Ronaldinho właśnie pożegnał się z meksykańską ekipą Queretato FC. W swoim stylu. Opuścił Meksyk i
postanowił wydać tylko oświadczenie na Twitterze: "W lipcu będę z powrotem w Meksyku i zapewniam,
że wtedy pożegnam się osobiście. Chciałem podziękować wszystkim w Queretaro FC i w całym Meksyku.
Teraz będę korzystał z wakacji, skupię się na odpoczynku i potem przyjdzie czas na refleksję nad
przyszłością".
Dla Brazylijczyka to nie pierwszy podobny wyskok. Już wcześniej zdarzyło mu się nagle znikać, potem
wracać, a całe zamieszanie obracać w żart. 35-letni mistrz świata z 2002 roku dawno przestał
profesjonalnie traktować swoich pracodawców, ale działaczy Antalyasporu to absolutnie nie odstraszyło.
Więcej! Agent piłkarza, a zarazem jego brat, Roberto Asis jest już ponoć w Turcji i negocjuje warunki
kontraktu.
Podobnie rzecz się ma ponoć z Kameruńczykiem Samuelem Eto'o. Problem tylko w tym, że były snajper
Barcelony ostatni sezon miał zwyczajnie tragiczny. Nie poradził sobie w Evertonie, zawiódł w Sampdorii i
jego kariera zdaje się dobiegać końca. Chętnych by skorzystać z usług 34-letniego snajpera jednak - jak
widać - nie brakuje.
Atak Ronaldinho - Eto'o znowu razem? Ze sportowego punktu widzenia to może być koszmar. Z
marketingowego - murowany sukces. I zadajemy sobie tylko jedno pytanie: skąd w tej Turcji taka kasa,
że beniaminka Super Ligi stać na dwie legendy?
Kurcze Lech się nie skusi na Roniego?
No tak, , musiałby sprzedać połowę składu aby spłacić Ronaldinho.