Groves nie dość że przegrał przez nokaut z Frochem, to jeszcze przecież rozstał się z Boothem, co ma myślę niemniej istotny wpływ na jego dyspozycję. Booth wytrenował Grovesa podobnie jak Haye'a, to jest taki charakterystyczny styl dla Adama i żaden inny trener tego nie pociągnie, więc Groves traci wyczucie i formę, bo nadal próbuje walczyć po staremu, a podstaw pod to jest coraz mniej.
Guerrero wypadł chyba słabiej. Ale fakt, że reszta wypadła lepiej od Mannyego, który poza jedną rundą wiatraków nie był w stanie zrobić nic. Już nawet Ortiz zdążył tyle zrobić w te 4 rundy.
Walka z Guerrero, jak dla mnie znacznie ciekawsza niz ta z Mannym, Rudym, czy Maidana II. Bylo do przewidzenia, ze Manny wypadnie na tle Floyda jak wypadnie, ale umiem zrozumiec tych co liczyli na inny obrot wydarzen w ringu. Mnie osobiscie, najbardziej zaskoczyl obreaz walki z Alvarezen, kltory dal sie pojechac praktycznie do zera. Tak, obraz tamtej potyczki to byl dla mnie szok. Zadna walka Floyda(odkad ten walczy na SHO) mnie tak nie zaskoczyla.
Floyd w pojedynku z Mannym, technicznie był Level, dwa levele, wyżej.
Faktem jest że pięć lat temu Manny był sporo szybszy, ale i Floyd stał na niesamowitym poziomie,
Manny może wygrać z każdym, ale Mayweather zawsze był dla niego za dobry, nadzieje przed walką były, ale Manny bardzo mocno kalkulował, cofał się po ataku, gdy już miał Floyda przy linach, mógł nawet robić jeszcze więcej wiatraków, i urwać runde, dwie więcej, ale tego nie robił, .
W moim rankingu, w okreśie ,ostatnich pięciu lat, najcięższe walki Floyda, Manny jest prawie na końcu niestety, a widzę to tak
1.Cotto, 2.Maidana I, 3.Maidana II, 4.Pacman,5, Guererro,
co do pozycji 3, 4, 5, określenie "najćieższe" w tym przypadku jest przesadzone, ,bo były to dla Floyda walki łatwe, taktycznie zmiażdzył przeciwników, ,
pozdro.