Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: Ciekawostki sportowe
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
No i Isia odpadła, na II rundzie zakończyły się polskie akcenty w kobiecej grze pojedynczej. Nie, żeby mnie to jakoś dziwiło, ale meczu nie widziałem więc ciężko mi się wypowiadać, choć 3:6, 4:6 wygląda słabiutko.

Kubala (ktoś inny?), oglądałeś?
Widziałem, widziałem. Polka nie grała jakiegoś fatalnego meczu. Ale Chinka przechodziła samą siebie. Te piłki co broniła to się nieraz w głowie nie mieściło. Aga była bezradna. Jeszcze sama się dołowała. Wszystkie drive volleye, które Polka kończyła zwykle w 90%, ośmieszając rywalki, tym razem były odbierane przez Peng, która backhandem po linii łatwo omijała Agnieszkę. W samym drugim secie naliczyłem kilka takich sytuacji. No i ta kluczowa. Aga miał 4-5 i 40-40, serwowała Chinka, Polka powinna mieć przewagę, zepsuła prostą piłkę, match point, świetny backhand Peng i po meczu. Szkoda mi Agi, ale cóż taki jest sport. No i niewymuszone błędy. Jak podają statystyki ponad 30 (!!!), ale moim zdaniem. większość z tych błędów powinno znaleźć się w rubryce wymuszone. Nie ma co przesadnie krytykować, trafiła na świetnie dysponowaną rywalkę, grającą mecz życia i uległa. W ogóle ma pecha. Jak nie Tomljanović w Wimbledonie, dla której, jeśli się nie mylę, zwycięstwo z Polką było póki co ostanim winem, to znów rywalka w życiowej dyspozycji.
Ogólnie US Open to póki co seria sensacji, co niestety odczuł również mój portfel Smile

Przynajmniej Jurek Janowicz wygrał. Szkoda, że nie w trzech setach, ale jednak wygrał pewnie. Nie widziałem całego meczu, bo oglądałem naprzemiennie z "wyczynami" Polaków w koszykówkę, ale solidnie wyglądał Jurek. Jego kolejny rywal ma chyba problemy z formą, bo wygrana w 5 setach (Cuevas miał już 5-3 w 5. secie) na hardzie chluby nie przynosi. Jeszcze na mączce bym to zrozumiał. Jest chyba spora szansa na 3. rundę.

Aha, no i Polacy pokonali w koszykówkę Austriaków po dogrywce i zagrają na Eurobaskecie. Styl był fatalny,no ale...
W US Open opadla Bellis, rewelacja turnieju. Dziewczyna ma 15 lat, status amatorski* i zajmuje 1208. miejsce w rankingu. W I rundzie wygrala z finalistka Wimbledonu, Cibulkova w trzech setach. Teraz polegla w trzech choc drugi wygrala 6:0 (miala serie osmiu wygranych z rzedu). Mimo ze mecz miala na -nastym korcie a obok grala kupa znanych zawodnikow, to i tak masa ludzi przyszla ja obejrzec, a pozniej dluuugo rozdawala autografy. A w ogole ten jej mecz transmitowala ESPN2 omijajac inne pojedynki Wink

* aby zachowac ów status, Bellis nie przyjela 60 tys. dolarów. O karierze profesjonalnej narazie nie mysli, chce skonczyc studia a "pieniadze nie sa najwazniejsze".

Amerykanie maja fajna historie i moze w przyszlosci kolejna gwiazde tenisa?
Podobno na Union Square w Nowym Jorku bardzo często można spotkać byłego pretendenta do mistrzostwa świata, Johna Meekinsa, szukającego chętnych do ulicznych sparingów Wink
https://twitter.com/PunchZoneAris/status...32/photo/1



Tutaj nokdaun na kobiecie Wink


Anita Włodarczyk ustanowiła rekord świata w rzucie młotem - 79,58 m.
Ja osobiście jestem pełen podziwu dla naszych lekkoatletów naprawdę pokazali klasę i jak dla mnie wszyscy zasłużyli na wielkie brawa zarówno ci którzy wrócili z medalami jak i ci pozostali

____________________
Nie tylko dym gryzie w oczy http://billboard-x.pl/tablice-unijne/ nasze ceny też!
US Open zbliża się do końca.

U Pań w finale Wozniacki-Williams, taki mały paradoks bo jednak żadnej sesnacji nie było i mimo, że gra pierwsza z dziesiątą rakietą świata, to jednak na chwilę obecną, są to dwie najlepsze tenisistki.
Faworytką Williams, która wygrała 8 z 9 meczów z Wozniacki, jest w świetnej formie, a US Open to przecież turniej na jej ziemi. Ja kibicuję Wozniacki, aczkolwiek wiem, że będzie mega ciężko i całkiem realne jest jakieś 6:1 6:2.
Williams zmierza po swoją "osiemnastkę" i tryumfach Wielkiego Szlema i dąży do wyrównania rekordów Chris Evert i Martiny Navratilovej.
Serena może więc ładnie zakończyć rok po katastrofalnych występach w pozostałych turniejach wielkoszlemowych (1/8 w AO, II runda w RG i III runda na Wimbledonie).

To był mały paradoks. Jutro u Panów mamy ogromny paradoks i absolutne odwrócenie ról. U Pań typować finały jest ciężko, u Panów bardzo łatwo. Jutro finał historyczny: pierwszy raz od 2005 roku (wtedy AO) w finale Wielkiego Szlema, nie ma ani Nadala, ani Djokovića, ani Federera. Absolutna sensacja i trzęsienie ziemi w zabetonowanym, konserwatywnym wręcz tenisie męskim.

Djoković odpadł w walce z Keiem Nishikorim 4:6, 6:1, 6:7, 3:6. Imponować mogła żelazna konsekwencja Japończyka, który po prostu grał swoje. Wyglądał trochę jakby był gotowy na 7-godzinny, monotonny bój z Djokovićem na pełnej koncentracji o każdą piłkę. Świetna dyspozycja, do tego Novak zdecydowanie gorzej znosił upał (choć to w kiepskich warunkach atmosferycznych* to Kei miał więcej godzin spędzonych na korcie przed tym półfinałem) i nie grał tak jak nas do tego przyzwyczajał.
Ale powalczył ile się dało.

I kiedy ludzkość myślała, że skoro Novak odpadł to Federer ma wygraną w kieszeni, jeszcze większa niespodzianka.
Federer walczył z Cilićem, kolesiem z którym nigdy nie przegrał (bilans 5:0).
Federer, o którym wcześniej pisałem, w świetnej formie, z wyeliminowaniem mankamentów rozegrał dobry mecz. Tylko 17 niewymuszonych błędów, 28 wygrywających piłek, niezły serwis. Ale co z tego...
Cilić rozegrał mecz życia, mega serwis, bekhendy, forhendy wszystko przy liniach albo w linię, prawie zupełnie bezbłędnie. Federer po meczu przyznał, że nawet nie czuje goryczy porażki, bo grał z rywalem, z którym praktycznie nie dało się wygrać. Żeby ktoś taki jak Federer myślał tylko o tym, by mecz trwał zbyt długo i koncentracja Cilića wreszcie zmalała? Coś jest na rzeczy.

Mamy więc pierwszy finał od 2005 roku w Wielkim Szlemie bez Wielkiej Trójcy i pierwszy od RG 2002 (!!!) gdzie obaj zawodnicy notowani są poza pierwszą 10-tką ATP.

Ciężko jednak mówić o tym, że Nishikori i Cilić mieli fuksa, ten pierwszy w drodze do finału rozłożył Wawrinkę (nr 3. w rankingu) i Raoncica (nr 5), a ten drugi ma na rozkładzie Andersona (18.), Simona (26.) i Berdycha (6.). Do tego należy przypomnieć, że Nishikori (swoją drogą waży 68kg - mniej niż S. Williams Wink) wygrał niedawno z Federerem w Miami, a na mączce w Madrycie rozstawiał Nadala jak chciał dopóki nie zrezygnował z powodu kontuzji.

Gdyby Cilić miał rozegrać taki mecz jak z Federerem to Nishikori nie ma szans, ale że taki mecz zdarza się raz w życiu to finał jest absolutnie 50/50.

Swoją drogą porażka faworytów wywołała ponoć histerię wśród reklamodawców na US Open, którzy już z góry liczą gigantyczne straty spowodowane najmniejszym zainteresowaniem męskim finałem od lat ("bo kto by tam chciał oglądać mecz jakiegoś Chorwata z jakimś Japończykiem).


*- w sumie temperatury w Wielkim Szlemie są beznadziejne, a przypadek Peng, która skreczowała z Wozniacki był i niesmaczny, i dający (mam nadzieję) impuls nad warunkami, w jakich muszą grać tenisiści. Tylko Wimbledon jest w miarę okej, bo w Anglii nigdy nie ma upałów, ale styczeń w Australii, maj/czerwiec we Francji czy teraz sierpień/wrzesień w Ameryce to jest katorga dla organizmów.
Życzyłbym sobie, żeby jednak coś się zmieniło. Jasne, że sport wyczynowy a szczególnie tenis to jest katowanie ludzkiego organizmu i zawodnicy są tego świadomi, ale jak dla mnie jakieś zmiany w regulaminie powinny być (Peng brakło dwóch gemów do 10minutowej przerwy, którą ogłasza się ze względu na hardkorowe warunki atmosferyczne, pierwszy przepis do zmiany już jest).
Przemysław Niemiec wygrał 15 etap hiszpańskiej Vuelty, trzeciego kolarskiego Wielkiego Touru w tym sezonie. Polak okazał się lepszy na trasie prowadzącej do legendarnych Jezior Covadongi w Asturii o 5 sekund lepszy od Valverde i Rodrigueza.
Ja po pierwszym tygodniu US Open troszkę zraziłem się do turnieju. Lubię niespodzianki, ale jeśli 80% wyników to rezultaty z kosmosu, to człowiek zaczyna się zastanawiać się czy to w ogóle poważny turniej... Tak naprawdę w dalszej fazie nie oglądałem tak wielu meczów jak na początku, ale kilka widziałem.

U panów to finał chyba nieprzewidywalny. Obaj, i Japończyk, i Chorwat, to tylko grupa pościgowa za tymi najlepszymi. Dla mnie niespodzianką jest głównie Nishikori. Gość dopiero co wróćił po kontuzji, większość typowała jego porażkę już w pierwszej rundzie w Odesnikiem, a tutaj proszę... Taki psikus. Cilić od początku grał fantastycznie, wręcz życiówkę. Przewidywałem, że zajdzie daleko, ale nie aż tak. Wiadomo to dwa największe plusy turnieju. Minusów jest znacznie więcej. Monfils miał Federera już na widelcu, ba, miał meczówki, a znów nie wytrzymał psychicznie. Dimitrov też zaprezentował się poniżej oczekiwań. No i ten Federer... Mieć w półfinale Cilicia, w finale Nishikoriego, po drodze żadnego wybitnego tenisisty... Takiej okazji już mieć nie będzie. Stracił ostatnią w życiu szansę na wygranie Szlema. Szkoda.

Janowicz też zawiódł. Znaczy się odpadnięcie z Andersonem to nie jakaś kompromitacja, ale styl pozostawił wiele do życzenia. Zero jakiegokolwiek poziomu, zawiodłem się, i to mocno. Obawiam się, że pozyca w rankingu oddaje teraz sumę jego umiejętności, potencjału, psychiki...

W finale widzę jednak zwycięstwo Cilicia. Nishikori walczył pięciosetówki z Raoniciem i Wawrinką, z Djoko też nie miał łatwego meczu, może nie wytrzymać. Choć z drugiej strony to finał, kto wie, może ostatni w karierze z teoretycznie tak słabym rywalem. Sam ciekaw jestem.

U pań sypało niespodziankami, odpadły Ivanović, Aga, daleko podochodziły Krunić, Bencić, Peng, ale finał do przewidzenia. Karolina świetnie grała przed turniejem, ale myślałem, że tutaj przegra z Szarapovą. A tu proszę, Maria tragedii nie grała, a ona i tak wygrała swoim dobrym tenisem. Coś mi się wydaję, że Dunka wraca do wielkiej formy, to jak biega, jak się porusza, to duża sztuka. Dawno jej nie widziałem w takiej formie.

W finale faworytka jest jedna. Ale takiej defensorki nie może Serena zlekceważyć. Będzie wiele piłek wracała, a Williams silna psychiczna nie jest. Zepsuje jedną, drugą i może się posypać. Bezpośrednie mecze na pewno są ważne, ale Serena nie jest już tak dobra, a Karolina poprawiła grę w porównaniu z ostatnimi meczami, więc trzeba brać na tą statystykę dystans. Coś jak w przypadku Cilić - Federer. Federer 5-0, ale Cilić w wielkiej formie i niespodzianka.

O dublach się nawet nie wypowiem, bo tutaj w 90% meczach decydowało "losowanie". Nieraz odnosiłem wrażenie, że niektóre deble odpuszczały. Bo jak wytłumaczć np. coś takiego? Huh

http://www.livesports.pl/mecz/AsxyOykp/#szczegoly-meczu

(spójrzcie też na przebieg...)

Co do sytuacji Peng, to jest dla mnie klęska organizatorów, którzy powinni ponieść za to karę. Ja wiem, szacun, prospy i w ogóle dla Chinki, która chciała walczyć i nie poddawała się, ale ktoś powinien podjąc decyzję i zabronić jej wyjść na kort. Przecież ona mogła tam umrzeć! Potem jakieś drgawki, brak możliwości ruchu, wsadzanie ją siłą na wózek inwalidzki... Łzy w oczach Karoliny, wręcz strach o życie Chinki... Strasznie to wyglądało. Po co to wszystko? Nie tak powinien wyglądać półfinał US Open... Choć sam mecz zły nie był.
Co do warunków i terminów. Tak jest od lat. I się nie zmieni. Po prostu w tym US Open trafiła się cholernie paskudna pogoda, jedna z najtrudniejszych w histroii. Ponad 30 stopni i wysoka wilgotność powodowały, że zawodnicy po jednym secie tracili siły. Może to też była jakaś przyczyna tych sensacji?
Pamiętam jak w meczu Gasquet - Istomin panowie byli tak spoceni, że z koszulki lała się woda. Francuz się w końcu zdenerwował, poszedł do swojego boksu, wycisnął z wody koszulkę i założył ją z powrotem Big Grin Śmieszne to było Smile

Więcej oglądam MŚ w siatkówce. I powiem wam, że na razie nieźle to wygląda. Ale nie ma co popadać jeszcze w hurraoptymizm. Argentyna słaba, Australia słaba, Serba też gra przeciętnie. Fajnie, że to wykorzystaliśmy, ale tak naprawdę wszystko rozwiąże się w przyszłym tygodniu. Mecze grupy D były naprawdę dobre i jestem pewien, że i Iran, i Francja, i Włochy, i USA prezentują wyższy poziom niż Serbowie. Także prawdziwa walka dopiero się zaczyna. I podchodzę z lekkim dystansem, żeby nie było w razie czego wielkiego rozczarowania... Zespołowm z grupy D można dopisać trzy punkty z Australią i Argentyną. My od teraz każdy punkt musimy wyszarpać...
Ile zespołów wychodzi dalej z drugiej fazy grupowej na MŚ w siatkówce? Komentatorzy gadają coś o.. trzech? Chyba cztery?
Przekierowanie