Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: Ricky Burns vs Raymundo Beltran (07.09.2013)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Na poczatek - ta walka to bezapelacyjnie jeden z wiekszych wałów tego roku!! Beltran tą walke wygrał zdecydowanie - jaki remis?! What's going on here?!

[Obrazek: box_g_beltran_burns_b1_576.jpg]

Data: 2013-09-07
Miejsce walki: Glasgow, Szkocja
Stawka walki: World Boxing Organization Lightweight
Sędzia ringowy: Phil Edwards
Sędzia punktowy 1: Carlos Ortiz Jr 115-112 (Burns)
Sędzia punktowy 2: Richard James Davies 114-114
Sędzia punktowy 3: Duane Ford 113-115 (Beltran)
Link do nagrania: http://www.youtube.com/watch?feature=pla...1zE#t=1639

1. Runda 10-9
2. Runda 10-9
3. Runda 9-10
4. Runda 9-10
5. Runda 9-10
6. Runda 10-9
7. Runda 9-10
8. Runda 8-10
9. Runda 9-10
10. Runda 9-10
11. Runda 9-10
12. Runda 9-10

110:117

Zacznijmy od tego - sedzia ringowy chyba zapomnial, ze moze odejmowac punkty za nadmierne klinczowanie itp. Wedlug mnie w co najmniej 2-och rundach powinny zostac odjete punkty Burnsowi za taka postawe.

Przez wiekszosc walki Beltran robil z Burnsem co chcial. Nie wiem dlaczego Edward Durda twierdzil, ze caly czas walka jest wyrownana, i po walce twierdzil, ze bedzie remis. Kazdy kto ta walke widzial, mial 100% pewnosc, ze wygra Beltran i tak powinno sie stac - podczas oglaszania werdyktu, gdy okazalo sie ze bedzie niejednoglosny juz wiedzialem ,ze bedzie jakis przekręt. No i niestety stalo sie - w momencie gdy uslyszalem na koniec 114-114 zwątpiłem. Poprzez takie walki dalej utwierdzam sie w przekonaniu, ze prawdziwy boks skonczyl sie kilka dobrych lat temu ...
Dla mnie to jak na razie wałek roku. Oglądałem tą walkę w TV i naprawdę była emocjonująca. Wg mnie wygrał ją Beltran 2-3 punktami.
Burns-Beltran
1.10-9
2.9-10
3.9-10
4.9-10
5.10-9
6.10-9
7.10-9
8.8-10
9.9-10
10.9-10
11.9-10
12.10-9

112-115 Beltran
Ricky Burns - Raymundo Beltran
1. 10-9
2. 9-10
3. 9-10
4. 9-10
5. 9-10
6. 10-9
7. 10-9
8. 8-10
9. 9-10
10. 9-10
11. 9-10
12. 10-9

111-116 RAYMUNDO BELTRAN

Wałek jak wałek, widziałem gorsze (niestety) Smile Brytyjczyk nieźle zaczął. Naprawdę podobał mi się jego boks, zresztą uważam, że jak na swój potencjał zawalczył w tej walce wyjątkowo dobrze. Do 7. rundy wyglądało to naprawdę solidnie z jego strony. Choć przewagę fizyczną miał Ray i często spychał Burnsa do lin, ten zazwyczaj wychodził z tego obronną ręką. Po 7 rundach miałem 4-3 Beltran, a 2. rundę spokojnie można zapisać na konto gospodarza i byłoby 4-3 dla Anglika. Problem zaczął się od ósmej rundy. Nokdaun zadecydował o wszystkim. Niby Burns wstał, ale to nie już nie był ten sam zawodnik. Meksykanin (?) dominował i wygrał każdą kolejną rundę wyraźnie, nie licząc dwóch ostatnich.
Swoją drogą remis jest tu do wypunktowania. Oczywiście wrażenie optyczne było po stronie Raya, ale tak iść samymi rundami - 1,2,6,7, 10, 11, 12 dość wyrównane. Ray wygrywał rundy wyraźnie, Ricky minimalnie.
Przekierowanie