6/10 - nie moje klimaty, ale sama piosenka dosyć sympatyczna.
Zarzucę czymś ciut cięższym, klasykiem grunge'u.
O ile znałem wcześniej AIC dosyć pobieżnie, tak w tym roku wgryzłem się dokładniej w ich twórczość. Album "Dirt" zrobił na mnie ogromne wrażenie, choć to posępna i ciężka muzyka, przy tym boleśnie autentyczna (jak pokazały losy wokalisty kapeli). Pozostałe longplaye nie były już tak dobre (połowicznie udany debiut i przyciężkawy "Tripod"), ale za to bardzo fajna jest ich EPka "Jar of flies" (z niezwykłym utworem "Nutshell"), a koncert MTV Unplugged momentami zachwyca.
Ja jakoś za Alice in Chains nigdy nie przepadałem. Brakuje mi trochę takiej energii w ich kawałkach, sam nie potrafię tego dokładnie zdefiniować 6.5/10. Gdybym miał wskazać ich najlepszy kawałek to zdecydowanie "Nutshell"