21-12-2018, 11:24 AM
Zbliża się koniec 2018 roku, chyba jednego z najlepszych lat w boksie zawodowym od dawna. Ilość dobrych pojedynków, walk na szczycie i historycznych wydarzeń była bardzo duża.
Po unifikacji junior półśredniej w 2017 roku (druga unifikacja w historii czterech dużych federacji), w 2018 dostaliśmy powtórkę: Aleksander Usyk wygrał turniej WBSS w cruiser i zunifikował wszystkie pasy mistrzowskie.
ESPN już wybrała Usyka najlepszym bokserem 2018 roku co nie dziwi: pokonanie Breidisa (mistrza WBC), ogranie do zera Gassieva (mistrza WBA i IBF) oraz znokautowanie Bellew (byłego mistrza WBC) w jednym roku robi wrażenie.
Wspomniany Crawford, po zunifikowaniu pasów w limicie 140 funtów przeniósł się kategorię wyżej, w której z marszu zdobył pas WBO wygrywając przed czasem z Hornem, a potem obronił trofeum w walce z Jose Benavidezem Jr. (także wygrywając przed czasem).
Także dwie walki w 2018 roku stoczył inny wybitny Ukrainiec, Wasyl Łomaczenko, który w pierwszej walce w kategorii lekkiej zdobył pas wygrywając z Jorge Linaresem przed czasem, a potem obronił go pokonując na punkty Pedrazę.
Działo się także w wadze ciężkiej: Anthony Joshua zunifikował kolejny pas punktując Josepha Parkera, a później nokautując Povietkina. Wilder także nie zasypiał gruszek w popiele: najpierw wygrał przed czasem z Ortizem, a później zremisował w emocjonującej walce z Tysonem Furym, którego powrót na salony i wysoka forma w walce mistrzowskiej jest wydarzeniem samym w sobie.
Do sporego trzęsienia ziemi doszło w kategorii półciężkiej. Bardzo długo panujący mistrz WBC, Adonis Stevenson, najpierw zremisował z Badou Jackiem a potem przegrał przed czasem z Gvozdykiem. Z piedestału spadł też Kowaliow, który odbudował się po dwóch kontrowersyjnych porażkach z Wardem, ale koniec końców przegrał przed czasem z Alvarezem. W półciężkiej prawdopodobnie dochodzi do zmiany warty, gdzie Stevensona i Kowaliowa zastąpią wspomniany Gwozdyk, Alvarez czy Bivoł.
W super średniej także dostaliśmy ciekawe zestawienia, gdyż tutaj odbyły się decydujące walki w WBSS - w finale zmierzyli się George Groves i Callum Smith, wygrał ten drugi przed czasem, stając się królem tej kategorii wagowej.
Limit niżej doszło do rewanżu między Golovkinem a Canelo Alvarezem - wygrał ten drugi, po równej walce, a werdykt uznano za kontrowersyjny. Niemniej na pewno była to dobra, mocna walka w 2018 roku.
W pozostałych kategoriach, albo niewiele się działo (jak w junior średniej gdzie można by wymienić tylko równą walkę na szczycie Lara-Hurd) lub mam zbyt małą wiedzę by to określić (najniższe kategorie wagowe - choć tu na pewno warto nadmienić, że ruszyła druga edycja WBSS).
Tak więc działo się sporo, a zawodnicy (takie mam wrażenie) są chętniej konfrontowani między sobą niż dawniej.
Na pewno rok 2018 jest symbolicznym zamknięciem pewnej ery - z boksu wycofało się HBO, mówi się że Showtime podąży tą drogą. Platformy streamingowe walczą z modelem PPV, Hearn rusza z DAZN, ESPN jest mocne jak nigdy a przecież ciągle jest tutaj Al Haymon.
Jeżeli chodzi o bokserów samych w sobie (a nie o wielkie walki/wydarzenia w jakich brali udział) to wyróżniłbym tutaj Tysona Fury'ego za niesamowity powrót. Depresja, ogromna nadwaga, narkotyki, dwie walki na przeciętnym poziomie, a wszystko to spuentowane pojedynkiem z Deontayem Wilderem.
Drugim bokserem jest Manny Pacquiao - 40-tka na karku, ale Filipińczyk nie zamierza zwalniać. Po porażce z Jeffem Hornem w Australii, Manny odbił się wygrywając przed czasem z cenionym Matthysse a teraz zamierza walczyć w Bronerem już w styczniu. W walce numer siedemdziesiąt.
Wśród Polaków rok 2018 był chyba ciut lepszy niż wcześniejsze lata.
Warto wyróżnić trójkę:
- Głowacki gdy dostał rywala na poziomie (Własow) to zaboksował na poziomie i zdobył pas interim-WBO, który najprawdopodobniej stanie się pełnym pasem WBO (bo Usyk go zwakuje). Będziemy mieć więc jednego mistrza świata
- Sulęcki w kwietniu stoczył pojedynek z Danielem Jacobsem (który był po równej, dobrej walce danej Golovkinowi) i przegrał minimalnie, udowadniając że należy do czołówki kategorii średniej
- Kownacki - chyba największy wygrany w 2018 roku. Po zeszłorocznym zdemolowaniu Szpilki, w tym wygrał z Kiladze przed czasem i przede wszystkim wypunktował byłego mistrza świata, Charlesa Martina (i nie zwalnia tempa bo już w styczniu będzie walczył z byłym pretendentem, Geraldem Washingtonem)
Natomiast pozostali nasi bokserzy z jakichkolwiek czołówek wypadli słabo.
Interesująca walka o "numer dwa w polskiej HW" między Wachem i Szpilką przyniosła trochę emocji, ale na dobrą sprawę obnażyła obu zawodników (w mojej ocenie obaj są po tym pojedynku przegrani). Mariusz Wach nie ma pazura by dobić rannego rywala, ani chęci by pogonić tego rywala częściej niż dwa razy na dziesięć rund. Artur Szpilka nie ma szczęki,a jego zachowanie ułatwia mu przegrywanie wygranych walk.
Na ich tle wypadałoby chwalić Masternaka, ale w sumie w jego przypadku mamy status quo - Masternak od lat buja się na granicy absolutnej czołówki kategorii cruiser, ale pewnego pułapu przeskoczyć nie może. Mateusz w 2018 roku zreważnował się Kalendze za porażkę sprzed czterech lat, ale dopisał sobie piątą porażkę - piątą minimalną, z czołowym zawodnikiem - tym razem z Yunierem Dorticosem.
W polskim wątku można nadmienić jeszcze dwa wydarzenia. Prawdopodobne zakończenie kariery w dwurundowej egzekucji Tomasza Adamka, którą zafundował mu Jarell Miller oraz śmierć Andrzej Gmitruka - ta strata boli polski boks bardziej niż wszystkie porażki Polaków w tym roku razem wzięte.
Oprócz tego można by się rozpisywać o Włodarczyku, Ugonohu, Szymańskim, Łaszczyku, Fonfarze, Balskim czy Szeremecie - ale nie będę tego robił bo albo już, albo jeszcze na to nie zasługują (poza tym Hugo co roku bardzo dobrze opisuje kondycje polskiego boksu).
Po unifikacji junior półśredniej w 2017 roku (druga unifikacja w historii czterech dużych federacji), w 2018 dostaliśmy powtórkę: Aleksander Usyk wygrał turniej WBSS w cruiser i zunifikował wszystkie pasy mistrzowskie.
ESPN już wybrała Usyka najlepszym bokserem 2018 roku co nie dziwi: pokonanie Breidisa (mistrza WBC), ogranie do zera Gassieva (mistrza WBA i IBF) oraz znokautowanie Bellew (byłego mistrza WBC) w jednym roku robi wrażenie.
Wspomniany Crawford, po zunifikowaniu pasów w limicie 140 funtów przeniósł się kategorię wyżej, w której z marszu zdobył pas WBO wygrywając przed czasem z Hornem, a potem obronił trofeum w walce z Jose Benavidezem Jr. (także wygrywając przed czasem).
Także dwie walki w 2018 roku stoczył inny wybitny Ukrainiec, Wasyl Łomaczenko, który w pierwszej walce w kategorii lekkiej zdobył pas wygrywając z Jorge Linaresem przed czasem, a potem obronił go pokonując na punkty Pedrazę.
Działo się także w wadze ciężkiej: Anthony Joshua zunifikował kolejny pas punktując Josepha Parkera, a później nokautując Povietkina. Wilder także nie zasypiał gruszek w popiele: najpierw wygrał przed czasem z Ortizem, a później zremisował w emocjonującej walce z Tysonem Furym, którego powrót na salony i wysoka forma w walce mistrzowskiej jest wydarzeniem samym w sobie.
Do sporego trzęsienia ziemi doszło w kategorii półciężkiej. Bardzo długo panujący mistrz WBC, Adonis Stevenson, najpierw zremisował z Badou Jackiem a potem przegrał przed czasem z Gvozdykiem. Z piedestału spadł też Kowaliow, który odbudował się po dwóch kontrowersyjnych porażkach z Wardem, ale koniec końców przegrał przed czasem z Alvarezem. W półciężkiej prawdopodobnie dochodzi do zmiany warty, gdzie Stevensona i Kowaliowa zastąpią wspomniany Gwozdyk, Alvarez czy Bivoł.
W super średniej także dostaliśmy ciekawe zestawienia, gdyż tutaj odbyły się decydujące walki w WBSS - w finale zmierzyli się George Groves i Callum Smith, wygrał ten drugi przed czasem, stając się królem tej kategorii wagowej.
Limit niżej doszło do rewanżu między Golovkinem a Canelo Alvarezem - wygrał ten drugi, po równej walce, a werdykt uznano za kontrowersyjny. Niemniej na pewno była to dobra, mocna walka w 2018 roku.
W pozostałych kategoriach, albo niewiele się działo (jak w junior średniej gdzie można by wymienić tylko równą walkę na szczycie Lara-Hurd) lub mam zbyt małą wiedzę by to określić (najniższe kategorie wagowe - choć tu na pewno warto nadmienić, że ruszyła druga edycja WBSS).
Tak więc działo się sporo, a zawodnicy (takie mam wrażenie) są chętniej konfrontowani między sobą niż dawniej.
Na pewno rok 2018 jest symbolicznym zamknięciem pewnej ery - z boksu wycofało się HBO, mówi się że Showtime podąży tą drogą. Platformy streamingowe walczą z modelem PPV, Hearn rusza z DAZN, ESPN jest mocne jak nigdy a przecież ciągle jest tutaj Al Haymon.
Jeżeli chodzi o bokserów samych w sobie (a nie o wielkie walki/wydarzenia w jakich brali udział) to wyróżniłbym tutaj Tysona Fury'ego za niesamowity powrót. Depresja, ogromna nadwaga, narkotyki, dwie walki na przeciętnym poziomie, a wszystko to spuentowane pojedynkiem z Deontayem Wilderem.
Drugim bokserem jest Manny Pacquiao - 40-tka na karku, ale Filipińczyk nie zamierza zwalniać. Po porażce z Jeffem Hornem w Australii, Manny odbił się wygrywając przed czasem z cenionym Matthysse a teraz zamierza walczyć w Bronerem już w styczniu. W walce numer siedemdziesiąt.
Wśród Polaków rok 2018 był chyba ciut lepszy niż wcześniejsze lata.
Warto wyróżnić trójkę:
- Głowacki gdy dostał rywala na poziomie (Własow) to zaboksował na poziomie i zdobył pas interim-WBO, który najprawdopodobniej stanie się pełnym pasem WBO (bo Usyk go zwakuje). Będziemy mieć więc jednego mistrza świata
- Sulęcki w kwietniu stoczył pojedynek z Danielem Jacobsem (który był po równej, dobrej walce danej Golovkinowi) i przegrał minimalnie, udowadniając że należy do czołówki kategorii średniej
- Kownacki - chyba największy wygrany w 2018 roku. Po zeszłorocznym zdemolowaniu Szpilki, w tym wygrał z Kiladze przed czasem i przede wszystkim wypunktował byłego mistrza świata, Charlesa Martina (i nie zwalnia tempa bo już w styczniu będzie walczył z byłym pretendentem, Geraldem Washingtonem)
Natomiast pozostali nasi bokserzy z jakichkolwiek czołówek wypadli słabo.
Interesująca walka o "numer dwa w polskiej HW" między Wachem i Szpilką przyniosła trochę emocji, ale na dobrą sprawę obnażyła obu zawodników (w mojej ocenie obaj są po tym pojedynku przegrani). Mariusz Wach nie ma pazura by dobić rannego rywala, ani chęci by pogonić tego rywala częściej niż dwa razy na dziesięć rund. Artur Szpilka nie ma szczęki,a jego zachowanie ułatwia mu przegrywanie wygranych walk.
Na ich tle wypadałoby chwalić Masternaka, ale w sumie w jego przypadku mamy status quo - Masternak od lat buja się na granicy absolutnej czołówki kategorii cruiser, ale pewnego pułapu przeskoczyć nie może. Mateusz w 2018 roku zreważnował się Kalendze za porażkę sprzed czterech lat, ale dopisał sobie piątą porażkę - piątą minimalną, z czołowym zawodnikiem - tym razem z Yunierem Dorticosem.
W polskim wątku można nadmienić jeszcze dwa wydarzenia. Prawdopodobne zakończenie kariery w dwurundowej egzekucji Tomasza Adamka, którą zafundował mu Jarell Miller oraz śmierć Andrzej Gmitruka - ta strata boli polski boks bardziej niż wszystkie porażki Polaków w tym roku razem wzięte.
Oprócz tego można by się rozpisywać o Włodarczyku, Ugonohu, Szymańskim, Łaszczyku, Fonfarze, Balskim czy Szeremecie - ale nie będę tego robił bo albo już, albo jeszcze na to nie zasługują (poza tym Hugo co roku bardzo dobrze opisuje kondycje polskiego boksu).