23-12-2011, 10:14 AM
Hernan "Tyson" Marquez, ur. 4.09.1988 w Meksyku, mistrz świata kategorii muszej wg WBA
Większość z was, widząc nazwisko "Marquez" myśli o słynnych, legendarnych już braciach - Juanie Manuelu i Rafaelu. Natomiast ja chciałbym przedstawić noszącego to samo nazwisko, ich młodszego rodaka - Hernana.
Młody meksykański mistrz pierwszy raz dał się poznać szerokiej publiczności, gdy podjął się walki z wielkim Nonito Donaire w lipcu 2010. Donaire potrzebował wtedy jakiegoś paska, więc zorganizowano mu walkę o WBA interim w kategorii super muszej z nikomu nieznanym młodym meksykańskim wojownikiem. Sam "Flash" narzekał wtedy, że trudno mu się zmotywować na walkę z rywalem tak niskiego kalibru. W ringu jednak dał z siebie wystarczająco dużo, żeby wygrać wszystkie rundy, jedną po drugiej,a w końcu zastopować niedoświadczonego Hernana lewym hakiem pod koniec 8 rundy.
http://www.youtube.com/watch?v=mjECYf2Xn...AAAAAAAADg
To była cena zdobycia bardzo potzrebnego doświadczenia.
Wcześniej Marquez, po serii wygranych pojedynków z bokserami z niższej półki, przegrał wyraźnie na punkty z filipińskim talentem (tak przynajmniej wtedy sądzono) - Richie Mepranumem.
Tym większe było zaskoczenie po niesamowitym pojedynku z Luisem Concepcionem... ale po kolei.
Po dwóch porażkach z rzędu meksykański wojownik zastopował dwóch journeymanów, żeby odbudować swoją karierę i reputację w rodzinnym kraju. Spoko, nic nadzwyczajnego, każdy tak robi. Jednak wtedy przyszła kolejna propozycja walki mistrzowskiej, w której nikt przy zdrowych zmysłach nie dawał "MiniTysonowi" większych szans.
Oto Luis Concepcion, człowiek, przed którym trzęsła portkami cała czołówka kategorii muszej, a dotychczasowy mistrz WBA, Daiki Kameda, wolał uciec do wyższej kategorii, niż mierzyć się z "interimem" - właśnie Concepcionem, proponuje walkę mistrzowską naszemu przyjacielowi Marquezowi. Ten oczywiście wyzwanie przyjmuje, ciężko trenuje w Meksyku i stawia się w Panamie w najwyższej formie.
Wynik tej potyczki wszyscy znają. Po walce roku 2011, 4 nokdaunach, Concepcion zostaje poddany przez sędziego w 11 rundzie. Podobno nie był już w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak się nazywa. Ta wojna z pewnością zapisze się w historii nie tylko meksykańskiego boksu.
http://www.youtube.com/watch?v=hN_SxwQppuo
Pierwsza i trzecia runda mogą swobodnie konkurować o miano "rundy roku". Marquez wstał z desek, nie dał się "dobić", a pod koniec rundy usadził Panamczyka na tyłku. I zdominował do końca walki, choć ten zaprezentował jeszcze kilka ułańskich szarż.
To był prawdziwy przełom w karierze Meksykanina. Nagle zaczęły o nim pisać branżowe media, na Youtube fanatycy boksu już w kwietniu wiedzieli, że to będzie walka roku, w rankingach "Tyson" poszybował na szczyty. Następnie nadeszła pierwsza, łatwa, obrona nowego pasa, kiedy to Marquez bez problemu zdominował i skończył przed czasem w 3 rundzie Edrina Dapudonga z Filipin.
I wreszcie nadszedł oczekiwany rewanż z Concepcionem, w którym pewny siebie meksykański mistrz spokojnie i bez nerwów skontrował przeciwnika i znokautował ju,ż w pierwszej rundzie.
http://www.youtube.com/watch?v=66j4plT5GMo
Co dalej?
Moim zdaniem, Marquez powinien wymazać z rekordu porażkę z Mepranumem, oferując Filipińczykowi rewanż i zdecydowanie go rozbijając. Ciekawym potencjalnym przeciwnikiem jest też mistrz tymczasowy WBA - Juan Carlos Reveco.
Oczywiście, trzeba wspomnieć o dwóch starych wygach, królach tej kategorii - Pongsakleku i Brianie Vilorii, opromienionych wspaniałymi zwycięstwami nad meksykańskimi wojownikami - Edgarem Sosą i Giovanim Segurą.
Polecam walki Marqueza i ogólnie kategorii muszej
Większość z was, widząc nazwisko "Marquez" myśli o słynnych, legendarnych już braciach - Juanie Manuelu i Rafaelu. Natomiast ja chciałbym przedstawić noszącego to samo nazwisko, ich młodszego rodaka - Hernana.
Młody meksykański mistrz pierwszy raz dał się poznać szerokiej publiczności, gdy podjął się walki z wielkim Nonito Donaire w lipcu 2010. Donaire potrzebował wtedy jakiegoś paska, więc zorganizowano mu walkę o WBA interim w kategorii super muszej z nikomu nieznanym młodym meksykańskim wojownikiem. Sam "Flash" narzekał wtedy, że trudno mu się zmotywować na walkę z rywalem tak niskiego kalibru. W ringu jednak dał z siebie wystarczająco dużo, żeby wygrać wszystkie rundy, jedną po drugiej,a w końcu zastopować niedoświadczonego Hernana lewym hakiem pod koniec 8 rundy.
http://www.youtube.com/watch?v=mjECYf2Xn...AAAAAAAADg
To była cena zdobycia bardzo potzrebnego doświadczenia.
Wcześniej Marquez, po serii wygranych pojedynków z bokserami z niższej półki, przegrał wyraźnie na punkty z filipińskim talentem (tak przynajmniej wtedy sądzono) - Richie Mepranumem.
Tym większe było zaskoczenie po niesamowitym pojedynku z Luisem Concepcionem... ale po kolei.
Po dwóch porażkach z rzędu meksykański wojownik zastopował dwóch journeymanów, żeby odbudować swoją karierę i reputację w rodzinnym kraju. Spoko, nic nadzwyczajnego, każdy tak robi. Jednak wtedy przyszła kolejna propozycja walki mistrzowskiej, w której nikt przy zdrowych zmysłach nie dawał "MiniTysonowi" większych szans.
Oto Luis Concepcion, człowiek, przed którym trzęsła portkami cała czołówka kategorii muszej, a dotychczasowy mistrz WBA, Daiki Kameda, wolał uciec do wyższej kategorii, niż mierzyć się z "interimem" - właśnie Concepcionem, proponuje walkę mistrzowską naszemu przyjacielowi Marquezowi. Ten oczywiście wyzwanie przyjmuje, ciężko trenuje w Meksyku i stawia się w Panamie w najwyższej formie.
Wynik tej potyczki wszyscy znają. Po walce roku 2011, 4 nokdaunach, Concepcion zostaje poddany przez sędziego w 11 rundzie. Podobno nie był już w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak się nazywa. Ta wojna z pewnością zapisze się w historii nie tylko meksykańskiego boksu.
http://www.youtube.com/watch?v=hN_SxwQppuo
Pierwsza i trzecia runda mogą swobodnie konkurować o miano "rundy roku". Marquez wstał z desek, nie dał się "dobić", a pod koniec rundy usadził Panamczyka na tyłku. I zdominował do końca walki, choć ten zaprezentował jeszcze kilka ułańskich szarż.
To był prawdziwy przełom w karierze Meksykanina. Nagle zaczęły o nim pisać branżowe media, na Youtube fanatycy boksu już w kwietniu wiedzieli, że to będzie walka roku, w rankingach "Tyson" poszybował na szczyty. Następnie nadeszła pierwsza, łatwa, obrona nowego pasa, kiedy to Marquez bez problemu zdominował i skończył przed czasem w 3 rundzie Edrina Dapudonga z Filipin.
I wreszcie nadszedł oczekiwany rewanż z Concepcionem, w którym pewny siebie meksykański mistrz spokojnie i bez nerwów skontrował przeciwnika i znokautował ju,ż w pierwszej rundzie.
http://www.youtube.com/watch?v=66j4plT5GMo
Co dalej?
Moim zdaniem, Marquez powinien wymazać z rekordu porażkę z Mepranumem, oferując Filipińczykowi rewanż i zdecydowanie go rozbijając. Ciekawym potencjalnym przeciwnikiem jest też mistrz tymczasowy WBA - Juan Carlos Reveco.
Oczywiście, trzeba wspomnieć o dwóch starych wygach, królach tej kategorii - Pongsakleku i Brianie Vilorii, opromienionych wspaniałymi zwycięstwami nad meksykańskimi wojownikami - Edgarem Sosą i Giovanim Segurą.
Polecam walki Marqueza i ogólnie kategorii muszej