12-08-2019, 09:20 AM
Tyson Fury w swojej misji podbicia amerykańskiego rynku i podbiciu zainteresowania ewentualnym rewanżem z Wilderem, zmierzy sie z Otto Wallinem. Do walki ma dojść w drugiej połowie września, data 21.09 jest orientacyjna.
Menadżer Fury'ego twierdzi że pytał wielu bokserów z czołówki o walkę z Tysonem, ale z nikim nie udało się dojść do porozumienia (Wilder i Ortiz zajęci sobą, Brayn z Charrem sobą, Povietkin walczy z kuzynem Tysona, Miller nie dostanie licencji, Kownacki związany z PBC itd.) - mi to trochę brzmi jak wczesna obrona przed zarzutami, że Fury drugi raz z rzędu wziął zawodnika bez nazwiska.
Otto Wallin to mierzący niecałe dwa metry Szwed, którego największe osiągnięcie to wypunktowania rodaka, Adriana Granata. Wallin do tego boksuje bardzo rzadko (jedna walka w tym roku, dwie w poprzednim, jedna w 2017), do tego nie porywa tłumów (13 nokautów w 20 pojedynkach).
Sam pojedynek zorganizowany został z tego samego powodu co wcześniejsza walka Tysona: podtrzymanie aktywności, pokazanie się amerykańskiej publice w jak najlepszy sposób i zapełnienie slotu w grafiku ESPN. Z jednej strony zrozumiałe, z drugiej dwie takie walki z rzędu powodują u mnie wywracanie oczami. Mimo, że Tysona uwielbiam to na taką walkę nocki nie zarwę.
Menadżer Fury'ego twierdzi że pytał wielu bokserów z czołówki o walkę z Tysonem, ale z nikim nie udało się dojść do porozumienia (Wilder i Ortiz zajęci sobą, Brayn z Charrem sobą, Povietkin walczy z kuzynem Tysona, Miller nie dostanie licencji, Kownacki związany z PBC itd.) - mi to trochę brzmi jak wczesna obrona przed zarzutami, że Fury drugi raz z rzędu wziął zawodnika bez nazwiska.
Otto Wallin to mierzący niecałe dwa metry Szwed, którego największe osiągnięcie to wypunktowania rodaka, Adriana Granata. Wallin do tego boksuje bardzo rzadko (jedna walka w tym roku, dwie w poprzednim, jedna w 2017), do tego nie porywa tłumów (13 nokautów w 20 pojedynkach).
Sam pojedynek zorganizowany został z tego samego powodu co wcześniejsza walka Tysona: podtrzymanie aktywności, pokazanie się amerykańskiej publice w jak najlepszy sposób i zapełnienie slotu w grafiku ESPN. Z jednej strony zrozumiałe, z drugiej dwie takie walki z rzędu powodują u mnie wywracanie oczami. Mimo, że Tysona uwielbiam to na taką walkę nocki nie zarwę.