowalkę wieczoru z Przemysławem Saletą na Polsat Boxing Night 4, to prawdopodobnie w 2016 można się spodziewać powtórki tego badziewia tym razem w zestawieniu z Albertem Sosnowskim.
Mariusz Wach stoczył dwie zwycięskie walki ze słabeuszami, po czym w Kazaniu zmierzył się z Aleksandrem Powietkinem o pas WBC Silver. Przegrał w dość kiepskim stylu, co niezbyt optymistycznie nastraja na przyszłość, tym bardziej że ponownie zarzucono mu wspomaganie niedozwolonymi środkami. Kolejnej poważnej szansy zapewne już nie dostanie, choć być może otworzy się przed nim droga lukratywnego journeymana.
Andrzej Wawrzyk powrócił na ring po poważnych urazach w następstwie groźnego wypadku samochodowego. Wygrał przed czasem dwie walki, z czego zwycięstwo nad Mike'iem Sheppardem w USA pewną wartość posiada. Zapewne w 2016 nadal będzie występować na amerykańskich ringach, z tym że poprzeczka dla niego zostanie podniesiona.
Marcina Rekowskiego po zwycięstwie nad Gbengą Oloukunem spotkał zimny prysznic w postaci pechowej porażki przed czasem z rąk Nagy'ego Aguilery. 37-latek zapewne wielu szans już nie będzie miał, tym bardziej więc nie wolno mu już więcej popełniać błędów. Wskazany byłby rewanż z Aguilerą.
Krzysztof Zimnoch leczył kontuzję, a potem trudno było mu się przebić do wartościowych pojedynków. W 2015 pokonał jedynie Gbengę Oloukuna i w kolejnym roku musi wreszcie zmierzyć się z jakimś silniejszym rywalem, jeśli chce jeszcze coś w boksie osiągnąć.
Bardzo dobry rok miał za to Izuagbe Ugonoh, który walcząc w Nowej Zelandii, odniósł 5 zwycięstw, z czego 4 były szybkimi nokautami. Pokazał duży potencjał, lecz w 2016 czeka go przyhamowanie kariery ze względu na udział w „Tańcu z gwiazdami”.

W porównaniu do 2014 z zestawienia wypadli Rafał Jackiewicz (mimo zwycięstwa nad Syrowatką trudno uznać go za pięściarza perspektywicznego), Grzegorz Proksa, Przemysław Majewski i Paweł Głażewski. Nowymi twarzami na liście są natomiast Kamil Szeremeta, Michał Cieślak i powracający na nią po przerwie Izuagbe Ugonoh.

http://www.bokserzy.cba.pl

kamilaa23

mamy 2016 i jakoś nie czuję nadal tej poprawy
Nie tylko nie ma poprawy, ale jest katastrofa.
Długo nie będzie prawdziwego światła w naszym boksie, tak jak długo będzie leżała amatorka. Natomiast jeżeli chodzi o lepsze i gorsze chwile to pewnie będzie się to zmieniało może nawet, co rok, bo w 2017 pewnie znowu będzie można nazwać światełkiem w tunelu. W nadchodzącym roku, całkiem możliwe są opcje walki o pas takich bokserów, jak Włodarczyk, Głowacki, Sulęcki, a jeżeli zostaną odebrane pasy Fury'emu to całkiem możliwe, że jakieś walki skapną Szpilce i Ugonohowi.
Przekierowanie