Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: Siergiej Kowalow vs Anthony Yarde - Czelabińsk 24.08.2019
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Kowalow 5:3, ale szklanka na granicy stłuczenia.

Krusher przetrwał kryzys i dał znakomita rundę. 6:3.

Kapitalna 10 runda Kowalowa. Yarde bliski nokautu. 7:3.

Fantastyczne zakończenie. Tą walka Kowalow wrócił na lidera LHW i do czołówki P4P.
(19-08-2019 09:04 PM)fext napisał(a): [ -> ]Dlatego skłaniam się raczej ku zwycięstwu Rosjanina, jeśli ten nie zaniedba przygotowań, nie zapije i nie da się trafić jakimś szczęśliwym ciosem. W takim wypadku Krusher powinien spokojnie wypunktować rywala lub nawet wygrać przed czasem w końcowych rundach, do których Yarde nie jest przyzwyczajony.
Ot co. Mimo wszystko Yarde nie wypadł źle a z pewnością lepiej od Ugonoha. W ósmej rundzie był nawet bliski wykończenia Kowalowa, jednak mam wrażenie, że była to po prostu ostatnia, rozpaczliwa szarża, po której Yarde był już całkowicie wypompowany. W związku z powyższym nokaut nie wynikał z siły uderzenia a raczej z ogólnego zmęczenia materiału. Wstrząśnięty Yarde nie miał już siły się podnieść. W ten sposób Kowalow wygrał los na loterii a ja trochę kasy, bo na niego postawiłem Smile
(24-08-2019 08:38 PM)fext napisał(a): [ -> ]
(19-08-2019 09:04 PM)fext napisał(a): [ -> ]Dlatego skłaniam się raczej ku zwycięstwu Rosjanina, jeśli ten nie zaniedba przygotowań, nie zapije i nie da się trafić jakimś szczęśliwym ciosem. W takim wypadku Krusher powinien spokojnie wypunktować rywala lub nawet wygrać przed czasem w końcowych rundach, do których Yarde nie jest przyzwyczajony.
Ot co. Mimo wszystko Yarde nie wypadł źle a z pewnością lepiej od Ugonoha. W ósmej rundzie był nawet bliski wykończenia Kowalowa, jednak mam wrażenie, że była to po prostu ostatnia, rozpaczliwa szarża, po której Yarde był już całkowicie wypompowany. W związku z powyższym nokaut nie wynikał z siły uderzenia a raczej z ogólnego zmęczenia materiału. Wstrząśnięty Yarde nie miał już siły się podnieść. W ten sposób Kowalow wygrał los na loterii a ja trochę kasy, bo na niego postawiłem Smile

Nokaut po lewym prostym. Na pewno z ogólnego zmęczenia materiału. Z tym, że to zmęczenie nie jako wynik słabej kondycji, a jako efekt kumulacji jabów, których Yarde inkasował dziesiątki prawie w każdej rundzie.
Fakt, Yarde trochę tych prostych nazbierał. Jednak nie uważam, żeby go jakoś skruszyły. Załatwiło go raczej to, co załatwia wszystkich zawodników o zbliżonej do niego budowie, ważących powyżej 75 kilogramów, w połączeniu z brakiem doświadczenia w walkach. Nie wiem, jak tam z innymi sztukami walk, bo może przedtem trenował jakiś kick boxing albo inne kung fu, ale w boksie Yarde stoczył zaledwie 12 amatorskich walk, po czym od razu przeszedł na zawodowstwo, gdzie też dużo nie powalczył, w dodatku w większości z patałachami. Mimo to prezentuje się bardzo ładnie, widać naturalny talent, widać siłę, eksplozywność i radość z tego, co robi.

Wszystko to jednak jak widać nie wystarczy na najwyższym poziomie, bo tam zawodnicy nie pozwalają się ubijać jak muchy a kryzysy, jak również dało się zauważyć, potrafią przetrwać. Tymczasem Anglik walczył zrywami, po których musiał długo odpoczywać, w międzyczasie przyjmując proste Kowaliowa. Jakby tego było mało, walczył tak, jakby miał jakieś problemy z pamięcią. Kiedy bodaj w drugiej rundzie trafił mocny cios w tułów, wywołując kwaśne skrzywienie na twarzy przeciwnika, nie szedł a ciosem, tylko pozwalał rozstrzeliwywać się z dystansu. Zamiast postawić podwójną gardę i utrzymywać półdystans nawet za pomocą piwotów, Yarde z gardą a'la Mayweather trzymał odległość jakby stworzoną dla Krushera.

Ponownie obudził się dopiero w siódmej rundzie, w której znów zaczął bić na korpus, co wypracowało mu szansę w rundzie kolejnej, kiedy miał już Rosjanina dosłownie na tacy. Tutaj jednak znów wyszedł brak doświadczenia, Yarde podobnie jak Ugonoh w walce z Breazeale nastawił się na wykończenie rywala, zamiast korzystając z okazji popracować jeszcze trochę nad "dołami", żeby dokończyć dzieła w kolejnych rundach. Tak się nie stało, Yarde klasycznie się wyprztykał, Kowalow przetrwał zagrożenie i znów z dystansu spokojnie obtłukiwał przeciwnika, który znów dostał amnezji i zapomniał o ciosach na korpus. W tym momencie wynik był już wyłącznie formalnością.

Podsumowując - Yarde przegrał ale Kowalew też nie zachwycił, bo z takim żółtodziobem powinien poradzić sobie bez kryzysu i hali zamarłej ze zgrozy. W dyspozycji takiej jak dzisiaj nie ma czego szukać w walce z Canelo, który w przeciwieństwie do Yarde nie pozwoli załatwić się prostymi, za to będzie często i mocno trafiał na korpus, dzięki czemu kasa na opłacenie składu sędziowskiego zostanie wyrzucona w błoto. Co do Yarde, trudno cokolwiek powiedzieć. Obecnie nie ma startu do żadnego z czterech mistrzów, choć kwestią otwartą pozostaje obecna forma Beterbijewa. Jeżeli jednak nabierze nieco doświadczenia, nie tracąc dotychczasowych atutów, to kto wie, może jeszcze jakiś pasek wywalczy. Z pewnością dobrze się go ogląda, więc pewnie szansę dostanie.
Ja widziałem tę walkę na wyższym poziomie niż kolega fext tzn. jako bardzo dobry pojedynek, w którym Kowalow był znakomity (rundy 9-11 to majstersztyk), a Yarde całkiem dobry i rokujący nadziej na przyszłość. O zwycięstwie Rosjanina zadecydowały 2 elementy: doświadczenie i technika. Doświadczenie pozwalało mu kraść rundy w pierwszej połowie walki, a doskonały jab stopniowo rozmontował obronę rywala i doprowadził do efektownego końca. Trzeba jednak zauważyć, że Kowalow ma słabą stronę w postaci nie najlepszej odporności na cios. Nie można go uważać za boksera rozbitego, ale w 8 rundzie było z nim kiepsko po ciosach, które wcale precyzyjnie go nie trafiły. Gdyby dostał w punkt, jak od Alvareza w 1 walce, to znowu przegrałby przez nokaut wysoko wygrywaną walkę.

Yarde jest silny i szybki, ale brak umiejętności posługiwania się ciosami prostymi mocno go ogranicza. Boczna pozycja jest bardzo dobra jeśli dochodzi do tego aktywna przednia ręka, a on jej nie miał, więc w tym ustawieniu był zupełnie bierny. Widać też było u niego brak obycia w pojedynkach z silnymi rywalami i brak doświadczenia na długim dystansie. Pomimo tych mankamentów nie przekreślałbym go na przyszłość. Jabów pewnie się nie nauczy, ale i bez nich można zostać mistrzem świata, jak niedawno mieliśmy okazje przekonać się w HW.

Co do ewentualnej walki Krushera z Canelo, to nie przekreślałbym szans Rosjanina, o ile pojedynek będzie uczciwy (tj. w pełnym limicie LHW i bez ringowego odstawiającego cuda). Canelo rzeczywiście ma dobrze opanowane ciosy po dołach, które mocno osłabiają Kowalowa. Musi jednak dojść na pozycję do ich zadania, a to nie będzie proste przy świetnym jabie Krushera i jego przewadze zasięgu. Poza tym chyba pierwszy raz Meksowi zdarzy się walczyć z kimś od niego silniejszym fizycznie, co do czego nie mam żadnych wątpliwości. Może być różnie, ale obawiam się, że dranie podeprą się jakimś umownym limitem, co z góry wypaczy przebieg pojedynku.
Stron: 1 2 3
Przekierowanie